Chodzi o granty dla najnowocześniejszych inwestycji z programu Innowacyjna Inwestycja. Przedsiębiorstwa mają podpisane umowy na 2,2 mld zł, a płatności dla nich dotychczas wyniosły 193 mln zł. Tylko 10,8 mln zł z tej kwoty to zaliczki - wynika z danych uzyskanych przez "Rz" w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Reszta to refundacja poniesionych przez przedsiębiorców wydatków.

Zaliczki dla firm to tegoroczna nowość, dzięki którym unijne pieniądze mają szybciej przepływać do gospodarki. Ale dopiero w lipcu na tyle ucywilizowano przepisy, że stały się one przyjazne dla inwestycji o wartości powyżej 8 mln zł.

Zdaniem Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, wkrótce wskaźnik wykorzystania zaliczek dla tak dużych projektów powinien się jednak zwiększyć. Kolejne około sto przedsiębiorstw czeka w kolejce do podpisania umów. Wiele z nich zamierza wnioskować o prefinansowanie. - Wystąpimy o zaliczkę po zakończeniu etapu projektowania inwestycji, gdy będziemy mieli już pozwolenie na budowę - mówi Waldemar Woźniak z Instytutu Energii Atomowej Polatom.

- Nie rozumiem przedsiębiorców, którzy nie chcą zaliczkować swoich inwestycji - mówi Krzysztof Krystowski, prezes Avio Polska. - To tańszy sposób niż kredyt bankowy - podkreśla. Dodaje, że firma pierwszy etap swojego projektu sfinansowała ze środków własnych, ale resztę zamierza sfinansować już z unijnych pieniędzy wypłacanych z góry.

Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja w przypadku projektów mniej skomplikowanych i o mniejszej wartości. W ramach dotacji na rozwój e-usług (średnia wysokość dotacji to ok. 0,5 mln zł) przedsiębiorcom wypłacono już prawie 19 mln zł, z czego aż 15,8 mln zł stanowią właśnie zaliczki. W ramach grantów na prace badawcze (ich przeciętna wartość to 2,3 mln zł) prawie 60 proc. płatności to prefinansowanie.