„Oparte na faktach", „Wydarzyło się naprawdę" – takie formułki ostatnio coraz częściej pojawiają się tuż po tytule filmu. Z jednej strony to widoczny skutek braku weny u scenarzystów, z drugiej zaś – pozytywnej – chęć zaprezentowania na ekranie zdarzeń i postaci, o których ciekawym życiu czy dokonaniach wie tylko garstka wtajemniczonych.
Alan Bennett, scenarzysta „Damy w vanie", użył sformułowania „przeważnie prawdziwa historia". Bowiem wiedział najlepiej, co naprawdę się zdarzyło, a co ubarwił dla uatrakcyjnienia przedstawianej historii. Pewnego dnia 1970 roku na Gloucester Crescent, spokojnej londyńskiej ulicy zamieszkałej przez artystów i intelektualistów, pojawił się wiekowy, mocno poturbowany wehikuł. Wysiadła z niego mocno starsza pani o wyglądzie i zapachu kloszardki. Osoba tajemnicza, agresywna, uparta, opryskliwa i pełna pretensji do wszystkich o wszystko, parkująca swój pojazd przed kolejnymi posesjami.
Brytyjska powściągliwość nie pozwalała tubylcom na okazywanie jej niezadowolenia, ale z ulgą patrzyli, jak podjeżdża pod kolejny dom. Gdy władze postanowiły zrobić z nią porządek i zabroniły parkowania, z pomocą przyszedł Alan Bennett, udostępniając podjazd własnego domu. Nie zrobił tego całkowicie bezinteresownie. Ta kobieta interesowała go od dawna jako potencjalna inspiracja do kolejnej sztuki. I tak się stało.
Najpierw powstało widowisko teatralne, przerobione potem na słuchowisko radiowe, wreszcie film zrealizowany przez Nicholasa Hytnera. Trochę śmieszna, trochę smutna opowieść o niecodziennej relacji dwojga ludzi o całkowicie odmiennych doświadczeniach życiowych i stosunku do świata.
Filmów z takimi bohaterami powstało wiele, ale ten zasługuje na szczególną uwagę z powodu tytułowej roli Maggie Smith. Laureatka sześciu oscarowych nominacji, z których dwie zamieniły się w statuetki, kojarzona z rolami dystyngowanych arystokratek świetnie się odnalazła w ekscentrycznej postaci ze skrywaną przeszłością. Kobiety, która sama się skazała za niepopełnione winy, dla której domem i światem jest zdezelowany van. Wybrała wolność, za którą zapłaciła samotnością i wyobcowaniem.