Biedak zostaje milionerem, ale częściej walczy o przetrwanie

Obok opowieści o samotnych tułaczach są i te pokazujące życie wieloetnicznych społeczeństw

Publikacja: 16.01.2009 00:36

Spotkanie

Spotkanie

Foto: Materiały Promocyjne

W ponadstuletniej historii kina emigrant na ekranie to przede wszystkim Europejczyk, który szukał szczęścia na ziemi jankesów. Nic dziwnego, potęgę Hollywoodu w znacznym stopniu tworzyli producenci, reżyserzy i aktorzy zza oceanu. A Chaplinowskiego Charliego, będącego dla nas symbolem wiecznego włóczęgi, odbierano w latach 20. XX wieku jako kogoś, kto przyjechał za ocean za chlebem i walczył o szczęście, próbując zachować godność. Ten wizerunek w różnych odmianach przetrwał do dziś.

Czasem Hollywood chciał udowodnić, że w Ameryce biedak zostaje milionerem, ale na ogół kino portretowało ludzi z trudem walczących o przetrwanie. Wizerunek takich emigrantów można też znaleźć w filmach z ostatnich lat: „Złote wrota” Emmanuella Crialese, „Pod tym samym księżycem” Patricii Riggen czy wchodzące na polskie ekrany „Spotkanie”.

Dziś migracje dotyczą jednak nie tylko amerykańskiego tygla. Miliony ludzi na świecie uciekają od wojen i nędzy, otworzyła granice Europa, gdzie też zaczęły powstawać filmy o emigrantach. I mają podobną tezę jak amerykańskie. Przybysze zawsze są inni, zamknięci we własnych gettach, gorsi. Europa nie czeka na nich.

W filmie Michaela Winterbottoma „W tym świecie” uciekinierzy z Afganistanu w Londynie stają się wyrzutkami. W „Dalekich światłach” Hansa-Christiana Schmida rozbiją się o rzeczywistość marzenia uchodźców z Ukrainy, którzy chcą przedostać się do Niemiec. W „Niewidocznych” Stephena Frearsa emigranci są wykorzystywani jako dawcy narządów do przeszczepów. W niemieckich filmach Fatiha Akima tragedie inności przeżywają Turcy. Równie przejmująca jest też droga do lepszego życia Albankin Lorny z filmu braci Dardenne’ów.

Ale w ostatnich latach pojawia się też nowy ton. Filmowcy portretują całe grupy i – zastępując polityków – przypominają, że narody muszą uporać się z problemem masowej emigracji. W „Polaku potrzebnym od zaraz” Brytyjczyk Loach piętnuje system dopuszczający wykorzystywanie obcych.

Jeszcze dalej idzie Laurent Cantet w „Klasie”. Francji, która ma za sobą rozruchy wywoływane przez czarnoskórych emigrantów, pokazuje szkołę na przedmieściach Paryża. Obok uczniów francuskich siedzi tam w ławkach młodzież z Afryki, Azji, Europy Wschodniej. Cantet ostrzega, że zawsze będą płonąć na ulicach samochody, jeśli przybysze ze świata nie znajdą w nowych ojczyznach swojego miejsca.

W ponadstuletniej historii kina emigrant na ekranie to przede wszystkim Europejczyk, który szukał szczęścia na ziemi jankesów. Nic dziwnego, potęgę Hollywoodu w znacznym stopniu tworzyli producenci, reżyserzy i aktorzy zza oceanu. A Chaplinowskiego Charliego, będącego dla nas symbolem wiecznego włóczęgi, odbierano w latach 20. XX wieku jako kogoś, kto przyjechał za ocean za chlebem i walczył o szczęście, próbując zachować godność. Ten wizerunek w różnych odmianach przetrwał do dziś.

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów