Filmowcy z krajów postkomunistycznych coraz śmielej rozliczają się z przeszłością. W Rumunii, Niemczech, Czechach, na Węgrzech powstają filmy pokazujące nienormalność świata, w jakim miliony ludzi z tej części Europy spędziły szmat życia. "Kierowca dla Wiery" wpisuje się w ten nurt.
Jest początek lat 60. Na Krymie generał Sierow wiedzie życie jak z bajki. Dacza na nadmorskiej skarpie, soczysta zieleń łąk, w oddali góry. I służba czekająca na każde skinienie. Wydawałoby się: raj, w którym bohaterom mogą się przytrafić najwyżej przygody jak z telenoweli. I rzeczywiście. Wiera, kulawa dziewczyna, która zagłusza kompleksy na rautach, zachodzi w ciążę z przygodnym mężczyzną. A ojciec daje do zrozumienia nowemu kierowcy, którego właśnie sprowadził z Moskwy, że jako jego zięć mógłby liczyć na rozmaite korzyści, przede wszystkim możliwość nauki w wojskowej szkole oficerskiej. Happy end wisi w powietrzu, ale pogoda tego obrazka jest pozorna. Wśród oszałamiająco pięknej natury kryje się niepokój. Rzeczywistość jest pełna intryg, nad wszystkim czuwa niewidzialna władza, wszędzie panuje kafkowska atmosfera. Kariera i życie generała wiszą na włosku, bo jako człowiek, który "zbyt wiele widział", stał się postacią dla Moskwy niewygodną. A za sznurki pociąga jego asystent, funkcjonariusz KGB, który werbuje szpiegów, zakłada podsłuchy, wymierza wyroki.
Czuchraj rysuje na ekranie obraz Chruszczowowskigo ZSRR. Portretuje ludzi wtłoczonych w układ zależności i ciemnych spraw. Świat, w którym polityka wdziera się w prywatność i nikt nie może czuć się bezpieczny, bo na każdego można znaleźć haczyk. Ale Rosjanin idzie dalej. Pokazuje, że w takiej rzeczywistości trudno zachować czystość. Każdy z bohaterów "Kierowcy dla Wiery" nosi jakąś tajemnicę, każdy ma w sobie skazę.
"Kierowca dla Wiery" trafia do nas z opóźnieniem, cztery lata po rosyjskiej premierze i trzy lata po pokazach na Warszawskim Festiwalu Filmowym, gdzie zdobył drugie miejsce w plebiscycie publiczności. Ale warto ten film obejrzeć. Takie obrazy opierają się upływowi czasu. Zawsze budzą podobną grozę.