Mówił, że należy do pokolenia ludzi przegranych, których życie zostało naznaczone pasmem rozczarowań. Widział, jak rozpada się mit silnej Polski lat 30., jak jego kraj w obliczu zagrożenia okazuje się słaby i samotny. Na jego młodości piętno odcisnęła tragedia wojny, potem - jako artysta - musiał zderzyć się z socrealizmem. Doświadczył dwóch totalitaryzmów XX wieku.
Zaczynał pracę jako dokumentalista, ale jego „Błękitny krzyż” (1955) zdradzał już temperament fabularzysty. W 1956 roku, gdy zbliżał się październikowy przełom, zrealizował „Człowieka na torze — hołd złożonym staremu, przedwojennemu kolejarzowi, wspaniałemu, dzielnemu człowiekowi niesłusznie oskarżanemu o sabotaż.