"Dama w vanie": Bezdomna staruszka w zdezelowanym pojeździe

„Dama w vanie" ze znakomitą rolą Maggie Smith już na ekranach.

Aktualizacja: 21.03.2016 05:49 Publikacja: 20.03.2016 17:35

Maggie Smith jako tytułowa dama w vanie

Maggie Smith jako tytułowa dama w vanie

Foto: UIP

„Oparte na faktach", „Wydarzyło się naprawdę" – takie formułki ostatnio coraz częściej pojawiają się tuż po tytule filmu. Z jednej strony to widoczny skutek braku weny u scenarzystów, z drugiej zaś – pozytywnej – chęć zaprezentowania na ekranie zdarzeń i postaci, o których ciekawym życiu czy dokonaniach wie tylko garstka wtajemniczonych.

Alan Bennett, scenarzysta „Damy w vanie", użył sformułowania „przeważnie prawdziwa historia". Bowiem wiedział najlepiej, co naprawdę się zdarzyło, a co ubarwił  dla uatrakcyjnienia przedstawianej historii. Pewnego dnia 1970 roku na Gloucester Crescent, spokojnej londyńskiej ulicy zamieszkałej przez artystów i intelektualistów, pojawił się wiekowy, mocno poturbowany wehikuł. Wysiadła z niego mocno starsza pani o wyglądzie i zapachu  kloszardki. Osoba tajemnicza, agresywna, uparta, opryskliwa i pełna pretensji do wszystkich o wszystko, parkująca swój pojazd przed kolejnymi posesjami.

Brytyjska powściągliwość nie pozwalała tubylcom na okazywanie jej niezadowolenia, ale z ulgą patrzyli, jak podjeżdża pod kolejny dom. Gdy władze postanowiły zrobić z nią porządek i zabroniły parkowania, z pomocą przyszedł Alan Bennett, udostępniając podjazd własnego domu. Nie zrobił tego całkowicie bezinteresownie. Ta kobieta interesowała go od dawna jako potencjalna inspiracja do kolejnej sztuki. I tak się stało.

Najpierw powstało widowisko teatralne, przerobione potem na słuchowisko radiowe, wreszcie film zrealizowany przez Nicholasa Hytnera. Trochę śmieszna, trochę smutna opowieść o niecodziennej relacji dwojga ludzi o całkowicie odmiennych doświadczeniach życiowych i stosunku do świata.

Filmów z takimi bohaterami powstało wiele, ale ten zasługuje na szczególną uwagę z powodu tytułowej roli Maggie Smith. Laureatka sześciu oscarowych nominacji, z których dwie zamieniły się w statuetki, kojarzona z rolami dystyngowanych arystokratek świetnie się odnalazła w ekscentrycznej postaci ze skrywaną przeszłością. Kobiety, która sama się skazała za niepopełnione winy, dla której domem i światem jest zdezelowany van. Wybrała wolność, za którą zapłaciła samotnością i wyobcowaniem.

Samotny jest także egocentryczny Alan Bennett (Alex Jennings) cierpiący na rozdwojenie jaźni. Błyskotliwie dialoguje ze swoim sobowtórem. Jeden Bennett to pisarz, drugi naprawdę żyje i ma dostarczać twórczych podniet.

„Oparte na faktach", „Wydarzyło się naprawdę" – takie formułki ostatnio coraz częściej pojawiają się tuż po tytule filmu. Z jednej strony to widoczny skutek braku weny u scenarzystów, z drugiej zaś – pozytywnej – chęć zaprezentowania na ekranie zdarzeń i postaci, o których ciekawym życiu czy dokonaniach wie tylko garstka wtajemniczonych.

Alan Bennett, scenarzysta „Damy w vanie", użył sformułowania „przeważnie prawdziwa historia". Bowiem wiedział najlepiej, co naprawdę się zdarzyło, a co ubarwił  dla uatrakcyjnienia przedstawianej historii. Pewnego dnia 1970 roku na Gloucester Crescent, spokojnej londyńskiej ulicy zamieszkałej przez artystów i intelektualistów, pojawił się wiekowy, mocno poturbowany wehikuł. Wysiadła z niego mocno starsza pani o wyglądzie i zapachu  kloszardki. Osoba tajemnicza, agresywna, uparta, opryskliwa i pełna pretensji do wszystkich o wszystko, parkująca swój pojazd przed kolejnymi posesjami.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje aktor Bernard Hill. Miał 79 lat
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kobiety wygrywają
Film
#DZIEŃ 8 i zapowiedź #DNIA 9: Rozmowy o tym, co ważne
Film
Sztuka polityczna. Pokaz specjalny „Dyrygenta” Andrzeja Wajdy
Film
Rekomendacje filmowe: Komedia z Ryanem Goslingiem lub dramat o samobójstwie nastolatka