W filmie „W autobusie” Spike Lee sportretował podróżnych jadących przez Amerykę. Mówił o antagonizmach na tle rasowym, majątkowym, odmienności seksualnej, a jego obraz kipiał od nietolerancji. Dla scenarzysty Michala Viewegha i reżysera Jiriego Vejdelka autokarowa wyprawa nad morze też jest pretekstem do naszkicowania zbiorowego portretu narodu. Ale Czesi przyglądają się swoim rodakom z dystansem i życzliwym poczuciem humoru.

Na urlop nad Adriatykiem wyruszają bardzo różni ludzie. Pokłócone małżeństwo z 30-letnim stażem, ich córka – inteligentna, lecz nieatrakcyjna stara panna, para homoseksualistów, autor znanych przebojów, dwie starsze panie, mieszczańska rodzina z dwojgiem dzieci, dorastający chłopiec niepewny swych erotycznych preferencji, dziewczyny szukające wakacyjnej przygody, seksowna przewodniczka.

Vejdelek przygląda się ich kłótniom, fobiom, tęsknotom i marzeniom o chwili szczęścia. Łamie przy tym stereotypy. Seksowna blondynka okazuje się romantyczką z zasadami, samotna i z pozoru pełna kompleksów kobieta jest otwarta na każdy układ, para gejów tworzy związek idealny, a w mieszczańskiej rodzinie wrze od wzajemnych niechęci. Twórcy „Wycieczkowiczów” bez retuszy kreślą obraz czeskiego społeczeństwa. Z przenikliwą autoironią pokazują mieszankę nowoczesności i staroświeckich przesądów, a pod warstwą komedii ukrywają wielkie dramaty. Ich film tętni od seksualności, ale nie ma w nim wulgarności.

Viewegh i Vejdelek prowokują uśmiech, lecz również refleksję. Nie oszczędzają rodaków, ale, jak to Czesi, obserwują swoją wycieczkę z przymrużeniem oka, bez moralizatorstwa i agresji.