Reżyser, który dobrze zna życie

Festiwal berliński nagrodził Kena Loacha Złotym Niedźwiedziem za całokształt twórczości. Zasłużył na to jak mało kto - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 08.02.2014 10:07 Publikacja: 07.02.2014 18:01

„Whisky dla aniołów”.

„Whisky dla aniołów”.

Foto: BEST FILM

– W ciągu 50 lat pracy Ken Loach konsekwentnie opowiadał o losach ludzi, a jednocześnie krytycznie przyglądał się społeczeństwu – tak Dieter Kosslick, dyrektor berlińskiego festiwalu, uzasadniał to wyróżnienie dla brytyjskiego reżysera.

Zobacz galerię zdjęć

Ken Loach ma pogodne spojrzenie i ujmujący styl bycia. Zawsze chętnie rozmawia z dziennikarzami, właściwie z każdym. Podczas festiwalu w Cannes można go spotkać przechadzającego się po Croisette. W Wenecji widziałam, jak po wyjściu z ekskluzywnego hotelu Des Bains w małej budce nieopodal kupował hot dogi, gawędząc ze sprzedawcą.

– Zamiast zjeść obiad w wykwintnej restauracji, wolę zatrzymać się przy ulicznym straganie. Tam można usłyszeć niejedną ciekawą historię – powiedział mi potem.

Do 77-letniego Kena Loacha przylgnęła etykieta lewaka. Sprzyja temu jego nieustanna gotowość do walki. Konferencje prasowe z nim są dyskusjami o problemach świata. Loach potrafi wygłosić apel w obronie głodującej Aminatu Haidar, bojowniczki o prawa człowieka w Saharze Zachodniej, wystąpić przeciw zaostrzaniu przepisów imigracyjnych w Wielkiej Brytanii albo mówić o bezrobociu wśród angielskiej młodzieży.

A jednak nie ma w nim zapiekłości ideologa. Ken Loach staje po prostu po stronie ludzi słabszych, spychanych na margines przez społeczne mechanizmy.

Chłopak z Nuneaton

Sam urodził się w robotniczej rodzinie w 1936 roku, w niezamożnej dzielnicy Nuneaton.

– Znam zwyczajny świat – mówi. – Zamieszkały nie przez arystokrację i nawet nie przez middle-class. Może dlatego jestem wyczulony na problemy ludzi borykających się z brakiem pracy, środków do życia, perspektyw.

Większość kolegów Loacha szybko zdobyła praktyczny zawód i poszła do pracy. On skończył prawo w Oxfordzie. – Wykorzystałem szansę: należałem do pierwszego pokolenia, które mogło ubiegać się o stypendia wyższej uczelni – wspomina. – Miałem 20 czy 21 lat, zdążyłem nawet zaliczyć służbę wojskową.

Jednak nie został prawnikiem. Po studiach trafił do BBC. W latach 60. emitowane tam były programy łączące elementy teatru telewizji i paradokumentu. Loach nakręcił m.in. „Cathy Come Home" o ludziach bezdomnych. Jego „Up the Junction" obejrzało ponad 10 mln widzów, a film przyczynił się do wszczęcia dyskusji, która w 1967 r. doprowadziła do legalizacji aborcji.

– Współpracowaliśmy z pisarzami, wychodziliśmy z kamerą na ulicę, maksymalnie zbliżaliśmy się do realnego życia. Chyba od tej pory zacząłem spoglądać w lewą stronę.

Wolność i nadzieja

Fabularna twórczość Loacha dzieli się na dwa nurty. W filmach takich jak „Pieśń Carli" (o reżimie Somozy i rewolucji sandinistowskiej w Nikaragui), „Ziemia i wolność" (o wojnie domowej w Hiszpanii) „Chleb i róże" (o meksykańskich emigrantach w USA) czy wreszcie „Wiatr buszujący w jęczmieniu" (o Irlandii) pokazywał mechanizmy historii. Ten ostatni film przyniósł mu Złotą Palmę w Cannes.

– Świat czyta o przemocy i zamachach w Irlandii, ja chciałem pokazać genezę tego konfliktu, o której wszyscy zapomnieli – wyznaje Loach. – Takie opowieści zmuszają czasem widza do zrewidowania własnych sądów, przewartościowania tego, w co dotąd wierzył. Trzeba poważnie mówić o przeszłości. Bo bez niej nie ma teraźniejszości.

Jednak wielu kinomanom Loach kojarzy się przede wszystkim z filmami takimi jak „Kes", „Biedroneczka", „Wiatr w oczy", „Jestem Joe" czy „Słodka szesnastka". Ich bohaterami są ludzie, którzy nie radzą sobie z życiem, często bezrobotni, pozbawieni jakichkolwiek perspektyw.

Tematy na ulicy

– Obaj z moim scenarzystą Paulem Lavertym uważamy, że tematy leżą na ulicy – mówi reżyser. – Życie niesie poważne dramaty, wielkie tragedie i komedie tak zabawne, że nie wymyśliłby ich żaden scenarzysta. Trzeba tylko patrzyć i słuchać. Czasem inspiracja pochodzi z notatki w prasie, czasem z rozmowy podsłuchanej w autobusie czy pociągu.

Bohaterami jego filmów stają się samotny chłopiec z robotniczej rodziny, kobieta, której opieka społeczna odbiera dziecko, bezrobotny facet, który nie jest w stanie kupić córce białej sukienki do Komunii, nastolatek przystępujący do mafii, żeby zapewnić dobre warunki życia wychodzącej z więzienia matce.

W 2007 roku zjawił się w Polsce. Jego film o emigrantach „Polak potrzebny od zaraz" zaczyna się w Wałbrzychu.

– Postanowiłem pokazać ludzi, którzy przyjeżdżają do Anglii, bo w swoim kraju nie mogli znaleźć dla siebie miejsca – powiedział mi wówczas Loach. – Chciałem uzmysłowić widzom, jak są traktowani i wykorzystywani. Ale „Polak potrzebny od zaraz" jest też filmem o Anglii – o systemie, który zezwala na wykorzystywanie innego człowieka.

Ken Loach pracuje ze stałą ekipą – ze scenarzystą Paulem Lavertym i producentką Rebeccą O'Brien na czele.

– Z Paulem dzieli nas trochę lat, ale śmiejemy się z tych samych dowcipów i denerwują nas te same sytuacje – mówi. – Rebecca zbiera pieniądze i ufa mi do tego stopnia, że czuję się całkowicie niezależny. Nigdy bym tego, co mi ofiaruje, nie zamienił na hollywoodzkie luksusy, w których każdy szef wytwórni zmieniałby mi zakończenie opowieści. Mam dług wobec ekipy.

Dzieło zbiorowe

Lubi podkreślać, że film to dzieło zbiorowe. – Nigdy nie rozumiałem reżyserów, którzy powtarzają: „moje kino", „mój film". Ja wolę mówić: „nasz film" – dodaje.

Unika angażowania gwiazd. – Są fantastyczne w kinie hollywoodzkim – tłumaczył mi podczas wywiadu. – Ale wyobraża sobie pani Brada Pitta w roli bezrobotnego z Glasgow? Nawet gdyby zagrał świetnie, widzowie by nie uwierzyli ani jemu, ani mnie.

Loach chce, żeby jego filmy docierały do publiczności. Zawsze okrasza je humorem, a ostatnio zaproponował wręcz komedie, jak „Szukając Erica" czy „Whisky dla aniołów". I wszystkie filmy, do których ma prawa, udostępnia za darmo w sieci.

Za dwa lata skończy osiemdziesiątkę. Patrząc na niego trudno w to uwierzyć. Widać życzliwość i otwarcie na ludzi fantastycznie konserwują. Ale też przez cały ten czas Loach nie przestaje być bystrym i wrażliwym obserwatorem świata. Zawsze z taką samą ekscytacją czekam na jego następny film.

Najważniejsze filmy Kena Loacha

Kes (1969)

Dramat dziecka pochodzącego z robotniczych nizin społecznych. 14-letni Billy mieszka w górniczym miasteczku na północy Anglii. Pozbawiony rodzinnego ciepła, poniewierany przez kolegów ucieka za miasto, gdzie samotnie tresuje sokoła. W kontakcie z naturą odnajduje wolność i marzenia. „Kes" uplasował się na siódmym miejscu listy najlepszych filmów brytyjskich wszech czasów stworzonej przez Brytyjski Instytut Filmowy.

Wiatr w oczy (1993)

Proletariusz z Manchesteru traci pracę. Żeby utrzymać rodzinę, ima się się różnych zajęć.   Jest bramkarzem w klubie, sprzedaje kradzioną darń, czyści szamba. Ale gdy jego córka ma iść do pierwszej komunii, postanawia kupić jej białą sukienkę. Realizacja tego marzenia jest jego własną walką o zachowanie godności. Nie pomogą mu politycy ani organizacje charytatywne. Piękną rolę może odegrać jedynie rozumiejący życie, nieortodoksyjny ksiądz.

Wiatr buszujący... (2006)

„Wiatr buszujący w jęczmieniu" zdobył Złotą Palmę w Cannes. Akcja dzieje się na początku lat 20. XX wieku. Irlandczycy występują przeciw okupującym kraj Anglikom. Gdy traktat pokojowy nie przyznaje im pełnej niepodległości, bunt zamienia się w wojnę domową. Loach pokazuje korzenie irlandzkiego terroryzmu, ale też tragizm walki, w której brat obraca się przeciwko bratu. I rozpacz kobiet. Matek i żon, których synowie i mężowie giną z rąk niedawnych przyjaciół.

Polak potrzebny... (2007)

Emigranci z Polski, innych krajów postkomunistycznych i z Azji są w Londynie oszukiwani i traktowani jak najtańsza siła robocza. Ich los zależy od tego, czy sprytna, ale dość prymitywna Angielka zawiezie ciężarówką do roboty, a potem wypłaci dniówkę. Loach pokazuje ich bunt, ale też portretuje system, w którym upodlenie jest możliwe. Oryginalny tytuł filmu „Polak potrzebny od zaraz" brzmi „To wolny świat" , co ma znaczenie ironiczne.

– W ciągu 50 lat pracy Ken Loach konsekwentnie opowiadał o losach ludzi, a jednocześnie krytycznie przyglądał się społeczeństwu – tak Dieter Kosslick, dyrektor berlińskiego festiwalu, uzasadniał to wyróżnienie dla brytyjskiego reżysera.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 97% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów