Finanse UE: brytyjski falstart

List premiera Camerona o zamrożeniu wydatków w kolejnym unijnym budżecie uzyskał skromne poparcie. Początek dyskusji o nowej perspektywie finansowej w lipcu

Publikacja: 17.12.2010 19:44

Finanse UE: brytyjski falstart

Foto: Bloomberg

Dziś Wielka Brytania zamierza opublikować list płatników netto do kasy UE wzywający do realnego zamrożenia przyszłego wieloletniego unijnego budżetu na lata 2014 – 2020.

Na razie to jednak propagandowa klapa. Według informacji "Rz" z 13 krajów początkowo popierających brytyjskie stanowisko pod listem podpisze się prawdopodobnie tylko pięć. A więc poza Wielką Brytanią także Francja, Niemcy, Holandia i Finlandia.

[srodtytul]Złe wrażenie[/srodtytul]

– Angela Merkel, Nicolas Sarkozy, ja oraz kilku innych partnerów opublikujemy tekst z naszymi celami. Wszystkie kraje zaciskają pasa, by redukować deficyty. Europa także nie może od tego uciec – powiedział David Cameron na konferencji prasowej po szczycie UE w Brukseli.

– Brytyjczycy rozegrali to fatalnie i zrazili wiele krajów do siebie. Od początku było widać, że chodzi im tylko o zachowanie rabatu – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów. Rabat brytyjski to upust w składce do budżetu UE, który wywalczyła w latach 80. premier Margaret Thatcher. Argumentem był fakt, że Wielka Brytania więcej wpłaca do wspólnej kasy, niż z niej otrzymuje, a mając niewielki sektor rolniczy, w małym stopniu korzysta z dotacji dla rolnictwa. Rabat to ok. 4,6 mld euro rocznie.

Inny polityk dodaje, że wielu mniejszym krajom płatnikom netto nie podobało się, że David Cameron najpierw ustalił wszystko z Angelą Merkel i Nicolasem Sarkozym, a potem innym pokazywał gotowy list. Początkowo wśród sygnatariuszy wymieniano także Szwecję, Austrię, Włochy, a nawet Czechy, Estonię czy Irlandię. Ostatecznie według naszych informacji kraje te postanowiły nie dołączyć do inicjatywy.

[srodtytul]Jak zmniejszyć wydatki[/srodtytul]

W liście – to dobre dla Polski jako znaczącego beneficjenta unijnych funduszy – nie ma mowy o cięciach w budżecie i nie jest podana konkretna liczba. Początkowo Cameron chciał wpisania wskaźnika 0,85 proc. dochodu narodowego brutto (DNB), ale na to nie zgodziła się Merkel. W tekście znalazło się więc powiązanie wydatków po 2013 roku z obecnymi i stopą inflacji. Fragment listu, do którego dotarła "Rz", mówi o tym, że punktem wyjścia dla wydatków po 2013 roku (liczonych jako zobowiązania, a nie płatności) maja być zobowiązania z 2013 roku powiększone maksymalnie o wskaźnik inflacji.

– W praktyce oznacza to 1,1 proc. DNB plus wskaźnik inflacji. To jest dobry poziom – uważa nasz rozmówca w Ko

misji Europejskiej. Gdy w 2004 roku rozpoczynały się negocjacje nad obecną perspektywą finansową 2007 – 2013, to list sześciu płatników netto wzywał do ograniczenia wydatków do 1 proc. DNB. Był więc znacznie bardziej restrykcyjny, choć Europa nie tkwiła wtedy w kryzysie.

Płatnicy netto nie wspominają też, które unijne polityki wymagają oszczędności. Początkowo mówiono, że między Wielką Brytanią, Francją i Niemcami doszło do porozumienia przewidującego zmniejszenie oszczędności w budżecie, ale z zachowaniem nietkniętego rabatu brytyjskiego i wspólnej polityki rolnej. To byłby układ fatalny dla Polski, bo oznaczałby automatycznie konieczność dokonania cięć w polityce spójności, której jesteśmy głównym beneficjentem. Ostatecznie taki zapis się nie znalazł, co nie oznacza, że próba nie zostanie ponowiona.

[srodtytul] Negocjacje w Polsce[/srodtytul]

– Dla Polski kluczowe jest, że o sprawie oszczędności w przyszłym wieloletnim budżecie nie dyskutowano na szczycie i nie została ona uwzględniona we wnioskach końcowych – mówi "Rz" Mikołaj Dowgielewicz, minister ds. europejskich. – A było takie realne zagrożenie. Przekonywaliśmy naszych partnerów, żeby się na to nie zgodzili.

Ostatecznie szczyt ustalił, że dyskusja o budżecie rozpocznie się dopiero gdy Komisja Europejska przedstawi projekt nowych, wieloletnich ram finansowych. – Początek negocjacji 28 lipca 2011 roku w Sopocie, za polskiego przewodnictwa, na nieformalnym spotkaniu ministrów ds. europejskich – zapowiedział Dowgielewicz.

Za polskiego przewodnictwa rozpoczną się negocjacje, ale ich zakończenia można się spodziewać dopiero w pierwszej połowie 2012 r., gdy na czele UE stanie Dania. – Dla nas i dla UE taka agenda jest korzystna. Rozpoczniemy prace w sposób uporządkowany. Po zmianie przewodnictwa będziemy mogli już walczyć o narodowe interesy. To lepsze dla Polski i dla czystości sytuacji – uważa minister. Bo kraj sprawujący przewodnictwo musi się zachowywać jak uczciwy rozjemca i nie może forsować swoich interesów.

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem