Głównym powodem jest wysoka sprzedaż papierów dłużnych i nowych akcji z czego profity są większe niż z transakcji handlowych przeżywających stagnację.
Przychody z aranżowania fuzji i przejęć, sprzedaży akcji, obligacji i pożyczek konsorcjalnych w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Afryce (region EMEA) w okresie siedmiu miesięcy 2014 r. wzrosły o 30 proc. do 17,3 miliarda dolarów w porównaniu z tym samym okresem 2013 r., wskazują szacunki nowojorskiej firmy analitycznej Freeman&Co. Według jej prognoz prowizje w tym roku mogą zwiększyć się o 35 proc. przekraczając 30 miliardów dolarów. Byłaby to największa taka kwota od 2007 r., kiedy firmy inwestycyjne zainkasowały 39,6 miliarda dolarów.
Najważniejszym czynnikiem jest tutaj rosnąca aktywność na rynku fuzji i przejęć, gdyż handel na takich rynkach jak instrumenty o stałym dochodzie, surowce i waluty, określanych jako FICC pozostaje na zniechęcającym poziomie, co skłania takich graczy jak brytyjski Barclays czy szwajcarska Credit Suisse Group do ograniczania zatrudnienia w obsługujących je działach.
- Dla banków inwestycyjnych prowadzących zróżnicowaną działalność jest życie po FICC - zapewnia Scott Moeller, były bankowiec a obecnie profesor londyńskiej Cass Business School, specjalizujący się w finansach korporacji.
Korzystają na tym głównie takie instytucje jak m.in. JPMorgan Chase, czy Deutsche Bank zajmujące czołowe lokaty w rankingach największych organizatorów sprzedaży akcji w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Liderami wśród doradców w transakcjach fuzji i przejęć są w tym regionie w tym roku dwaj nowojorscy giganci Morgan Stanley i Goldman Sachs.