Neapol, czyli Gomorra wpisana w nostalgię miasta pod Wezuwiuszem

Mario Martone stworzył w „Nostalgii" nową odsłonę Neapolu, w którym wciąż łatwo umrzeć. Ale też zakochać się.

Publikacja: 05.07.2023 13:34

Neapol, czyli Gomorra wpisana w nostalgię miasta pod Wezuwiuszem

Foto: materiały prasowe

Jego debiut, zrealizowany w 1992 roku nosił tytuł „Śmierć neapolitańskiego matematyka”. Mario Martone opowiadał o siedmiu ostatnich dniach w życiu naukowca, który popełnił samobójstwo. Potem podobne motywy i rodzinne miasto wracały w jego kolejnych filmach. W 1995 roku w „Natarczywej miłości” ze swoją przeszłością rozliczała się kobieta, która przyjechała do Neapolu na pogrzeb matki. Próbując zrozumieć coś z jej życia i samobójczej śmierci, cofała się myślami aż do swojego dzieciństwa.

Teraz, po blisko dwudziestu latach podobne rozliczenia z własną przeszłością pojawiają się w „Nostalgii”. Bohater filmu, Felice, też wraca do miasta swojej młodości. Wyjechał z niego przed czterdziestoma laty. Mieszka z rodziną w Kairze, jest dobrze prosperującym biznesmenem. Do Neapolu ściąga go informacja o pogarszającym się stanie zdrowia matki. Martone w delikatny sposób pokazuje miłość odchodzącej kobiety do syna, ale też uczucie do matki, jakie przetrwało w Felice. Przez lata mieli kontakt tylko listowny, bo nawet telefon, który jej posłał „zepsuł się”. A on nie chciał, a może nie mógł wracać do Neapolu, teraz na tę podróż namówiła go żona. Mężczyzna odkrywa starość matki – niedołężność, samotność, zaniedbanie. I chce jej podarować kilka pięknych, ostatnich dni.

Jednak spędzony w Neapolu czas należy nie tylko do rodziny. Felice chodzi ulicami niebezpiecznej, rządzonej przez gangi dzielnicy Sanita. Szuka swojego kompana z dzieciństwa. Oreste został szefem gangu. Jego klan jest najgorszy ze wszystkich. Specjalizuje się w narkotykach, haraczach, lichwie, prostytucji, paserstwie. To ten gang kiedyś „odkupił” od jego matki mieszkanie, sprowadzając ją do ciemnej klitki na parterze w tym samym domu. W Sanita wracają do Felice wspomnienia, także te wypierane z pamięci. I powód, dla którego kiedyś, jako młody chłopak, wyjechał z Neapolu. Ze świata, który przez te wszystkie lata tak naprawdę nie zmienił się.

„Zobaczyć Neapol i umrzeć” — wzdychał Goethe. To miasto pełne kontrastów, równie piękne co groźne, zawsze było inspiracją dla artystów. Dziś ma też całą grupę zakochanych w nim filmowców. Jedną z jego bogiń stała się Sofia Loren, która urodziła się w Rzymie, ale dzieciństwo i wczesną młodość spędziła na przedmieściach Neapolu, do dzisiaj mówi w tamtejszym dialekcie, a w wywiadzie udzielonym amerykańskiej telewizji powiedziała kiedyś: „Nie jestem Włoszką, jestem Neapolitanką”. Tutaj też w 1960 roku, u boku Clarka Gable’a zagrała w amerykańskim filmie „Zaczęło się w Neapolu”. Neapol zwiedzał razem ze swoimi wypalonymi bohaterami Roberto Rossellini w „Podróży do Włoch”, inne oblicze miasta pokazywał w „Czarnej duszy”.

Ale mówiąc dzisiaj o kinie rodem z Kampanii, przede wszystkim myślimy o ruchu narodzonym w latach 90. XX w. Tyle, że skończyły się bajki o Amerykanach zakochujących się we Włoszkach. Pojawiło się miasto pełne skrajności – piękna, ale też strachu i silnej władzy gangsterów.

Piękno to choćby Paolo Sorrentino i „To była ręka Boga”

— Po „Wielkim pięknie” słyszałem, że kocham Rzym. I to prawda, jestem tym miastem urzeczony. Ale czuję się w nim jak turysta. W Neapolu jestem w domu, u siebie.

Autor „Boskiego” i „Wielkiego piękna” wrócił nie tylko do Kampanii, lecz również do rodzinnej tragedii i czasu, który zadecydował, że został filmowcem.

Sorrentino w Neopolu

Sorrentino jest Neapolitańczykiem. Ale przecież Neapol przyciągał także innych. To właśnie tutaj, a nie na rodzinnej Sycylii zrealizował swój debiutancki film „Kamorysta” Giuseppe Tornatore, opowiadając o szefie kamorry Raffaelu Cutolo. To tutaj „Czarną duszę” – film o sile rodziny – nakręcił Francesco Munzi. A jeden z najważniejszych obrazów południa Włoch pokazał Rzymianin Matteo Garrone. Jego „Gomorra” (HBO Max, Player”) była nakręcona tak, jak robi się reportaże z wojny. Bardziej niż pełne napięcia, amerykańskie dreszczowce o ojcach chrzestnych przypominała kadry z południowoamerykańskich opowieści o favelach. Garrone nie pokazał przywódców kamorry, nie gloryfikował ich świata. Portretował rzeczywistość południowych Włoch. I ludzi, których strzelanina na ulicy nie dziwi. Dla bohaterów „Gomorry” praca dla mafii jest jedynym sposobem na osiągnięcie życiowego sukcesu, wygrzebanie się z nędzy. A potem już zwykle nie ma wyjścia. Bo łatwo jest przekroczyć granice prawa, ale trudno wrócić do normalnego świata.

O tym samym opowiada Mario Mortone, który w „Nostalgii” wiele zawdzięcza Pierfrancesco Favinowi, znanemu m.in. ze „Zdrajcy” Marka Bellocchia. Grany przez niego bohater nosi w sobie tajemnicę. Pewnie opanowana przez mafię, mroczna, oddalona o morza, niełatwa dzielnica Sanita kryje wiele podobnych traum i podobnych losów. Felice chciał się odciąć od przeszłości, ale nie jest w stanie tego zrobić. A może po prostu jest tak, że w Neapolu od tego, co było, nie da się uciec? W gruncie rzeczy niewiele się tu zmienia, a przeszłość staje się teraźniejszością.

Jego debiut, zrealizowany w 1992 roku nosił tytuł „Śmierć neapolitańskiego matematyka”. Mario Martone opowiadał o siedmiu ostatnich dniach w życiu naukowca, który popełnił samobójstwo. Potem podobne motywy i rodzinne miasto wracały w jego kolejnych filmach. W 1995 roku w „Natarczywej miłości” ze swoją przeszłością rozliczała się kobieta, która przyjechała do Neapolu na pogrzeb matki. Próbując zrozumieć coś z jej życia i samobójczej śmierci, cofała się myślami aż do swojego dzieciństwa.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rekomendacje filmowe: Komedia z Ryanem Goslingiem lub dramat o samobójstwie nastolatka
Film
Cannes 2024: Złota Palma dla Meryl Streep
Film
Mohammad Rasoulof represjonowany. Władze Iranu chcą, by wycofał film z Cannes
Film
Histeria - czyli historia wibratora
Film
#Dzień 6 i zapowiedź #DNIA 7 – w stronę maja, w stronę słońca
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił