Pesymistyczne prognozy zbiegają się w czasie z wprowadzaniem w Irlandii kolejnych przewidzianych w tegorocznym budżecie cięć. To właśnie one, według banku centralnego, mają być powodem słabszego rozwoju gospodarki. Dziś wchodzi bowiem w życie zapis o zmniejszeniu płacy minimalnej (o 1 euro, do 7,65 euro za godzinę). Od 1 stycznia obowiązują z kolei niższe progi podatkowe – 40 proc. podatku zapłacą ci, których roczne zarobki przekroczą 32 tys. euro, a nie – jak dotychczas – 36 tys., zredukowane zostanie też zatrudnienie w sektorze publicznym – aż o 25 tys. etatów. Drastyczne kroki mają docelowo poskutkować znalezieniem 15 mld euro oszczędności, w tym 6 mld euro jeszcze w tym roku.
[wyimek]1 proc. o tyle tylko ma się zwiększyć w 2011 r. irlandzka gospodarka[/wyimek]
Prognozy banku są bardziej pesymistyczne niż niezależnego instytutu badań ESRI oraz, co oczywiste, rządu (odpowiednio 1,5 proc. i 1,75 proc.). Podobnie do Narodowego Banku Irlandii kondycję gospodarki ocenia MFW, szacując wzrost PKB na 0,9 proc. Dodatkowo według ekspertów bezrobocie w 2011 r. jeszcze na wyspie wzrośnie, zbliżając się do 14 proc. Szansa na polepszenie sytuacji na rynku pracy spodziewana jest dopiero w 2012 r., jednak mowa tu o poprawie minimalnej, zmniejszającej liczbę osób bez pracy jedynie o 0,5 proc. Jedną z niewielu pozytywnych informacji jest spodziewany wzrost eksportu o 5,9 proc.
Wczoraj także premier Irlandii Brian Cowen ogłosił oficjalnie, że po 27 latach odchodzi z polityki. Presja społeczna i polityczna zmusiła go do ogłoszenia przedterminowych wyborów parlamentarnych zaplanowanych na 25 lutego.