Rosyjskie koncerny już odczuwają skutki zachodnich sankcji. Przyznał to Wadim Jakowlew, wiceprezes spółki Gazprom Nieft. – Pogorszyły się propozycje finansowania, co wpłynie na wartość zadłużenia – mówił wczoraj.
Spółka córka Gazpromu nadal oficjalnie planuje w tym roku zwiększenie wydobycia ropy o 2,5 proc., a w przyszłym duże prace w Arktyce. Jednak zdaniem ekspertów będzie to trudne po wprowadzeniu zachodniego embarga na sprzedaż Rosjanom usług, technologii i sprzętu do poszukiwań i wydobycia ropy w Arktyce i ze złóż łupkowych. Gazprom Nieft pracuje z Shellem na złożach łupków na Syberii.
85 mld dol. jest w rosyjskim Narodowym Funduszu Dobrobytu. Dwie trzecie pochłoną naftowe i gazowe giganty
Nowe ograniczenia uderzają najsilniej w Rosnieft – największą rosyjską firmę naftową, który ma 44 złoża na szelfie arktycznym z zasobami 42 mld ton ekwiwalentu ropy naftowej. Prowadzi prace na 23 złożach. Pomagał jej dotąd amerykański ExxonMobil, który już zapowiedział, że podporządkuje się sankcjom ogłoszonym przez USA. Oznacza to, że prace poszukiwawcze i próbne wiercenia pod dnem Morza Karskiego staną. Jak dowiedział się rosyjski dziennik „Kommiersant", Rosnieft zgodnie z warunkami udziału w projektach arktycznych powinien zwrócić Exxonowi do 3,2 mld dol., które Amerykanie wydali na poszukiwania.
Problemy może mieć także Łukoil – jedyny prywatny koncern pracujący na szelfie Morza Kaspijskiego, na złożach ocenianych na 630 mln ton ekwiwalentu ropy. W tym roku Łukoil podpisał umowę z francuskim Totalem w sprawie wspólnego wydobycia na zachodniej Syberii.