Powrót Skolimowskiego

Warto było czekać 17 lat na nowy film polskiego reżysera. Jego „Cztery noce z Anną” to świetne kino - pisze nasza korespondentka z Cannes

Aktualizacja: 16.05.2008 16:08 Publikacja: 16.05.2008 02:02

Powrót Skolimowskiego

Foto: www.filmpolski.pl

– 17 lat temu zrobiłem film, z którego nie byłem zadowolony. Musiałem odsunąć się od kina, żeby znów odnaleźć w sobie artystę – powiedział wczoraj w Cannes Jerzy Skolimowski. – Zająłem się malowaniem, bo w ten sposób mogłem tworzyć sztukę wyłącznie dla siebie. Nie przypuszczałem, że będę potrzebował tyle czasu na odbudowanie swoich relacji z filmem.

Okazało się, że publiczność nie zapomina. Powrót Skolimowskiego wywołał w Cannes poruszenie. „Cztery noce z Anną” otworzyły wczoraj jubileuszową „Piętnastkę reżyserów”, w której prezentowane są dzieła oryginalne i niepoddające się presji rynku. Duży tekst o polskim reżyserze ukazał się w festiwalowym dodatku „Le Monde”. Pod kinem pół godziny przed rozpoczęciem seansu prasowego stała długa kolejka widzów. Potem sala zapełniła się po brzegi.

– Czekałem na ten film – powiedział mi wybitny krytyk amerykański Emmanuel Levy z „Los Angeles Times”. – Znam prawie wszystkie obrazy Skolimowskiego. „Walkower” zrobił na mnie duże wrażenie.

„Cztery noce z Anną” to historia robotnika ze spalarni odpadów medycznych w prowincjonalnym miasteczku, który chce się zbliżyć do pielęgniarki z miejscowego szpitala. Obserwuje ją przez lornetkę, a potem dosypuje jej środki nasenne i nocami zakrada się przez okno do jej pokoju. Przygląda się śpiącej kobiecie, jak anioł stróż wykonuje drobne prace w domu. Aż do chwili, gdy zostaje złapany przez policyjny patrol.

U Skolimowskiego pada niewiele słów. Kamera Adama Sikory obserwuje każdy ruch mężczyzny, każdy grymas, spojrzenie. Film, który na początku sprawia wrażenie zapisu obsesji, zamienia się w piękną opowieść o miłości do kobiety, która, choć dość pospolita, jest niedościgłym marzeniem. Ale to również opowieść o lęku, samotności, tęsknocie i pragnieniach, które nigdy się nie spełnią. Prosty, toporny mężczyzna ma w sobie pokłady delikatności, której świat od niego nie chce.

To opowieść o tęsknocie, lęku i pragnieniach, które nigdy się nie spełnią

– Grając u Davida Cronenberga, przekonałem się, że można całkowicie kontrolować film. Pozazdrościłem mu – stwierdził Skolimowski. – A moi producenci: Paulo Branco z Francji oraz Polski Instytut Sztuki Filmowej i TVP, stworzyli mi komfortowe warunki pracy. Nie byłem poddany żadnej presji, ponoszę za „Cztery noce z Anną” całkowitą odpowiedzialność.Autor „Rysopisu”, „Walkowera”, „Bariery”, „Rąk do góry” czy „Na samym dnie” zawsze kręcił filmy bardzo osobiste, ale jak twierdzi, ten jest mu najbliższy. – Bezsilność i niespełnienie są dziś naszym powszednim doświadczeniem – mówi. – Jesteśmy niemymi świadkami tego, co dzieje się wokół, nie umiemy się ze sobą porozumieć.

W „Czterech nocach z Anną” znakomitą kreację tworzy Artur Steranko z Teatru im. Jaracza w Olsztynie. – Niesamowite, że Jerzy Skolimowski odszukał właśnie mnie – wyznał aktor w Cannes. – Bohater filmu Leon jest mną, a ja jestem Leonem. Zawsze pozostaję trochę z boku, ciężko mi się z ludźmi rozmawia. Dziękuję losowi, że mogłem w tym filmie zagrać. Podczas konferencji prasowej Artur Steranko dostał od wymagającej canneńskiej publiczności długie brawa.

Bardzo to poruszający powrót Jerzego Skolimowskiego do kina. I do Polski. W wywiadzie dla „Le Monde” powiedział: – W Anglii zawsze byłem „bloody foreigner”, w Malibu – „resident alien”. Polska jest jedynym krajem, który mnie choć trochę interesuje i gdzie czuję na sobie odpowiedzialność.

„Piętnastka reżyserów”, w której zaprezentowano wczoraj film Skolimowskiego, to najbardziej prestiżowa nieoficjalna sekcja towarzysząca festiwalowi. Jej historia zaczęła się w 1968 r. 10 maja uczestnicy festiwalu w obecności księżnej Monaco Grace obejrzeli odrestaurowaną wersję „Przeminęło z wiatrem”.

W tym samym czasie w paryskiej Dzielnicy Łacińskiej studenci walczyli z policją. Kilka dni później Jean-Luc Godard, Francois Truffaut i Carlos Saura przerwali pokaz „Mrożonego peppermintu” i cały festiwal. To wtedy powstało Stowarzyszenie Francuskich Reżyserów, które w czasie canneńskiej imprezy postanowiło stworzyć program konkurencyjny. Wylansował on tak wybitnych twórców, jak Werner Herzog, Theo Angelopoulos, bracia Taviani, Michael Haneke czy Jim Jarmusch.

– 17 lat temu zrobiłem film, z którego nie byłem zadowolony. Musiałem odsunąć się od kina, żeby znów odnaleźć w sobie artystę – powiedział wczoraj w Cannes Jerzy Skolimowski. – Zająłem się malowaniem, bo w ten sposób mogłem tworzyć sztukę wyłącznie dla siebie. Nie przypuszczałem, że będę potrzebował tyle czasu na odbudowanie swoich relacji z filmem.

Okazało się, że publiczność nie zapomina. Powrót Skolimowskiego wywołał w Cannes poruszenie. „Cztery noce z Anną” otworzyły wczoraj jubileuszową „Piętnastkę reżyserów”, w której prezentowane są dzieła oryginalne i niepoddające się presji rynku. Duży tekst o polskim reżyserze ukazał się w festiwalowym dodatku „Le Monde”. Pod kinem pół godziny przed rozpoczęciem seansu prasowego stała długa kolejka widzów. Potem sala zapełniła się po brzegi.

Pozostało 80% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów