„Chcesz być do mnie podobny czy chcesz być mną?” – pyta w filmie Andrew Dominika rewolwerowiec Jesse James swojego dziewiętnastoletniego fana Roberta Forda. To ich pierwsze spotkanie. Jesse jest sporo po trzydziestce, a prasa uczyniła z niego gwiazdę. Bohatera zbiorowej wyobraźni: odważnego, zdeterminowanego, tyleż groźnego, co romantycznego. W rzeczywistości James jest dość pospolity, znerwicowany i bardzo zmęczony. Ma dosyć życia, jakie prowadzi, sławy, dopisanej mu legendy. Czy Brad Pitt, facet zmaltretowany przez media całego świata, nie gra tu chwilami siebie?
Przyszły aktor na dwa tygodnie przed obroną dyplomu z marketingu na uniwersytecie w Missouri wsiadł do datsuna i ruszył do Kalifornii. Zarabiał na życie, reklamując w kostiumie kurczaka bar szybkiej obsługi, grywał nieznaczące role w soap-operach i chodził na przesłuchania. I stało się: rola w filmie „Thelma i Louise” Ridleya Scotta sprawiła, że z dnia na dzień okrzyknięto go symbolem seksu. Co złośliwsi krytycy pisali, że zrobił karierę dzięki orgazmowi, jaki na ekranie zafundował Geenie Davis. Nikt jednak nie miał wątpliwości, że Brad Pitt ma w sobie „to coś” – niewymuszoną ekranową siłę. Wieść o nowej gwieździe rozeszła się szybko w filmowym światku. Jeszcze przed premierą filmu „Thelma i Louise” Pitt zagrał w obrazie „Johnny Suede”, potem w „Cool World” i wreszcie u Roberta Redforda w „Rzece wspomnień”. Był psychopatycznym mordercą w „Kalifornii” Dominika Seny, a potem w „Wichrach namiętności” narodził się jego image romantycznego, szalonego kochanka.
„On ma mroczną duszę kryjącą wiele tajemnic. Jest wymarzonym odtwórcą czarnych charakterów” – dodawał Tony Scott, który pracował z nim przy „Prawdziwym romansie”.
Swą coraz silniejszą pozycję Pitt potwierdził kreacjami w kolejnych filmach: „Siedem”, gdzie grał policjanta prowadzącego śledztwo w sprawie maniakalnego zabójcy, „Uśpionych” Barry’ego Levinsona – tam wystąpił razem z Dustinem Hoffmanem i Robertem De Niro.
W „Dwunastu małpach” Terry’ego Gilliama zagrał człowieka psychicznie chorego i dostał nominację do Oscara. Jego rynkowa wartość wynosiła już 20 mln dolarów za rolę. Reszty dokonała prasa. Dla plotkarzy piękny młody mężczyzna musiał stanowić smaczny kąsek. Jego romans z młodziutką Juliette Lewis, zerwane narzeczeństwo z Gwyneth Paltrow, małżeństwo z Jennifer Aniston nie schodziły z łamów prasy. Dziś tematem niemal codziennych doniesień medialnych jest jego związek z Angeliną Jolie. Ale za kilka dni, 18 grudnia, Brad Pitt kończy 44 lata, ma z Jolie córkę, wychowuje też troje dzieci adoptowanych i nie ukrywa, że wrzawy wokół swojej osoby ma dość.