Po gwałtownej wyprzedaży na rynkach akcji oraz mocnych wahaniach cen surowców i kursów walut pod koniec ubiegłego tygodnia, inwestorzy zastanawiają się, jak długo potrwa niepewność na rynkach. Większość analityków ankietowanych przez agencję Bloomberga prognozuje, że Rezerwa Federalna już we wrześniu zmniejszy zakupy obligacji do poziomu 65 mld dol. miesięcznie.
Choć prezes Fedu Ben Bernanke mówił tylko, że do ograniczenia QE3 dojdzie, jeśli sytuacja gospodarcza w USA będzie się poprawiała zgodnie z prognozami, inwestorzy uznali, że zmniejszenie skali skupu obligacji przez Fed jest już niemal pewne. W związku z tym niemal wszystkie prognozy krótkoterminowe mówią o okresie zwiększonej niepewności. Sytuacja w długim okresie będzie zależna od wielu czynników, z których kluczowe będzie to, jak szybkie będzie tempo ożywienia gospodarczego.
– Inwestorzy muszą się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Dotychczas zwyżki były napędzane płynnością zapewnianą przez banki centralne. Na niektórych rynkach wzrosty na giełdach były o wiele większe, niż uzasadniałyby to fundamenty gospodarcze. Teraz główną rolę muszą przejąć właśnie fundamenty, więc dane gospodarcze wyznaczą rynkom nową drogę – mówi „Rz" Henning Esskuchen, strateg z Erste Group.
Oczywiście nie wszystkie rynki będą tak samo traktowane przez inwestorów. – W czasach euforii związanej z ilościowym luzowaniem polityki pieniężnej płynność rozlewała się po całym świecie. Teraz inwestorzy będą musieli poświęcić trochę czasu, by przyjrzeć się każdemu rynkowi z osobna. Zobaczyć, na którym z nich fundamenty dają szansę na zwyżki – prognozuje Esskuchen.
Silnie dotknięte przeceną aktywów mogą być państwa mające poważne problemy wewnętrzne, jak np. Turcja czy Brazylia. – Rynki wschodzące znajdą się na pierwszej linii ognia – uważa Kit Juckes, analityk z Societe Generale.