Reklama

Charlize Theron nie boi się słabości

Pierwsze dni festiwalu w Wenecji przyniosły ogromne rozczarowania. Humory poprawił dopiero film "The Burning Plain" Guillermo Arriagi. Znany 50-letni scenarzysta meksykański zadebiutował nim jak reżyser

Aktualizacja: 30.08.2008 07:32 Publikacja: 29.08.2008 20:46

Takeshi Kitano rozdaje autografy przed premierą swego filmu

Takeshi Kitano rozdaje autografy przed premierą swego filmu

Foto: AFP

Do tej pory w kuluarach Casina, gdzie odbywają się pokazy prasowe, najczęściej słychać było pytanie: jak taki obraz mógł się znaleźć w konkursie? Zawodzą nawet twórcy znani i uznani.

Japończyk Takeshi Kitano w "Achillesie i żółwiu" próbował zmierzyć się z losem artysty – wyszło sztucznie. Barbet Schroeder zrealizował w Japonii thriller o pisarzach kryminałów "Inju, bestia w mroku", który idealnie mieści się w konwencji kryminału klasy B. Z obu tych produkcji można zresztą wysnuć wspólny, mało odkrywczy wniosek, że twórcy są bezwzględni i zaspokajają własne ambicje choćby po trupach. Z kolei Niemiec Christian Petzold ("Jerichow") opowiedział historię miłosnego trójkąta, którą mogłaby emitować "Zakochana Jedynka".

Atmosferę ożywił dopiero Guillermo Arriaga. Meksykanin, znakomity scenarzysta filmów Alejandro Gonzaleza Inarritu "Amores perros", "21 gramów" oraz "Babel", tym razem sam stanął za kamerą.

– Nosiłem w sobie tę historię 15 lat – powiedział w Wenecji. – Kiedy dojrzała, bardzo chciałem sam ją opowiedzieć.

Bohaterką "The Burning Plain" jest młoda kobieta uciekająca od wspomnień. Przed laty jako młoda dziewczyna rozmyślnie spowodowała pożar, w którym zginęła jej matka z kochankiem. Niedługo potem urodziła dziecko, ale poczucie winy nie pozwoliło jej wieść normalnego życia. Dwa dni po porodzie zostawiła córeczkę chłopakowi i zniknęła. Po 12 latach musi się rozliczyć z przeszłością. Arriaga opowiada o miłości, nienawiści, przebaczaniu. Także o odchodzeniu.

Reklama
Reklama

– Mam obsesję na punkcie śmierci – mówi. – Nie wiemy, kim jesteśmy, póki nie przejrzymy się w oczach innych. To oni pomagają nam się określić, budują naszą tożsamość. Dlatego, kiedy nasi bliscy umie-rają, zabierają ze sobą także cząstkę nas.

W "The Burning Plain" Arriaga swoim zwyczajem łamie linearność opowieści, miesza czasy, rozwija film tak, jakby dodawał do obrazu kolejne elementy puzzli.

– Nie uznaję klasycznej struktury – przyznaje. – Ale czy my w ogóle jesteśmy wierni chronologii? Gdyby ktoś zapytał mnie o moje życie, pewnie zacząłbym od dziadka, który pochodził z południa Meksyku, potem opowiedziałbym o synu, później może o spotkaniu z Alejandro albo o własnej próbie reżyserskiej. Może nagle wróciłbym do dzieciństwa. I w każdym fragmencie tej opowieści byłbym inny. Niewiele mnie już przecież łączy z 20-letnim chłopakiem, jakim byłem 30 lat temu.

W "The Burning Plain" Guillermo Arriaga zebrał znakomitą obsadę. W roli Sylvii wystąpiła Charlize Theron. Ta przepiękna i bardzo ambitna aktorka była także współproducentem filmu.

– Produkowałam już kilka filmów, m.in. "Monster" – powiedziała na konferencji prasowej. – Lubię filmy i role, w których odbijają się ludzkie słabości. Wszyscy bywamy słabi, nawet jeśli ukrywamy się za maskami. Ale też w życiu każdego przychodzi moment, w którym musi przyjrzeć się sobie i dokonać rozliczeń.

Znakomitą rolę żony i matki, która nie może się oprzeć miłości do innego mężczyzny, zagrała Kim Basinger.

Reklama
Reklama

– To niewiarygodna aktorka – mówiła Theron. – Były sceny, w których całe jej ciało drżało. Tego nie można zagrać, musiała tę rolę głęboko przeżyć.

Arriaga zaś, wychwalając całą ekipę, powiedział: – To było najwspanialsze doświadczenie w mojej karierze.

Do tej pory w kuluarach Casina, gdzie odbywają się pokazy prasowe, najczęściej słychać było pytanie: jak taki obraz mógł się znaleźć w konkursie? Zawodzą nawet twórcy znani i uznani.

Japończyk Takeshi Kitano w "Achillesie i żółwiu" próbował zmierzyć się z losem artysty – wyszło sztucznie. Barbet Schroeder zrealizował w Japonii thriller o pisarzach kryminałów "Inju, bestia w mroku", który idealnie mieści się w konwencji kryminału klasy B. Z obu tych produkcji można zresztą wysnuć wspólny, mało odkrywczy wniosek, że twórcy są bezwzględni i zaspokajają własne ambicje choćby po trupach. Z kolei Niemiec Christian Petzold ("Jerichow") opowiedział historię miłosnego trójkąta, którą mogłaby emitować "Zakochana Jedynka".

Reklama
Film
Sandra Drzymalska jako Violetta Villas i Izabella Łęcka
Film
BNP Paribas Nowe Horyzonty we Wrocławiu: protesty i wielkie święto kina
Patronat Rzeczpospolitej
Ogłaszamy program 19. Festiwalu Filmu i Sztuki BNP Paribas Dwa Brzegi
Film
Marcin Dorociński, przeboje z Cannes i nie tylko
Film
Stare kino jest jak dobre wino i coraz popularniejsze
Reklama
Reklama