Człowiek, który ogłosił, że jest gejem

"Obywatel Milk" od piątku na ekranach. W głośnym filmie Gusa Van Santa zachwycającą kreację jako polityk walczący o prawa homoseksualistów tworzy Sean Penn

Publikacja: 21.01.2009 21:50

Człowiek, który ogłosił, że jest gejem

Foto: BEST FILM

Dziś w Europie burmistrz Berlina i mer Paryża to politycy, którzy otwarcie deklarują swój homoseksualizm. Ale w latach 70. w purytańskiej Ameryce przyznanie się do innych upodobań seksualnych groziło wyrzuceniem z pracy, a policja urządzała naloty na gejowskie bary. Dlatego wybór Harveya Milka na radnego San Francisco stał się wydarzeniem. To był początek normalności, powiew wolności i tolerancji.

Do filmu o pierwszym geju wyniesionym w USA na publiczny urząd przymierzali się różni reżyserzy, m.in. Oliver Stone i Brian Singer. Gus van Sant, który zadebiutował obrazem "Mala noche" o namiętności łączącej Amerykanina i meksykańskiego emigranta, próbował zekranizować historię Milka jeszcze w latach 80., ale wówczas żadne studio nie chciało zaufać mało znanemu artyście, który nie ukrywał własnego homoseksualizmu. Dekadę później Van Sant zainteresował projektem Robina Williamsa, jednak aktor wycofał się, gdy w 1993 roku wybuchła afera z powodu śmierci po przedawkowaniu narkotyków Rivera Phoeniksa, aktora Van Santa. – Film o Milku mógł więc powstać dopiero teraz, gdy w czasach kryzysu Hollywood zaczął podejmować tematy trudne, pokazujące różne twarze Ameryki.

"Nazywam się Harvey Milk. Jest piątek, 18 listopada 1978 roku. Proszę odtworzyć to nagranie tylko w przypadku, gdybym został zamordowany". Mężczyzna mówi do mikrofonu spokojnym, pozbawionym emocji głosem. Opowiada o swoim życiu. Jakby chciał zostawić testament. Czuje, że jako polityk przełamujący amerykańskie fobie ryzykuje życiem. Dziewięć dni później naprawdę zginie, zabity przez byłego współpracownika, radnego z robotniczej dzielnicy – Dana White'a.

Ta cicha spowiedź staje się motywem przewodnim filmu. "Obywatel Milk" jest czymś w rodzaju pamiętnika. Van Sant zaczyna go w chwili, gdy na schodach nowojorskiego metra, w dniu 40. urodzin, Milk spotyka swoją wielką miłość Scotta Smitha. Niedługo potem przeprowadza się razem z nim do San Francisco, do słynącej z tolerancji dzielnicy Castro, gdzie hippisi wypisują na murach hasło "Make love not war". Tam zakłada sklepik z materiałami fotograficznymi, który wkrótce zamienia się w miejsce spotkań gejów. W dzielnicy Milk staje się postacią znaną. Kiedyś powiedział do Scotta: "Mam 40 lat i niczego w życiu nie osiągnąłem". Teraz postanawia walczyć o równe prawa dla ludzi, którzy kochają inaczej. Po dwóch nieudanych kampaniach zostaje wybrany na radnego San Francisco. To triumf mniejszości.

Van Sant zrezygnował z eksperymentów formalnych, którymi bawił się w poprzednich filmach: w "Gerrym", "Ostatnich dniach" czy "Paranoid Park". Powrócił do tradycyjnego stylu narracji, jaki wypróbował wcześniej w "Buntowniku z wyboru" i "Finding Forester". "Obywatel Milk" przypomina obrazy kręcone w latach 70., śledzące z dystansem całą panoramę zdarzeń i losów ludzi.

Twórca "Drugstore cowboy" włączył do filmu materiały archiwalne, m.in. znane ujęcia, gdy zapłakana radna Dianne Feinstein ogłaszała, że Harvey Milk i burmistrz George Moscone zostali zabici. Z pietyzmem odtworzył realia San Francisco z lat 70. Gdy Milk na pierwszej, legalnej paradzie wolności wygłasza słynne przemówienie "Obudź się, Ameryko! Dość rasizmu, seksizmu, dyskryminacji i nienawiści!", widz czuje się tak, jakby był w środku rozentuzjazmowanego tłumu. Van Sant zadbał o realizm. Statystom uczestniczącym w scenie marszu ze świecami, który obył się po zabójstwie, pokazał dokument "Czasy Harveya Milka".

Ale jego film, choć sprawia wrażenie chłodnego paradokumentalnego zapisu, jest też dramatyczną opowieścią o miłości. Reżyser pokazał namiętność, czułość, ból rozstania, rozpacz. Jego film jest wołaniem o prawo do bycia sobą. Uwiarygodnionym przez znakomitą kreację Seana Penna, który należy dziś do grona oscarowych faworytów.

Krytycy zza oceanu podkreślają, że to nie przypadek, iż "Obywatel Milk" wszedł na ekrany właśnie teraz. Ameryka otworzyła się na zmiany, pierwszy raz w historii wybrała czarnoskórego prezydenta. Ale poprawka dotycząca gejowskich małżeństw została odrzucona nawet w liberalnej Kalifornii.

[ramka][b]"Tajemnica Brokeback Mountain" USA 2006, reż. Ang Lee[/b]

Parą kochanków są współcześni kowboje. Spotkali się po raz pierwszy, pilnując stada owiec na pastwiskach u podnóża Brokeback. Pewnego wieczoru doszło między nimi do seksualnego spełnienia. Rano spoglądali na siebie z niedowierzaniem. "Nie jestem ciotą" – powiedział jeden. "Ja też nie" – odpowiedział drugi. Ale coś, co wyglądało na przypadkowe wyładowanie seksualnego napięcia, okazało się miłością. Obaj mieli świadomość, że to uczucie zawsze będą musieli skrywać.[/ramka]

[ramka][b]"Filadelfia" USA 1993, reż. Jonathan Demme[/b]

Młody, ambitny prawnik zostaje nagle zwolniony. Pracodawcy twierdzą, że źle wykonywał swoje obowiązki, on zaś uważa, że prawdziwym powodem zwolnienia są jego preferencje seksualne i choroba AIDS. Postanowiwszy bronić swej zawodowej reputacji, wynajmuje błyskotliwego adwokata, który wnosi pozew do sądu przeciwko kancelarii o niesłuszne zwolnienie. Musi on przełamać swe obawy i uprzedzenia, jakie żywił dotychczas wobec homoseksualistów.[/ramka]

[ramka][b]"Moje własne Idaho" USA 1991, reż. Gus Van Sant[/b]

Opowieść o dwóch młodych mężczyznach, których los najpierw łączy, a potem brutalnie rozdziela. Obaj trudnią się prostytucją: ich klientami są mężczyźni. Jeden to zdeklarowany homoseksualista, drugi jest heteroseksualny. Seks z mężczyznami jest dla niego tylko łatwym sposobem zarabiania pieniędzy i wyrazem buntu przeciwko rodzinie i własnemu środowisku. Bohaterowie przemierzają wspólnie setki kilometrów i odkrywają, kim są naprawdę, na czym im w życiu najbardziej zależy.[/ramka]

[ramka][b]"Śmierć w Wenecji" Włochy 1971, reż. Lucchino Visconti[/b]

Na motywach opowiadania Tomasza Manna powstała historia starzejącego się samotnego kompozytora, który porzucając dotychczasowe życie, przyjeżdża do tytułowej Wenecji. W jego poukładanym, nudnym bytowaniu pojawia się wizja zmiany za sprawą efebowatego Tadzia, czternastoletniego Polaka, który zachwyca go urodą. To początek dramatu artysty szukającego źródła skończonego ideału. Gdy je wreszcie znajduje, uosobione przez Tadzia, pozostaje ono wciąż nieuchwytne.[/ramka]

[ramka][b]"Złe wychowanie" USA 1986, reż. John Landis[/b]

Wbrew pozorom nie jest to antyklerykalne studium pedofili. Choć punktem wyjścia jest miłość księdza, dyrektora szkoły, do nastoletniego ucznia zderzona z jego homoseksualnym uczuciem do kolegi. Ale to nie ksiądz nauczył ich odmiennej miłości, chłopcy sami wpadli na to wcześniej. Winą księdza, wypomnianą mu po latach przez dawnego wychowanka przeistoczonego w drag queen, jest to, że ich rozdzielił, że wykorzystał swą władzę do zabicia świeżo narodzonej miłości.[/ramka]

[ramka][b]Działacz z nadmorskiej Sodomy [/b]

Harvey Milk był pierwszym gejem, który, nie ukrywając swojej orientacji, został wybrany na publiczne stanowisko. Urodził się w 1930 roku w Nowym Jorku w rodzinie zamożnego handlowca. Służył w marynarce, walczył w Korei. Po powrocie z wojny uczył w nowojorskim liceum, był agentem ubezpieczeniowym. W 1972 roku osiadł w San Francisco. Miasto zyskało w Ameryce nazwę nadmorskiej Sodomy ze względu na falę młodych ludzi, która przybywała do metropolii w poszukiwaniu wolnej miłości. Milk prowadził w dzielnicy Castro sklepik fotograficzny, który wkrótce stał się czymś w rodzaju klubu spotkań gejów, zbuntowanej młodzieży, hippisów. W trakcie licznych dyskusji z przyjaciółmi Milk doszedł do wniosku, że geje mogą zyskać akceptację w społeczeństwie tylko wtedy, gdy przełamią barierę uprzedzeń i ujawnią swoją orientację. W ten sposób z przedsiębiorcy stał się działaczem politycznym. Trzy razy walczył w wyborach o stanowisko w miejskim samorządzie. Cel osiągnął dopiero w 1977 r., zostając miejskim radnym San Francisco. Z sukcesem poprowadził również kampanię przeciw poprawce numer 6, która zabraniała gejom m.in. wykonywania zawodu nauczyciela. Dzięki protestom organizowanym przez Milka amerykański Senat ją odrzucił.

Rok później Milk został zamordowany wraz z burmistrzem miasta George'em Moscone przez kolegę z rady Dana White'a.

[i]rś[/i][/ramka]

Dziś w Europie burmistrz Berlina i mer Paryża to politycy, którzy otwarcie deklarują swój homoseksualizm. Ale w latach 70. w purytańskiej Ameryce przyznanie się do innych upodobań seksualnych groziło wyrzuceniem z pracy, a policja urządzała naloty na gejowskie bary. Dlatego wybór Harveya Milka na radnego San Francisco stał się wydarzeniem. To był początek normalności, powiew wolności i tolerancji.

Do filmu o pierwszym geju wyniesionym w USA na publiczny urząd przymierzali się różni reżyserzy, m.in. Oliver Stone i Brian Singer. Gus van Sant, który zadebiutował obrazem "Mala noche" o namiętności łączącej Amerykanina i meksykańskiego emigranta, próbował zekranizować historię Milka jeszcze w latach 80., ale wówczas żadne studio nie chciało zaufać mało znanemu artyście, który nie ukrywał własnego homoseksualizmu. Dekadę później Van Sant zainteresował projektem Robina Williamsa, jednak aktor wycofał się, gdy w 1993 roku wybuchła afera z powodu śmierci po przedawkowaniu narkotyków Rivera Phoeniksa, aktora Van Santa. – Film o Milku mógł więc powstać dopiero teraz, gdy w czasach kryzysu Hollywood zaczął podejmować tematy trudne, pokazujące różne twarze Ameryki.

Pozostało 85% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów