Wkrótce kurz kryzysu opadnie

Wysokie zadłużenie to nigdy nie był tylko problem Grecji. To kryzys globalny. Póki co wygrywa w nim Europa Śr-Wsch, w tym Polska – mówi Fritz Mostböck, szef analiz Erste group w Wiedniu.

Publikacja: 22.08.2012 18:27

Fritz Mostböck, szef analiz Erste group w Wiedniu

Fritz Mostböck, szef analiz Erste group w Wiedniu

Foto: materiały prasowe

Jak jednym zdaniem określić to, co dzieje się teraz w Europie?

Fritz Mostböck: Kurz opadnie. Wkrótce. Od 2008 r. mamy globalny kryzys zadłużenia, ponieważ kryzys finansowy zapoczątkowany w Stanach Zjednoczonych w segmencie kredytów subprime, zaparkował teraz w postaci zadłużenia rządów poszczególnych państw. W kilku krajach doszło do nacjonalizacji banków i ubezpieczycieli. Skutek jest taki, że dług publiczny znacznie wzrósł. To nigdy nie był problem samej Grecji. Ten kraj zawsze miał wysoki dług, tylko tam statystyki nie były prawdziwe. A teraz, w czasach globalnego zadłużenia, te kraje, które mają wysokie deficyty finansów publicznych, są mocniej dotknięte kryzysem.

Dlaczego mówi pan o globalnym zadłużeniu?

To nie jest problem tylko kilku gospodarek? Jeśli spojrzeć na średnią w strefie euro jeśli chodzi o dług publiczny w relacji do PKB, widać, że nie tylko Portugalia, Grecja i Włochy są powyżej linii. Też Wielka Brytania, i – poza Europą  Japonia i Stany Zjednoczone – to kraje, których dług znacznie przekracza średnią europejską. Japonia ma wysokie zadłużenie od dzisięcioleci, ale jest w o tyle komfortowej sytuacji, że 95 proc. jej długu  jest w rękach Japończyków – prywatnych inwestorów, ubezpieczycieli, banków. Stany Zjednoczone mają ogromy problem – całkowity dług to 109 proc. PKB, podczas gdy średnia w eurolandzie to 83 proc. PKB. Ale strefa euro to 17 różnych krajów, z 17 różnymi rentownościami i strukturami długu na rynku obligacji.Nie ma tam wspólnej polityki fiskalnej, dlatego strefa euro jest bardzo podatna na zawirowania w kryzysie. Ponad 75 proc. Greckich aktywów jest w rękach zagranicznych inwestorów, dlatego tamten rynek może być szybko i łatwo zaatakowany z zewnątrz.

Na czym miałaby polegać wspólna polityka fiskalna w eurolandzie?

Niektórzy są zdania, że fundusz pomocowy powienien działać bez limitów, bo to byłby dobry sygnał dla rynków, pokazujący, że strefa euro trzyma się razem i ma swój własny finansowy parasol ochronny. To podejście opiera się na wierze, że nic złego się nie wydarzy, dopóki duzi gracze stoją murem za eurolandem. Ale warunkiem istnienia jednej waluty, w jakiej wyrażony jest dług poszczególnych krajów, jest wspólna polityka, gdzie jeden centralny zarządca kontroluje lokalne finansowe publiczne, poziom długu i deficytu. W praktyce limity z Maastricht nie istnieją, zawsze były tylko teorią, na której zbudowana została konstrukcja eurolandu. Dzisiaj, w trudnych czasach, decyzja powinna być następująca: trzymamy się wspólnej waluty, bo jest to korzystne dla większości krajów strefy euro, ale za tym musi iść wiarygodna polityka i scentralizowane regulacje.

W kryzysie istnieje duża pokusa, aby coraz mocniej luzować politykę monetarną. Czy to jest dobra strategia?

Mario Draghi z pewnością ma inne podejście do prowadzenia polityki pieniężnej niż poprzedni prezes Europejskiego Banku Centralnego, zorientowane bardziej na styl anglosaski. Ale luzowanie monetarne nie jest kluczem do sukcesu, co pokazują amerykańskie statystyki. USA ćwiczą QE od kilku lat, a ich dług publiczny i roczny deficyt są wciąż w trendzie wzrostowym. Jednocześnie wzrost PKB też jest poniżej potencjału, a stopa bezrobocia wyższa niż oczekiwano. To pokazuje, że nie tędy droga do wyjścia z kryzysu. Oczywiście można drukować pieniądze i liczyć na to, że inflacja w końcu zredukuje zadłużenie, ale to tylko teoretyczne rozważania. Amerykański minister finansów Timothy Geithner często udziela rad Europejczykom, ale jeśli spojrzeć na nagie fakty, nie ma zbyt wielu różnic, jeśli chodzi o problem Europy i USA.

Czy redukcja zadłużenia publicznego to jedyne wyjście z kryzysu?

Dużo się teraz mówi o zmniejszaniu kosztów, potrzebie redukowania długów I deficytów, ale mało kto zwraca uwagę na innowacje i perspektywy przyszłego wzrostu. To, co się liczy, to nie tylko wzrost w ujęciu ilościowym, dlatego powinniśmy tez więcej mówić o aspektach jakościowych. Grecja jest zawsze dobrym przykładem, jesli chodzi o potrzebe redukowania kosztów, ale są dwa prawdziwe problem, jakie ma ten kraj: korupcja oraz to, że państwo nie jest w stanie w przejrzysty sposób pozyskać dochodów z podatków od swoich własnych obywateli.  Każdego roku ponad 20 mld euro nie trafia do budżetu poprzez system podatkowy. Tak długo, jak Grecja nie będzie miała prawidłowo działającego systemu podatkowego, nie ma szans na wyjście z kryzysu i Europa będzie musiała za to płacić.

Co z krajami Europy Środkowo-Wschodniej i Polską?Czy mamy szansę na miano zwycięzców tego kryzysu?

W 2008 i 2009 r. Europa Śr-Wschodnia z międzynarodowej perspektywy była postrzegana jako region, gdzie wszystkie kraje, włączając Austrię, są bliskie bankructwa. Kryzys pokazał, że taka ocena była kompletnie błędna, co część inwestorów już zauważyła. Oprócz Węgier, gdzie sytuacja jest wyjątkowa, kraje CEE są wyraźnie poniżej limitów z Maastricht, jeśli chodzi o dług publiczny do PKB. Oczywiście, kryzys dotyka Polskę także w negatywnym sensie, ale jeśli spojrzeć na liczby, jesteście w komfortowym położeniu. Można mówić, że deficyt na poziomie 5 proc. PKB to jest koszmar i musimy ze wstydu schować głowę w piasek, ale trzeba patrzeć na rzeczy w sposób relatywny.

Teraz jesteśmy chwaleni przez rynek, co widać w zainteresowaniu naszymi obligacjami. Ale inwestorzy lubią zmieniać zdanie..

Polska i Czechy są teraz postrzegane jako bezpieczne przystanie dla globalnego kapitału. Inwestorzy ufają tym aktywom, ponieważ patrzą na wasza gospodarkę , która w porównaniu z innymi krajami europejskimi pokazuje dobre dane. Oczywiście to nie jest droga w jedną stronę. Teraz inwestorzy lgną do Polski, ponieważ dostają coś w zamian za swoje pieniądz – 5 proc. to bardzo atrakcyjna rentowność dla 10-letnich obligacji skarbowych . Tak długo, jak macie wzrost gospodarczy i wiarygodne statystyki, jeśli chodzi o dług, a także duży spread do unijnego średniego poziomu zadłużenia, jesteście idealną inwestycją.

Jak jednym zdaniem określić to, co dzieje się teraz w Europie?

Fritz Mostböck: Kurz opadnie. Wkrótce. Od 2008 r. mamy globalny kryzys zadłużenia, ponieważ kryzys finansowy zapoczątkowany w Stanach Zjednoczonych w segmencie kredytów subprime, zaparkował teraz w postaci zadłużenia rządów poszczególnych państw. W kilku krajach doszło do nacjonalizacji banków i ubezpieczycieli. Skutek jest taki, że dług publiczny znacznie wzrósł. To nigdy nie był problem samej Grecji. Ten kraj zawsze miał wysoki dług, tylko tam statystyki nie były prawdziwe. A teraz, w czasach globalnego zadłużenia, te kraje, które mają wysokie deficyty finansów publicznych, są mocniej dotknięte kryzysem.

Pozostało 89% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu