Pustkę wypełnia głupawa popkultura

„Wielkie piękno”, laureat Europejskiej Nagrody Filmowej, nawiązuje do kina Felliniego, ale jest naznaczone współczesną pustką - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 05.02.2014 13:13 Publikacja: 05.02.2014 08:30

„Wielkie piękno”

„Wielkie piękno”

Foto: Film Point Group

Nie bez powodu na początku filmu autorzy przypominają „Podróż do kresu nocy" Louisa-Ferdinanda Celine'a,  powieść, którą krytycy określali mianem „moralitetu bez morału".

Zobacz galerię zdjęć

Bohater „Wielkiego piękna", dziennikarz i bon vivant Jep Gamberdella, przed laty napisał książkę, która przyniosła mu sławę. „Miałem 26 lat, kiedy przyjechałem do Rzymu – mówi. – Nie chciałem być światowcem. Chciałem być królem światowców". I został nim. Ale w dniu swoich 65. urodzin posiwiały, z interesującą twarzą Tony'ego Servillo, wydaje się człowiekiem coraz bardziej przegranym.

Wyrusza „w Rzym" tak, jak robił to zawsze. Odwiedza przyjaciół, bierze udział w szalonych przyjęciach i pseudointelektualnych dyskusjach, tańczy w nocnych klubach, chodzi na performance. Podczas jednego z nich naga artystka biegnie przez scenę i wali głową o mur. Po woalu przykrywającym jej twarz spływa krew. Rozlegają się brawa. Gdzie indziej dziesięcioletnia dziewczynka wylewa na ścianę kubły kolorowej farby. Znowu brawa. Ktoś komentuje: „Zarabia za to majątek". Sztuka jest intelektualnym i emocjonalnym hochsztaplerstwem.

Ludzie też zawodzą. Gdy jedna z pań mówi o sobie jako wielkiej pisarce i wzorowej matce, Jep nie wytrzymuje: „Twoich 11 powieści to śmieci wydawane nakładem partii. Związek  szmelc. Twój partner naprawdę kocha Giordana i cały Rzym o tym wie. Z dziećmi czasu nie spędzasz. Masz kamerdynera, kucharza, do szkoły odwozi je kierowca. Na czym więc polega twoje poświęcenie?"

Ale są w tym świecie chwile prawdy. Wtedy gdy przychodzi do Jepa starszy mężczyzna, którego żona właśnie umarła. Mówi, że ona zawsze kochała tylko Jepa. Poświęciła mu całe swoje dzienniki. Mężowi – jeden akapit. Prawdę mówi też 104-letnia misjonarka, od lat odmawiająca wywiadów: „O biedzie się nie mówi. W biedzie się żyje".

Jest w „Wielkim pięknie" smutek. Sorrentino odwołuje się do włoskiego kina, do Felliniego, Antonioniego. Ale to wszystko już przeminęło. Została pustka, którą zapełnia głupawa popkultura. „Nie dla mnie takie życie. Nie dla mnie takie miasto. Wszystko wokół umiera. Ludzie młodsi ode mnie, rzeczy... " – wzdycha Jep.

A więc moralitet bez morału. Bo jak walczyć ze światem, w którym wszystko jest płytkie? Zresztą Sorrentino chwilami też wpada w zastawioną pułapkę. Nostalgia? W porządku. Ale stwierdzenie karlicy „Stare jest zawsze lepsze" nie niesie żadnej nadziei.

 

 

 

Nie bez powodu na początku filmu autorzy przypominają „Podróż do kresu nocy" Louisa-Ferdinanda Celine'a,  powieść, którą krytycy określali mianem „moralitetu bez morału".

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 93% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu