I nie są to zdarzenia sporadyczne, jednostkowe, lecz mające swoje kontynuacje i konsekwencje.
Reżyser poddał analizie współczesne społeczeństwo na przykładzie relacji w wielopokoleniowej, zamożnej rodzinie. Już pierwsze sceny nie pozostawiają wątpliwości – tu pielęgnuje się sekrety i kłamstwa. I w zadziwiający sposób zaprzecza, neguje i tuszuje wszelkie niewygodne sprawy świadczące o degeneracji więzi, symbolicznie skrywając je pod przezroczystym woalem tytułowej moskitiery.
W mieszkaniu, dokąd po pracy wracają rodzice, jest już siedem psów, kilka kotów, a wkrótce pojawi się gołąb. Zwierzęta znosi nastoletni, zamknięty w sobie syn Lluis. Matka, Alice (Emma Suarez) – obdarzona oryginalną wyobraźnią autorka i ilustratorka książek dla dzieci – zaprzecza ich ilości, a ojciec, Miguel, wypiera się tego, że je nieumyślnie pozbawia życia i karci.
Małżonkowie nie są ze sobą szczęśliwi, ale tkwią w związku. Z pewnością to właśnie spowodowało głęboki introwertyzm Lluisa. Między dziadkiem i babcią jest jeszcze gorzej. Niema Maria (Geraldine Chaplin) cierpi na demencję, a jej mąż odzywa się za nią głosem brzuchomówcy i układa plan podwójnego samobójstwa. To jedyny człowiek na ekranie, który otwarcie przyznaje, że nie ma pojęcia, czym jest miłość, i że nie lubi kochających się ludzi. Wszystko w tej rodzinie wymyka się jej członkom spod kontroli i pomimo prób bycia szczęśliwymi jest coraz gorzej i gorzej.
„Moskitiera" mogłaby być w zabawny sposób surrealistyczna, gdyby nie powaga i odważna realizacja podejmowanych tematów – znęcania się nad dziećmi, wykorzystywania i manipulowania kobietami, okrucieństwa, płytkości związków opartych tylko na seksie... Ten frapujący film, drugi w dorobku Agustiego Vila, zdobył zasłużenie Kryształową Kulę na ubiegłorocznym festiwalu w Karlowych Warach.