Polska n marginesie unijnej intergacji

Na najbliższe wiele lat Polska skazuje się na drugą ligę europejską. Decyzja podjęta na ostatnim unijnym szczycie w Brukseli wyznacza kierunek rozwoju Unii: integrację w ramach strefy euro

Aktualizacja: 07.02.2011 03:09 Publikacja: 07.02.2011 03:08

Jak twierdzą eksperci, Polska nie ma szans na spełnienie kryteriów wejścia do strefy euro nawet do 2019 r., musimy się więc pogodzić z tym, że najważniejsze decyzje będą zapadały bez naszego udziału. Dyplomatyczne zabiegi polskich ministrów, osobista przyjaźń Donalda Tuska z Angelą Merkel, jego wyrażane publicznie poparcie dla Jose Barroso zdały się na nic: strefa euro odjeżdża na drugi tor, który od tej porty stanie się główną ścieżką rozwoju UE i miejscem podejmowania ważnych decyzji. Pozostaje nam szybko do niej dołączyć, bo zablokować – co próbowaliśmy do tej pory – już się tego procesu nie da.

Od wielu miesięcy pomysł powołania osobnej struktury zarządzania dla strefy euro forsował Nicolas Sarkozy. Oponowała Merkel, bo bała się, że w gronie „17” wyraźniejsza będzie przewaga krajów Południa, które mniej rygorystycznie traktują kwestie zadłużania się państwa i konieczność zwiększenia konkurencyjności gospodarczej. Wtedy była sojuszniczką Polski, bo Tusk słusznie się obawiał, że jakiekolwiek sformalizowanie współpracy w gronie euro to początek końca metody wspólnotowej. I wysyłał do Berlina swoich doradców, którzy obiecali polskie poparcie dla wszystkich niemieckich postulatów reformy UE, byle w gronie 27. Do ostatniego piątku wszystko działało.

Ale w końcu Merkel uznała, że w mniejszym gronie będzie jej po prostu łatwiej przeforsować swoje postulaty budowy modelu gospodarczego na wzór niemiecki. I już bez zachowywania pozorów, w środku obrad unijnego szczytu przywódców, zwołała osobną konferencję prasową z Nicolasem Sarkozym, na której ogłosili nową inicjatywę – pakt dla konkurencyjności.

[wyimek]Zapewnienia Angeli Merkel, że nowy pakt będzie otwarty dla krajów spoza strefy euro, są niewiarygodne[/wyimek]

Potem wrócili na salę obrad i wysłuchali gorzkich słów innych szefów rządów. Wśród nich był i polski premier, który – jak mówią dyplomaci w Brukseli – był „bardzo zdenerwowany i bardzo, bardzo dobry”. Zyskał poparcie kilku kolegów. Cóż z tego, skoro taka jest decyzja Merkel i Sarkozy’ego. Popieranych mocno przez szefów bezstronnych podobno i działających w interesie całej UE szefów dwóch głównych instytucji europejskich: Hermana Van Rompuya oraz Jose Barroso. Ten pierwszy już obiecał zwołanie szczytu strefy euro za kilka tygodni i mówił o euro „nasza waluta”, choć jako przewodniczący Rady Europejskiej reprezentuje podobno 27 państw, czyli 11 walut. W tej sytuacji zaklęcia Merkel, że nowy pakt będzie otwarty dla państw spoza strefy euro, wydają się tylko pustą obietnicą.

Cóż niby Polska miałaby w nowym pakcie robić, poza przyglądaniem się decyzjom podejmowanym przez innych? Może przypadłaby nam rola eksperta? Nie wiadomo jednak, czy ktoś w strefie euro ma jeszcze ochotę słuchać pouczeń ministra Rostowskiego.

Można oczywiście karmić się nadziejami, jak próbował to robić premier Tusk w wypowiedzi dla dziennikarzy w piątek rano, że różnice interesów w strefie euro są zbyt duże, aby doszło do rzeczywistej integracji. Faktycznie, piątkowa dyskusja pokazała, że każdy pomysł może być trudny do przyjęcia dla różnych krajów. Zniesienie indeksacji płac dla Belgii czy Luksemburga, harmonizacja podatków dla Irlandii czy Słowacji, a podniesienie wieku emerytalnego dla Francji. Ale, jak słusznie zauważyła Merkel, jest zgoda co do zasady. Potem powoli będzie się uzgadniać konkretne decyzje. Bez naszego udziału, dopóki nie jesteśmy w strefie euro. A w tej sytuacji nasze przyszłe wejście do tego grona będzie wymagało spełnienia kolejnych warunków, na których uzgodnienie nie będziemy mieli żadnego wpływu.

Jak twierdzą eksperci, Polska nie ma szans na spełnienie kryteriów wejścia do strefy euro nawet do 2019 r., musimy się więc pogodzić z tym, że najważniejsze decyzje będą zapadały bez naszego udziału. Dyplomatyczne zabiegi polskich ministrów, osobista przyjaźń Donalda Tuska z Angelą Merkel, jego wyrażane publicznie poparcie dla Jose Barroso zdały się na nic: strefa euro odjeżdża na drugi tor, który od tej porty stanie się główną ścieżką rozwoju UE i miejscem podejmowania ważnych decyzji. Pozostaje nam szybko do niej dołączyć, bo zablokować – co próbowaliśmy do tej pory – już się tego procesu nie da.

Pozostało 82% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu