W pierwszym terminie konkurs na stanowisko dyrektora PISF nie został rozstrzygnięty, ponieważ napłynął tylko jeden wniosek. W drugim terminie zgłosiło się dziewięć osób.
Komisja konkursowa kierowana przez Krystynę Jandę i złożona z twórców, nadawców, dystrybutorów oraz kiniarzy – z powodu uchybień formalnych odrzuciła czterech kandydatów. W ostatnią środę przesłuchała pozostałą piątkę: Urszulę Wolską, Agatę Pietkiewicz, Agnieszkę Odorowicz, Jarosława Szodę i Dariusza Zawiślaka. Obecna dyrektorka PISF wygrała jednogłośnie, stosunkiem głosów 9:0.
Odorowicz w poważnej mierze przyczyniła się do powstania nowej ustawy o kinematografii i nowego systemu finansowania, dzięki któremu polscy filmowcy przetrwali kryzys i produkują dziś około 60 filmów rocznie. Ale teraz trzeba zacząć myśleć o kształcie naszego kina, nie dopuszczać do sytuacji, w której z pomocą PISF powstaje wiele obrazów słabych.
Moim hasłem przewodnim było właśnie zamienić ilość na jakość – mówi "Rz" Agnieszka Odorowicz. – To oczywiście wymaga korekty działań zespołu eksperckiego i już od 1 grudnia br. chcemy wprowadzić tu zasadnicze zmiany. Inne zarzuty, które w ostatnim czasie podnoszono, dotyczyły wielu słabych debiutów oraz braku polskich tytułów na wielkich festiwalach.
Pięć lat temu nasza produkcja była niewielka i nikt się nawet nie zastanawiał, czy te filmy trafią do Cannes – odpowiada Odorowicz. – Nikt też nie myślał, jak wzmocnić opiekę artystyczną nad debiutantami, bo ich niemal nie było. Ale oczywiście będziemy teraz pracować nad oboma problemami: zarówno nad promocją naszego kina, jak i jakością debiutów.