Brando to jeden z największych aktorów w historii kina. Geniusz ekranu. Wielki prowokator. Kowalski z „Tramwaju zwanego pożądaniem”, niepowtarzalny Don Corleone z „Ojca chrzestnego”, oszalały Kurtz z „Czasu Apokalipsy”.
W roku 1953 stał się symbolem młodzieżowego buntu, gdy w „Dzikim”, jako szef motocyklowego gangu, przejeżdżał przez miasteczko, siejąc strach wśród szacownych obywateli. W 1997 roku jako zwalisty, poruszający się na wózku, pokonany przez chorobę tyran mierzył się w „Odważnym” z własną śmiercią. Przeszedł długą drogę. Zawsze trochę osobny, inny, nie lubiący blichtru, w jakim przyszło mu żyć. Czerpiący z życia pełnymi garściami, ale jednocześnie osobny, chroniący swoją prywatność. Pamiętam Marlona Brando z festiwalu w Cannes. Przyjechał tam właśnie z „Odważnym”. Przyjaźnił się z Johnny’m Deppem i postanowił wesprzeć jego film. Oczywiście nie udzielał wywiadów, ale pojawił się na konferencji prasowej. Siedział za stołem. Gruby, ociężały, już prawie nie mógł się poruszać. Sprawiał wrażenie człowieka zniesmaczonego sytuacją. Nic dziwnego, nie znosił krytyków, dziennikarzy, fotoreporterów. Wszystkich, którzy wtykali nos w jego prywatność.
— Jest coś niesmacznego w publicznym wyznawaniu uczuć i odczuć. I kogóż to, do cholery może interesować? — denerwuje się Brando w czasie rozmowy z Lawrencem Grobelem.
Grobel to współpracownik „New York Timesa”, „Playboya”, „Movieline’s Hollywood Style”. Dziennikarz, który przeprowadził wywiady-rzeki z Trumanem Capote, Johnem Hustonem, Jamesem Michenerem, Alem Pacino, autor podręcznika „Sztuka wywiadu”. Jest jednym z nielicznych ludzi pióra, którzy mieli szansę, ale także odwagę i cierpliwość zmierzyć się z Marlonem Brando. „Idiotyczne pytanie!”, „Nie odpowiem, bo mi się rzygać chce.” — takie stwierdzenia stale padają w wywiadzie.
Aktor zgodził się na rozmowę pod warunkiem, że będzie dotyczyła wyłącznie problemów Indian, których praw był zawsze rzecznikiem. Opryskliwy, chwilami wręcz niegrzeczny, nie był łatwym rozmówcą. Ale dwutygodniowy blisko pobyt na Tahiti Grobel potrafił wykorzystać. Oczywiście, Brando nie chciał opowiadać o swojej drodze, filmach, partnerach i partnerkach, jakich spotkał na planie. „Nie będę babrał się w plotkach ani żerował na trupie.” — fuknął pytany o Marylin Monroe. Ale opowiedział o Chaplinie — obrzydliwym facecie, który upokarzał ludzi, nie szczędząc nawet syna Sydneya.