Reklama
Rozwiń

Chinka walczy o przetrwanie

Na nasze ekrany trafiła nagrodzona Złotym Lampartem na festiwalu w Locarno „Chinka” Xiaolu Guo – wyjątkowo ciekawy film o bardzo nieciekawej dziewczynie

Aktualizacja: 15.06.2010 13:46 Publikacja: 14.06.2010 13:16

Chinka walczy o przetrwanie

Foto: Materiały Promocyjne

Znamy taki punkt wyjścia: małe miasteczko, kompletny marazm i brak perspektyw, młodzi ludzie marzą więc, by wyrwać się z nędzy do lepszego życia. Tak mogłoby zdarzyć się na polskiej prowincji, gdzie pracy w jednej fabryce starcza zaledwie dla znikomej części mieszkańców, w podparyskim blokowisku czy oddalonej od centrum dzielnicy Glasgow.

Mea jest Chinką. Dziewczyną, która kompletnie niczym nie wyróżnia się z tłumu. Ma delikatną urodę nastolatki, ale brakuje jej wdzięku, charakteru, zdolności. Jest chodzącą przeciętnością. Pracuje w przydrożnym barze z bilardem i — jak dziewczyny z reklam — na czerwono maluje paznokcie. Jej matka wie, że szczyt kariery córki to wyjście za mąż za równie przeciętnego, ale jakoś urządzonego faceta.

Jak wielu młodych ludzi, Mea postanawia wyjechać z rodzinnej wioski. Do pobliskiego Shenzhen, a nawet dalej, do Londynu. To nie są świadome wybory. Wszystko w jej życiu toczy się siłą rozpędu. Mea jest trochę jak marionetka, za jej sznurki pociąga ktoś inny: czasem rodzice, czasem mężczyźni, czasem los.

Dziewczyna zmienia miejsca i facetów. Kierowca ciężarówki, który ją brutalnie gwałci, pospolity bandzior, poznany w salonie masażu brytyjski staruch, za którego wychodzi dla karty stałego pobytu w Anglii, roznosiciel dań z indyjskiej knajpki — wszyscy oni są tylko kolejnymi przystankami w jej drodze. Mea nie szuka własnej tożsamości, do niczego nie dąży, wydaje się nawet, że intensywne życie niewiele ją uczy. Jest dość antypatyczna, wszędzie obca.

Jej twarz pozostaje taka sama, bez uśmiechu. Gdzieś te doświadczenia muszą w niej zapadać, ale czy ona sama się zmienia? Adaptuje się do nowych miejsc i nowych mężczyzn na chwilę, potem idzie dalej. Tak samo przeciętna jak dotąd. W rodzinnej wiosce, w Londynie, w rządzącym się kapitalistycznymi prawami mieście Shenzhen — nigdzie nie zagrzeje miejsca, nie poczuje się u siebie. Najważniejsze, że trwa.

37-letnia pisarka i reżyserka Xiaolu Guo pokazuje zderzenie kultur Wschodu i Zachodu. Robi to w formie nieco chaotycznego notatnika, który ilustruje rockową muzyką. Nie przez przypadek. Chiny zmieniają się, przyswajają zewnętrzne atrybuty nowoczesności, organizują olimpiadę, ale w gruncie rzeczy mentalnie pozostają takie same. Jak Mea.

Znamy taki punkt wyjścia: małe miasteczko, kompletny marazm i brak perspektyw, młodzi ludzie marzą więc, by wyrwać się z nędzy do lepszego życia. Tak mogłoby zdarzyć się na polskiej prowincji, gdzie pracy w jednej fabryce starcza zaledwie dla znikomej części mieszkańców, w podparyskim blokowisku czy oddalonej od centrum dzielnicy Glasgow.

Mea jest Chinką. Dziewczyną, która kompletnie niczym nie wyróżnia się z tłumu. Ma delikatną urodę nastolatki, ale brakuje jej wdzięku, charakteru, zdolności. Jest chodzącą przeciętnością. Pracuje w przydrożnym barze z bilardem i — jak dziewczyny z reklam — na czerwono maluje paznokcie. Jej matka wie, że szczyt kariery córki to wyjście za mąż za równie przeciętnego, ale jakoś urządzonego faceta.

Film
Zmarł Michael Madsen, znany aktor filmów Quentina Tarantino
Film
Dinozaury, Superman i „Vinci 2" Machulskiego. Co czeka na nas w kinach latam?
Film
Nowa „Lalka" Netfliksa. Czym nas zaskoczy serial Maślony z Drzymalską i Szuchardtem?
Film
Brad Pitt jedzie w zwariowany sposób bolidem F1
Film
Trailer filmu „Chopin, Chopin!” Czy Eryk Kulm jest podobny do Chopina?