24-osobowy zarząd, mający uprawnienia w zatrudnianiu i zwalnianiu dyrektora Funduszu „został poinformowany o ostatnich wydarzeniach w tej sprawie i nadal wyraża zaufanie w zdolności dyrektorki generalnej skutecznego wykonywania swej misji"— stwierdza komunikat kierownictwa organizacji reprezentującej 188 krajów członkowskich.
Francuski wymiar sprawiedliwości wszczął kilka dni wcześniej oficjalne śledztwo o zaniedbanie przez Ch. Lagarde po czwartym przesłuchaniu jej w Paryżu. Dawna minister finansów Francji znalazła się na celowniku wymiaru sprawiedliwości z powodu przypisywanej jej roli w werdykcie arbitrażowym z 2008 r. na korzyść francuskiego biznesmena Bernarda Tapie, który otrzymał od państwa 403 mln euro odszkodowania za straty poniesione przy sprzedaży jego firmy Adidas przez francuski bank, później zlikwidowany. Francuscy socjaliści zarzucają pani Lagarde, że ułatwiła wypłatę tego odszkodowania Tapiemu ze względu na jego powiązania polityczne z prawicą. nie przyjmowali do wiadomości jej wyjaśnień, że proces sądowy o sprzedaż Adidasa kosztowałby państwo znacznie więcej od zasądzonego arbitrażu. Podobnie jak i tego, że nie naruszyła żadnych przepisów.
Członkowie zarządu MFW omawiali sytuację po poprzednich 3 przesłuchaniach Francuzki w charakterze świadka, wzięli to także pod uwagę przy podjęciu decyzji w lipcu 2011 r. o zatrudnieniu jej w Waszyngtonie, skandalu obyczajowym z poprzednikiem Dominique Strauss-Kahnem. Przez cały czas śledztwa we Francji i przesłuchań Fundusz darzył ją stałym zaufaniem.
- Przy wszystkich tych okazjach wykazaliśmy zaufanie w zdolność pani dyrektor wykonywania obowiązków — oświadczył dziennikarzom rzecznik MFW, Gerry Rice, po decyzji Paryża. Fundusz uznał, że nie doda w komunikacie żadnego komentarza, uznając za niestosowne wypowiadanie się w sprawie, którą od pewnego czasu zajmują się władze francuskie.
Po ostatnim przesłuchaniu Christine Lagarde oświadczyła agencji AFP, że nie ma absolutnie zamiaru podawać się do dymisji, zamierza odwołać się od ostatniej decyzji, którą uważa za bezpodstawną. — Po 3 latach śledztwa, kilkudziesięciu godzinach przesłuchań komisja zdała sobie sprawę, że nie byłam wspólniczką w jakimkolwiek naruszeniu prawa i ostatecznie ograniczyła się do twierdzenia, że nie byłam dostatecznie czujna — powiedziała.