Uszkodzenie przez wstrząsy systemów chłodzenia w elektrowni atomowej Fukushima, oddalonej o 250 km od Tokio, doprowadziło w sobotę do eksplozji reaktora. Ewakuowano 200 tys. ludzi mieszkających w promieniu 20 km.
– To największa próba, z jaką musimy się zmierzyć od czasu II wojny światowej. Wierzę, że sobie poradzimy. Sytuacja jest pod kontrolą – przekonywał premier Naoto Kan. Z konferencji prasowej wyszedł jednak, nie odpowiadając na żadne pytanie.
Raport specjalny rp.pl tsunami w Japonii
Dzisiaj centralny bank Japonii poinformuje, jak zamierza zminimalizować straty gospodarki szacowane na ok. 50 mld dolarów. Wiadomo, że wyłoży na ten cel przynajmniej kilkanaście miliardów dolarów. Japońska opozycja sugeruje nałożenie specjalnego podatku, który pomógłby sfinansować wydatki związane z odbudową.
Z regionu Tohoku, który najbardziej ucierpiał podczas kataklizmu, pochodzi ok. 8 proc. japońskiego PKB. Tohoku jest ściśle powiązane z gospodarką całej Japonii, chociażby ze względu na umiejscowienie tam m.in. elektrowni, siłowni atomowych, fabryk koncernów samochodowych i gigantów elektronicznych, takich jak Sony i Panasonic. Te fabryki zostały zamknięte do odwołania.
Michael Boskin z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii twierdzi, że katastrofa może mieć krótkotrwały wpływ na gospodarkę światową. Może dojść do kłopotów z dostawami komponentów z japońskich fabryk, co z pewnością spowoduje spowolnienie produkcji, np. w fabrykach chińskich, w Europie i USA.