– W ciągu 50 lat pracy Ken Loach konsekwentnie opowiadał o losach ludzi, a jednocześnie krytycznie przyglądał się społeczeństwu – tak Dieter Kosslick, dyrektor berlińskiego festiwalu, uzasadniał to wyróżnienie dla brytyjskiego reżysera.
Ken Loach ma pogodne spojrzenie i ujmujący styl bycia. Zawsze chętnie rozmawia z dziennikarzami, właściwie z każdym. Podczas festiwalu w Cannes można go spotkać przechadzającego się po Croisette. W Wenecji widziałam, jak po wyjściu z ekskluzywnego hotelu Des Bains w małej budce nieopodal kupował hot dogi, gawędząc ze sprzedawcą.
– Zamiast zjeść obiad w wykwintnej restauracji, wolę zatrzymać się przy ulicznym straganie. Tam można usłyszeć niejedną ciekawą historię – powiedział mi potem.
Do 77-letniego Kena Loacha przylgnęła etykieta lewaka. Sprzyja temu jego nieustanna gotowość do walki. Konferencje prasowe z nim są dyskusjami o problemach świata. Loach potrafi wygłosić apel w obronie głodującej Aminatu Haidar, bojowniczki o prawa człowieka w Saharze Zachodniej, wystąpić przeciw zaostrzaniu przepisów imigracyjnych w Wielkiej Brytanii albo mówić o bezrobociu wśród angielskiej młodzieży.