Najgorszy scenariusz to rozpad eurolandu

Ekonomiści uważają, że przyszły rok będzie jednym z najbardziej ryzykownych w ostatnich latach

Publikacja: 15.12.2010 01:16

W Hiszpanii raczej nie pojawi się problem z obsługą długu. Ale gdyby tak się stało, nasza gospodarka

W Hiszpanii raczej nie pojawi się problem z obsługą długu. Ale gdyby tak się stało, nasza gospodarka spowolni.

Foto: Rzeczpospolita

Dziesięciu ekonomistów ankietowanych przez „Rz” zakłada, że w normalnych warunkach nasza gospodarka będzie rosła w tempie ponad 4 proc. Ale jeśli nadejdzie kolejna fala kryzysu, może nas w najgorszym scenariuszu dotknąć nawet recesja. Ten najbardziej negatywny układ przypadków dla nas sprowadza się właściwie do rozpadu strefy euro. Na razie ten wariant jest wyjątkowo odległy.

W podstawowym scenariuszu nic takiego jednak nie powinno się więc wydarzyć. Dotychczasowe dane wskazują, że sytuacja na rynku pracy stopniowo się poprawia, konsumpcja rośnie, inwestycje publiczne będą kontynuowane, a inwestycje prywatne powinny wreszcie się odrodzić.

– Dodatkowo sytuację poprawi fakt otwarcia dla nas w maju przyszłego roku niemieckiego rynku pracy – mówi Marcin Mrowiec, ekonomista Pekao SA. – Będzie to dodatkowy czynnik wspierający konsumpcję w kraju, bo zwiększy pieniądze transferowane z zagranicy do Polski. Zdaniem ekonomisty może to też zmusić polskich pracodawców do podwyżek płac szczególnie w zachodniej części Polski, aby utrzymać pracowników.

Ernest Pytlarczyk z BRE Banku uważa, że dodatkowym pozytywnym impulsem dla gospodarki będzie stopniowe umocnienie złotego i zatrzymanie problemów związanych z obsługą zadłużenia w strefie euro na Portugalii.

[srodtytul]Zawirowania w Hiszpanii możliwe[/srodtytul]

Tak jednak może się nie stać i to również ekonomiści biorą pod uwagę. W ocenie Dariusza Winka z BGŻ, gdyby pojawiły się kłopoty z obsługą długów w Hiszpanii, kryzys finansowy powróciłby ze zdwojoną siłą. – W takiej sytuacji perturbacje z osłabieniem kursu złotego nasilą się, a nasze papiery będzie coraz trudniej sprzedać, chyba że będziemy bardzo dużo płacić inwestorom za to, że się nimi zainteresują – wyjaśnia ekonomista BGŻ. Winek dodaje, że aby ten scenariusz się zrealizował, problemy z wypłacalnością Hiszpanii musiałyby wywołać istotny spadek wiarygodności strefy euro i prowadzić do bardzo silnych wewnętrznych napięć oraz radykalnych planów cięć wydatków publicznych. To prawdopodobnie oznaczałoby też redukcję środków pomocowych dla Polski. Wówczas ucierpiałyby nasze inwestycje infrastrukturalne. [wyimek]

3 procent taki spadek PKB czeka naszą gospodarkę w 2011 r., jeśli zrealizuje się czarny scenariusz[/wyimek]

W konsekwencji złoty osłabiłby się, wystąpiłyby kłopoty płynnościowe banków i osłabła akcja kredytowa. To wszystko plus osłabienie konsumpcji mogłoby obniżyć wzrost o ok. 1 – 1,5 pkt proc. PKB.

[srodtytul]Rozpad eurolandu nam nie grozi[/srodtytul]

Zdaniem Ernesta Pytlarczyka z BRE Banku kolejnym czynnikiem ryzyka dla wzrostu może być zacieśnienie monetarne w Chinach i spowolnienie tej gospodarki. – Spowolnienie w Chinach to również ryzyko dla ożywienia w Niemczech, czyli u naszego głównego partnera handlowego, bazowało ono bowiem na boomie inwestycyjnym w Chinach – podkreśla Pytlarczyk.

A jaki skutek miałoby zlikwidowanie strefy euro? – Spowodowałoby odwrócenie inwestorów również od naszego regionu, prowadząc m.in. do osłabienia złotego oraz wyprzedaży obligacji – wyjaśnia Monika Kurtek z BPH. W takiej sytuacji pod jeszcze silniejszą niż dotychczas presją znalazłyby się finanse publiczne, a rząd zmuszony byłby do szukania większych oszczędności. W konsekwencji należałoby się spodziewać ograniczonego wzrostu inwestycji – realizowane byłyby tylko te najbardziej konieczne przed Euro 2012 – oraz zmniejszenia konsumpcji. Skutkiem byłoby stłumienie wzrostu gospodarczego w Polsce, a nawet spadek PKB nad Wisłą.

[ramka][srodtytul]Niemcy ciągną naszą gospodarkę[/srodtytul]

Wśród ekonomistów nie brakuje też optymistów, którzy nie wykluczają wyższego wzrostu PKB, niż podają w oficjalnych prognozach. Scenariusz wyraźnie optymistyczny, zakłada znaczny wzrost globalny, utrzymanie dobrej koniunktury w gospodarce niemieckiej, wyraźne przyspieszenie inwestycji sektora prywatnego w Polsce oraz dalsze podwyżki płac w Polsce. To oznaczałoby – zdaniem najbardziej optymistycznie prognozujących ekonomistów – tempo wzrostu PKB powyżej 5 proc., z równoczesną silną presją inflacyjną. Szacunki te są poparte dobrymi prognozami KE. Według nich konsumpcja prywatna przyspieszy z 0,1 w tym roku do 1,4 proc. w przyszłym. Bezrobocie spadnie z 7,3 do 6,7 proc., przyspieszą też inwestycje. Skutek będzie taki, że deficyt sektora finansów publicznych spadnie o 1 pkt proc. do 2,7 proc. PKB. Co prawda Komisja ostrożnie szacuje przyszłoroczny wzrost Niemiec na 2,2 proc., jednak zdaniem ekonomistów może być on wyższy. [/ramka]

Dziesięciu ekonomistów ankietowanych przez „Rz” zakłada, że w normalnych warunkach nasza gospodarka będzie rosła w tempie ponad 4 proc. Ale jeśli nadejdzie kolejna fala kryzysu, może nas w najgorszym scenariuszu dotknąć nawet recesja. Ten najbardziej negatywny układ przypadków dla nas sprowadza się właściwie do rozpadu strefy euro. Na razie ten wariant jest wyjątkowo odległy.

W podstawowym scenariuszu nic takiego jednak nie powinno się więc wydarzyć. Dotychczasowe dane wskazują, że sytuacja na rynku pracy stopniowo się poprawia, konsumpcja rośnie, inwestycje publiczne będą kontynuowane, a inwestycje prywatne powinny wreszcie się odrodzić.

Pozostało 86% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli