Targowisko marzeń i gwiazd

Amerykanie kochają Cannes. Być może jest to jedno z ostatnich miejsc na świecie, gdzie panuje atmosfera Hollywoodu z okresu Złotej Ery. Czerwony dywan, wiwatujące tłumy, piski, wyciągające się w kierunku gwiazd ręce z notesikami na autografy. Istne szaleństwo. A w tym roku są do tego szaleństwa powody, bo na Croisette codziennie pojawiają się największe sławy współczesnego kina

Publikacja: 22.05.2008 08:10

Targowisko marzeń i gwiazd

Foto: AFP

Zaczęło się od Seana Penna, przewodniczącego jury, który zaszokował dziennikarzy stwierdzeniem: „Od swoich kolegów jurorów będę wymagał pustych pęcherzy i pełnych umysłów”. Trzeba przyznać, że powiedziane dobitnie, ale w końcu Penn nie należy do grzecznych chłopców.

— Długo się zastanawiałem, czy przyjąć funkcję przewodniczącego jury — mówił laureat canneńskiej nagrody za rolę w „Jak jej nie kochać”. — To mnie zmusza do pozostania trzeźwym i przytomnym przez bardzo długi okres, i to w sytuacji, gdy wokół jest tyle pokus. Ale w końcu postanowiłem zrobić sobie test „Zobaczmy, jak to wytrzymam”.

Tyle główny juror, który w niedzielę, 25 maja, ogłosi zdobywcę Złotej Palmy. A najgorętszą parą pierwszych dni festiwalu byli oczywiście Angelina Jolie i Brad Pitt. Ona w bardzo zaawansowanej ciąży z bliźniakami, on — nieodstępujący jej ani na chwilę, niekryjący się z czułością. Zamieszkali z dala od zgiełku, na wzgórzach nad Cannes, w domu o powierzchni 5200 mkw., należącym do współzałożyciela Microsoftu Paula Allena. Angelina promowała na festiwalu „Kung Fu Pandę”, w którym użyczyła głosu tygrysicy.

— Lubię pracować w animacjach — powiedziała mi w czasie wywiadu. — To zabawa, odpoczynek, sposobność do popuszczenia wodzy fantazji. Robię to również dla moich dzieci. A „Kung Fu Panda” jest im szczególnie bliska, bo przecież dwoje z nich ma azjatyckie korzenie.

Aktorka bardzo chętnie mówiła o dzieciach, domu, macierzyństwie:— Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę, choć przyznaję, że kiedyś myślałam głównie o adopcji. Teraz mam także dzieci rodzone, biologiczne. Wszystkie są dla mnie jednakowo ważne. Uwielbiam być w domu, z Bradem i z nimi. Nie tęsknię za kamerą. Jest wprawdzie pewien projekt, w którym zdecydowałam się wziąć udział, zresztą kino akcji i przygody, ale myślę, że upłynie jeszcze rok, zanim pojawię się na planie.

Razem z nią promowali film: rubaszny Jack Black i roztaczający wokół siebie wspaniałą aurę Dustin Hoffman.

— Wszyscy oczekują, że będę wesoły i śmieszny — skarżył się Black. — A ja lubię rozbawiać ludzi, ale nie na zawołanie.

W Cannes widać miał ochotę na żarty, bo razem z 40 misiami Panda tańczył na Croisette dzikie tańce.

Z dystansem i humorem podchodził natomiast do „Pandy” Hoffman. Lekko siwiejący, z poczuciem humoru i prawdziwą klasą bohater „Absolwenta” mówił o swojej sytuacji w Hollywood: — Nie mam zbyt wielu ciekawych propozycji. Kino należy do młodych. A nawet jak zdarzają się świetne role dla starszych aktorów, to mnie one często omijają. Potem, gdy rozmawiam z reżyserami, często słyszę: „Dustin, ty byś to zagrał? Nawet nie pomyślałem, że to mogłoby cię zainteresować!”. Może dlatego coraz poważniej myślę o reżyserii.

Niezwykle fetowaną ekipą byli twórcy „Vicky, Cristina, Barcelona” z Woodym Allenem na czele.

— Zrobiłem film w Barcelonie, bo mi to zaproponowano — powiedział reżyser na konferencji prasowej. — Zadzwonił ktoś z rady miejskiej i powiedział, że miasto daje mi milion euro, tylko żebym nakręcił w nim film. Bardzo lubię Hiszpanię, pomyślałem, że to będą wspaniałe wakacje dla mnie i moich dzieci. Poza tym wiedziałem, że chce u mnie zagrać Penelope Cruz, więc usiadłem i napisałem scenariusz „Vicky, Cristina, Barcelona”.

— Może by pan kiedyś przyjechał do Moskwy? — spytała dziennikarka z Rosji.

— Byłem w Rosji bardzo dawno temu — odpowiedział Allen. — To były okropne czasy. Tak strasznie się przestraszyłem tym, co zobaczyłem, że zadzwoniłem do mojej menedżerki i poprosiłem, żeby mi zarezerwowała bilet na najbliższy wolny lot. W jakimkolwiek kierunku. Wiem, że od tej pory wiele się w Rosji zmieniło, że to już zupełnie inny kraj. Ale został mi po tamtej wizycie taki potworny strach, że chyba długo nie będę potrafił go przełamać.

Penelope Cruz, świetnie wyglądająca w obcisłych, przylegających do ciała sukienkach, wygłosiła pean na cześć Allena:— To najmilszy człowiek, z jakim kiedykolwiek współpracowałam. Absolutnie bezkonfliktowy, umiejący słuchać aktora.

Nie przyjechali, niestety, na Lazurowe Wybrzeże Scarlett Johansson i Javier Bardem, narzeczony Cruz, grający w filmie niezwykle ekscytującego i seksownego malarza.

— Zatrzymały ich zdjęcia do innych filmów, ale jesteśmy w kontakcie telefonicznym — stwierdził Allen, jakby chciał od razu zdementować plotki o „kryzysie” w związku Cruz — Bardem. Sama Cruz nie chciała komentować swojego życia prywatnego, ale mówiła chętnie o fascynacji Bardemem jako fantastycznym, bardzo wrażliwym aktorem.

Bohaterem półmetka festiwalu został jednak Steven Spielberg. Nic dziwnego, na czwartą część jego sagi — „Indianę Jonesa i Królestwo Kryształowej Czaszki” — fani dzielnego archeologa czekali blisko 20 lat.

— Długo miałem wątpliwości, czy powinien kręcić następny film o Jonesie — powiedział w Cannes reżyser. — Ale przez wszystkie te lata nieustannie dopominali się o to widzowie, więc kiedy dostałem dobry scenariusz, uległem.

Razem ze Spielbergiem przyjechał na Lazurowe Wybrzeże Harrison Ford. W szarym garniturze i szarej koszuli wyglądał trochę jak zagubiony w canneńskim zgiełku skromny urzędnik. Ale to na jego cześć Spielberg wygłosił pean, zapewniając, że Ford jest jednym z najlepszych i najbardziej pracowitych aktorów, jakich zna.

— Każdy reżyser czuje się szczęściarzem, jak uda mu się pozyskać Harrisona do swojego filmu — komplementował Forda jeden z najsłynniejszych filmowców świata, a aktor nie pozostawał mu dłużny.— 20 lat temu Steven był znakomitym reżyserem. Teraz jest jeszcze lepszym, choć nie wiem, jak to możliwe.

— Bardzo się cieszę, że pokazaliśmy „Indianę Jonesa i Królestwo Kryształowej Czaszki” na festiwalu — powiedział Spielberg. — Długo się zastanawialiśmy, gdzie po raz pierwszy zaprezentować film dziennikarzom i krytykom. Cannes wydało się nam wymarzonym miejscem.

I tak jest rzeczywiście. W końcu gdzie indziej można zebrać jednocześnie blisko 5 tysięcy dziennikarzy i krytyków? Dlatego nikt dyrektorowi artystycznemu festiwalu canneńskiego nie odmawia, a w czasie tegorocznej imprezy trudno wręcz policzyć gwiazdy pierwszej wielkości, które zdecydowały się tu właśnie promować swoje filmy albo przyjechały się zabawić i wziąć udział w prestiżowej, charytatywnej kolacji, z której dochód rokrocznie przeznaczany jest na pomoc chorym na AIDS. Clint Eastwood, Goldie Hawn, Robert De Niro, Jude Law, Sharon Stone, Madonna, Cate Blanchett. Wszyscy oni czują się w okolicach Croisette jak ryby w wodzie. A Cannes na dwa tygodnie staje się nie tylko świątynią sztuki, lecz również targowiskiem próżności, gdzie sprzedaje się marzenia.

Relacja z ceremonii zamknięcia festiwalu w Canal+ (niedziela, godz. 19.15), podsumowanie w TVP 2 (wtorek, godz. 19.40)

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu