„Katyń”, który miał 11 nominacji do Orłów, ostatecznie zdobył siedem statuetek. Otrzymał laur dla najlepszego filmu, wyróżniono też Danutę Stenkę za rolę drugoplanową, Pawła Edelmana za zdjęcia, Krzysztofa Pendereckiego za muzykę, Jacka Hamelę za dźwięk, Magdalenę Dipont za scenografię, a Magdalenę Biedrzycką i Andrzeja Szenajcha za kostiumy. Andrzeja Wajdy na gali nie było, bo pokazuje właśnie „Katyń” na Ukrainie, ale laureaci dziękowali mu za możliwość pracy przy tym filmie i podkreślali, że w czasie zdjęć największą wagę przywiązywali do tego, by oddać prawdę o tamtych tragicznych wydarzeniach polskiej historii.
Publiczność miała jednak innego faworyta. Jej nagrodę zdobyły „Sztuczki” Andrzeja Jakimowskiego. Raz jeszcze się okazało, że twórca „Zmruż oczy” świetnie nawiązuje kontakt z widownią. Jakimowski zyskał też uznanie akademików, którzy przyznali mu Orła za reżyserię. Było to największe zaskoczenie wieczoru. Nawet Jakimowski wyglądał na skonsternowanego. – Nie wiem, co mam powiedzieć – stwierdził. – Uczyłem się kina na filmach Andrzeja Wajdy.
Ale ten Orzeł był pięknym gestem filmowców w stosunku do twórcy, który na ekran wnosi mnóstwo świeżości i poezji. Za rolę drugoplanową w „Sztuczkach” wyróżniono Tomasza Sapryka.
Andrzej Barański odebrał nagrodę za scenariusz filmu „Parę osób, mały czas”. Za najlepszą rolę kobiecą uznana została kreacja Danuty Szaflarskiej („Pora umierać”), a publiczność zgotowała aktorce owację na stojąco. Orła dostał też Robert Więckiewicz („Wszystko będzie dobrze”).
Za całokształt twórczości Akademia nagrodziła Janusza Morgensterna, a za największe odkrycie roku uznano Sonię Bohosiewicz („Rezerwat”).