Początek XXI wieku okazał się wymarzonym czasem dla baśni fantasy. W 2001 roku miały swoje premiery adaptacje dwóch niezwykle popularnych cyklów. Najpierw weszła na ekrany pierwsza część przygód o Harrym Potterze, a następnie pojawiła się w kinach drużyna z „Władcy pierścieni”. Studio Disneya – potentat w dziedzinie dostarczania ludziom rozrywki – wszedł do gry o widzów zafascynowanych światem magii dość późno. W 2005 roku wytwórnia została producentem „Opowieści z Narnii”, ekranizacji powieści C. S. Lewisa.
Pierwsza część siedmioczęściowego cyklu – „Lew, czarownica i stara szafa” w reżyserii Andrew Adamsona zarobiła na świecie ponad 740 milionów dolarów. Suma robiła wrażenie, ale nie była imponująca. Konkurencja zgarnęła więcej – „Władca pierścieni” o ponad 100 milionów, a „Harry Potter” o ponad 200. Film Adamsona zdobył jednak wyjątkową pozycję. Niektórzy uważali, że jest dla najmłodszych znakomitą lekcją ewangeliczną. Adaptacja – zgodnie z duchem książek Lewisa – odwoływała się do chrześcijańskiej symboliki. Zwracano uwagę, że rodzeństwo Pevensie, wkraczając do narnijskiej krainy magii, przeżywało coś na kształt religijnej inicjacji, dzięki spotkaniu z lwem Aslanem – symbolem boskiej obecności.
Reżyser od początku dystansował się od tak dosłownie rozumianego przesłania filmu. Wolał podkreślać, że wymowa fabuły jest uniwersalna i typowa dla wszystkich baśni. Ten sposób myślenia potwierdza adaptacja drugiego tomu sagi – „Książę Kaspian”. To już bitewne kino akcji z opowieścią o dojrzewaniu w tle. Religijna symbolika jest zawoalowana. Rodzeństwo Pevensie nie było w Narnii od roku. W tym czasie w krainie, w której czas płynie szybciej, minęło aż tysiąc lat. Centaurom, krasnoludom i różnej maści zwierzakom grozi eksterminacja z powodu podboju wojsk Telmaru. Władca najeźdźców planuje zostać królem, ale najpierw musi zgładzić prawowitego następcę tronu – młodego księcia Kaspiana.
Chłopak przywołuje na pomoc rodzeństwo Pevensie... Adamson znakomicie wykorzystał plenery – m.in. piękno polskich Gór Stołowych, które udawały narnijską krainę. Z rozmachem zainscenizował bitwy, z umiarem korzystając z efektów specjalnych. Tyle że „Książę Kaspian”, pozbawiony wyrazistych chrześcijańskich odniesień, stał się konwencjonalną bajką. Cykl stracił swoją wyjątkowość.
[i]Opowieści z Narnii: Książę Kaspian