Pogorzelisko: nominacja do Oscara za film o wojnie

Nominowane do Oscara "Pogorzelisko" pokazuje krwawą historię Bliskiego Wschodu w formie antycznej tragedii - pisze Barbara Hollender

Aktualizacja: 30.01.2011 14:04 Publikacja: 28.01.2011 19:06

"Pogorzelisko"

"Pogorzelisko"

Foto: Hagi Film

W ostatnich latach powstało kilka obrazów o bliskowschodnich konfliktach. "Paradise Now" odkrywał dramat młodych Palestyńczyków, którzy w wyniku indoktrynacji decydowali się na dokonanie samobójczych zamachów. "Walc z Baszirem" i "Liban" przypomniały wojnę z 1982 r. z perspektywy izraelskich rekrutów. Kanadyjskie "Pogorzelisko" Denisa Villeneuve'a, właśnie nominowane do Oscara w kategorii filmów nieanglojęzycznych, też odwołuje się do krwawej historii regionu. Ale nie wprost. Na kanwie sztuki Libańczyka Wajdiego Mouawada reżyser buduje opowieść stylizowaną na antyczną tragedię.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/492083,1,601586.html ]Zobacz galerię fotosów z filmu[/link][/wyimek]

Akcja "Pogorzeliska" mogłaby się rozgrywać w każdym z krajów cierpiących z powodu czystek etnicznych i religijnego fanatyzmu. Chodzi bowiem o uchwycenie mechanizmu narastania przemocy, który – paradoksalnie – może prowadzić do dobra! Nienawiść przeradza się w "Pogorzelisku" w miłość. A to, co początkowo wydaje się hańbiącym upokorzeniem, jest początkiem triumfu nad okrutnym fatum. Ten splot kontrastów stanowi największą siłę fabuły. Sprawia, że długo po seansie nie można się otrząsnąć. Nim jednak Villeneuve odkryje wszystkie tajemnice, oglądamy klasyczny dramat rodzinny. Mieszkający w Kanadzie bliźniacy Jeanne i Simon poznają wolę zmarłej matki Nawal.

Mają dostarczyć dwa listy. Pierwszy do ojca, którego uważali dotąd za zmarłego. Drugi do brata, choć nigdy nie słyszeli o jego istnieniu. Simon lekceważy prośbę zmarłej. Ale Jeanne chce rozwikłać jej przeszłość. Rusza więc z Kanady na Bliski Wschód, gdzie Nawal się urodziła.

Równolegle z wątkiem współczesnym, w którym córka krok po kroku odkrywa prawdę o matce i własnej tożsamości, śledzimy w retrospekcjach życie Nawal. To najlepsze fragmenty filmu – pod względem dramaturgii, intensywności emocji przyćmiewają śledztwo Jeanne. Matkę zagrała Lubna Azabal, belgijska aktorka marokańskiego pochodzenia. Stworzyła fantastyczną rolę – przejmująco prawdziwą, a zarazem symboliczną – w której zawarte są doświadczenia arabskich kobiet skrzywdzonych przez patriarchalną kulturę i wojnę.

Nawal urasta do rangi postaci heroicznej. Mimo doznanych krzywd nie poddaje się. Jakby nie chodziło o bunt wobec bestialstwa władzy i religijnego zaślepienia, ale rzucenie wyzwania losowi. W grze Nawal z przeznaczeniem wszystkie chwyty są dozwolone – nawet polityczne zabójstwo na zlecenie.

Finał tej szalonej gry po prostu poraża.

 

 

 

 

Film
Bono specjalnie dla „Rzeczpospolitej": U2 pracuje nad nową płytą
Film
Zaskakujący zwycięzcy Millenium Docs Against Gravity. Jeden z szansą na Oscara
Film
Cannes’25: Tom Cruise walczy z demonem sztucznej inteligencji i Rosjanami
Film
Festiwal w Cannes oficjalnie otwarty. Nagroda za całokształt twórczości dla Roberta De Niro
Film
Cannes 2025: Trump kontra europejskie kino