Zrealizowany przed trzema laty półtoragodzinny film Toma DiCillo jest rodzajem kroniki dokumentalnej pięciu lat istnienia grupy The Doors, podczas których powstało sześć albumów sprzedanych dotąd w ponad 80 milionowym nakładzie. O atrakcyjności filmu stanowią archiwalne materiały, niektóre pokazane po raz pierwszy. Są wśród nich zdjęcia zespołu, dokumentacje sesji nagraniowych w studiu, fragmenty telewizyjnych występów z zespołu, relacje z ich koncertów (m.in. niesławnego występu w Miami zakończonego aresztowaniem Morrisona za obrazę moralności).
Swoisty komentarz i tło stanowią też archiwalia z epoki przywołujące najważniejsze zdarzenia tamtego czasu wpływające na kształtowanie się wrażliwości i światopoglądu członków The Doors (niespokojne lata 60. w Ameryce wstrząsanej społecznymi niepokojami, rasistowskimi incydentami i wzbierającą rewoltą dzieci-kwiatów). Pierwsze skrzypce w The Doors grał Jim Morrison, choć dołączył do grupy jako jedyny naturszczyk. Na nim też się koncertowała uwaga fanów i mediów, ale koledzy nie byli – ponoć – zazdrośni.
Zobacz zwiastun filmu "The Doors - historia nieopowiedziana"
Kiedy latem 1965 roku powstawał zespół – Jim nie miał żadnych muzycznych doświadczeń, nigdy wcześniej nie śpiewał. Czytywał Rimbauda, Blake'a i Nietzschego. Uczęszczał na trzy uczelnie. Interesowało go kino i LSD. To on wybrał nazwę zespołu nawiązującą do wiersza Blake a: „gdyby drzwi percepcji zostały oczyszczone, każda rzecz jawiłaby się człowiekowi taką, jaką jest – nieskończoną".