Para na życie Sama Mendesa w polskich kinach

"Para na życie" to najlżejsza część filmowej trylogii Mendesa zapoczątkowanej przez „American Beauty” - pisze Barbara Hollender

Publikacja: 10.02.2011 00:36

Reżyser Sam Mendes (po prawej) z Johnem Krasinskim, głównym bohaterem filmu

Reżyser Sam Mendes (po prawej) z Johnem Krasinskim, głównym bohaterem filmu

Foto: focus

Brytyjczyk Sam Mendes od dziesięciu lat pokazuje dewaluację amerykańskiego snu o szczęściu i dobrobycie. W swoim kinowym debiucie „American Beauty” opowiedział o ludziach sukcesu doby wielkiego prosperity. Ukryci za nieschodzącym z twarzy uśmiechem, za ścianami wygodnych domów i wypielęgnowanych ogródków, noszą w sobie niepokój, fałsz, poczucie braku sensu. W „Drodze do szczęścia” pokazał bolesne umieranie młodzieńczych marzeń. Konformizm, który prowadzi do rozczarowań, a czasem wręcz tragedii.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,609922.html]Zobacz galerię zdjęć[/link] [/wyimek]

Bohaterowie „Pary na życie”, 30-latkowie Burt i Verona, rozpaczliwie bronią się przed stabilizacją. Żyją na luzie, bez ślubu, pracują w wolnych zawodach, starają się nie obrastać w dobra. Świadomie pozwalają sobie na niedojrzałość. Wszystko się zmienia, gdy Verona zachodzi w ciążę. Wtedy muszą się zdecydować, gdzie osiąść, jaki stworzyć dom.

[wyimek][link=http://www.filminfocus.com/focusfeatures/film/away_we_go/] Zobacz stronę www filmu[/link][/wyimek]

Mendes towarzyszy im w tych poszukiwaniach. „Para na życie” jest niemal filmem drogi. Burt i Verona odwiedzają rodzinę i znajomych w kilku stanach. Razem z nimi Mendes przygląda się Ameryce Obamy. Od Kolorado i Arizony do Florydy. Obserwuje różne modele rodziny. Wydarzenia początku wieku XXI odbiły się na psychice ludzi. Kryzys, strach przed terroryzmem, wojna w Iraku, coraz bardziej natarczywa reklama propagująca różne style życia sprawiły, że przestali wierzyć w „american dream” i zaczęli szukać nowych recept na szczęście. Ale te nowe wartości okazują się jeszcze bardziej zawodne niż dawny „wyścig szczurów od dziewiątej do piątej”.

Burt i Verona spotykają świrusów ulegających rozmaitym ideologiom, modom, daremnie borykających się z codziennością. Rodzice chłopaka przypomnieli sobie o beztrosce młodości i rzucają wszystko, by wyjechać nagle na kilka lat do Europy. Siostra Verony nie daje sobie rady z relacjami męsko-damskimi, brat Burta nie wie, jak powiedzieć dziecku, że matka odeszła i nie wróci. Buddystka szokuje opowieściami o największym orgazmie, jaki przeżyła w czasie porodu, a jedyni ludzie, którzy wydają się żyć w harmonii, okazują się smutnymi frustratami.

„American dream” produkował niespełnionych i nieszczęśliwych. Współczesny czas – według Sama Menesa – przyniósł inflację wielu wartości i jeszcze większe zagubienie ludzi niepotrafiących odnaleźć się w związkach rodzinnych.

Ale Mendes wyraźnie chce swoją opowieść o Ameryce zakończyć happy endem. Co niesie nadzieję? Próba odcięcia od całego wariactwa świata, życie w zgodzie ze sobą, romantyczny dom nad oceanem... Tylko czy jesteśmy w stanie uwierzyć, że do tego azylu nie zastuka trudna codzienność.

Dla podkreślenia prawdy swoich obserwacji reżyser zdecydował się na skromną, niemal paradokumentalną narrację i mało znanych aktorów w rolach głównych. W poprzednich produkcjach pracował z gwiazdami: Kevinem Spacey, Annette Bening, Kate Winslet i Leonardo DiCaprio. Tu mamy Johna Krasinskiego i Mayę Rudolph. Jednocześnie „Para na życie” jest najlżejszym filmem z amerykańskiej trylogii Mendesa. Dużo tu zabawnych sytuacji i śmiesznych, choć chwilami mało wybrednych dialogów. Komedia romantyczna? Pewnie tak, ale zupełnie nie w polskim stylu. Wiarygodna i niegłupia.

Brytyjczyk Sam Mendes od dziesięciu lat pokazuje dewaluację amerykańskiego snu o szczęściu i dobrobycie. W swoim kinowym debiucie „American Beauty” opowiedział o ludziach sukcesu doby wielkiego prosperity. Ukryci za nieschodzącym z twarzy uśmiechem, za ścianami wygodnych domów i wypielęgnowanych ogródków, noszą w sobie niepokój, fałsz, poczucie braku sensu. W „Drodze do szczęścia” pokazał bolesne umieranie młodzieńczych marzeń. Konformizm, który prowadzi do rozczarowań, a czasem wręcz tragedii.

Pozostało 85% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu