Telewizja publiczna zawsze była wiernym partnerem kinematografii. Jednak w ostatnich latach priorytetem stała się dla anten produkcja seriali i telenowel, które najszybciej zwracały poniesione koszty.
Dlatego, choć w ubiegłym roku TVP dołożyła się aż do 18 fabuł, filmowcy narzekali. Głównie zresztą na wydłużający się proces podejmowania decyzji – zanim film skierowano do produkcji, w dokumentacji musiało znaleźć się około 40 podpisów.
Teraz tryb ten ma zostać uproszczony. Zgodnie z uchwałą, jaką podjął zarząd Telewizji Polskiej SA, o skierowanie do produkcji filmu fabularnego nie będą już do zarządu występowali szefowie anten, lecz dyrektor Agencji Produkcji Filmowej, która przekształci się w firmę producencką.
– Chcemy pilotować film od pomysłu i wstępnych prac dokumentacyjnych poprzez pisanie scenariusza, okres zdjęciowy aż do prac przygotowawczych i wejścia do kin – mówił wczoraj na konferencji prasowej dyrektor agencji Sławomir Jóźwik.
W roku 2006 TVP przeznaczyła na produkcję filmową 12,5 mln zł, w 2007 – 16,5 mln. W tym roku do tej pory wydano 6,5 mln. Wśród wspieranych tytułów są: „Wichry Kołymy” Marleen Gorris, „Stankiewicz” Władysława Pasikowskiego, „Młyn i krzyż” Lecha Majewskiego, „Cztery noce z Anną” Jerzego Skolimowskiego. Na liście filmów czekających na dofinansowanie jest 40 tytułów. Projekty oceniają pracownicy agencji, zwłaszcza dział literacki, któremu szefuje Jerzy Uszyński.