Pomimo unijnego pakietu Omnibus, który poluzował wymogi dotyczące raportowania, ESG ma się dziś nawet lepiej niż wcześniej. To zdanie wybrzmiało nieraz podczas debaty „Rzeczpospolitej” na temat transformacji w duchu ESG i związanych z nią wyzwań, jakie czekają firmy.

Jak zaznaczała Irena Pichola, prezeska Forum Odpowiedzialnego Biznesu, wprawdzie Omnibus sprawił, że zmiany związane ze zrównoważoną transformacją gospodarki nie zachodzą tak szybko i w takiej skali, jak zakładano wcześniej, ale nie można mówić o odwrocie od transformacji ESG. Choćby dlatego, że ogólny poziom świadomości istoty i znaczenia tej tematyki jest nieporównywalnie większy niż kilka czy kilkanaście lat temu, a wielu członków zarządów, w tym dyrektorów finansowych i audytorów, odrobiło lekcję ze zrównoważonego raportowania.

Widać natomiast zmianę narracji związanej z ESG – także z powodu obaw o bezpieczeństwo geopolityczne, co przyhamowało pęd regulacyjny w obszarze ESG. – Jednak wciąż mam nadzieję, że konsekwentne wdrożenie dużej skali raportowania z czasem nastąpi, bo będzie wymuszone także przez sektor finansowy i potrzebę transparentności – mówiła prezeska FOB, przypominając, że zrównoważony rozwój jest też mocno związany z transformacją energetyczną, której już nie da się zatrzymać.

Negatywna narracja

Komentując ostatnie zmiany, Piotr Glen, dyrektor Centrum Zrównoważonego Rozwoju w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, zwracał uwagę, że wdrażaniu tematyki zrównoważonego rozwoju już na początku towarzyszyły ogromne błędy komunikacyjne. Zamiast mówić językiem korzyści, „sprzedawano” ESG jako nowy obowiązek raportowania, nie mówiąc o tym, że wdrażanie zrównoważonej transformacji oznacza łatwiejszy dostęp do kapitału, lepszą pozycję przetargową, łatwiejsze pozyskiwanie nowych inwestorów i utrzymanie się w łańcuchach wartości dużych firm.

– Od razu narzucono negatywną narrację o tsunami unijnych regulacji – ubolewał Piotr Glen, dodając, że wdrażaniu transformacji ESG nie sprzyjała też sytuacja geopolityczna i raporty ostrzegające przed spadkiem konkurencyjności Europy.

Mimo to Piotr Glen jest przekonany, że ESG nie miało się nigdy lepiej niż dziś, gdy po uproszczeniu regulacji dotyczących raportowania wreszcie zaczęto poważnie rozmawiać z zewnętrznymi interesariuszami o zrównoważonym rozwoju i ESG. – Nie przechodzimy już do biznesu z odgórnie stworzonymi i narzucanymi aktami prawnymi, tylko włączamy go w tę dyskusję – podkreślał ekspert SGH, która w ramach realizowanego od kilku lat projektu „Inicjatywa ESG” organizuje wiele konferencji, webinariów i szkoleń dla biznesu. W dużej mierze są one kierowane do firm z sektora MŚP, które były przerażone wymogami raportowania ESG i ryzykiem utraty dużych kontrahentów czy utrudnieniami w dostępie do kapitału.

Teraz dużą szansą może być dla nich opracowany Dobrowolny Standard Raportowania Zrównoważonego Rozwoju dla mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw nienotowanych na giełdzie (VSME). Zdaniem Piotra Glena dzięki temu narzędziu MŚP, które nigdy wcześniej nie miały styczności ze zbieraniem, agregowaniem i raportowaniem danych, będą mogły zrobić pierwszy krok i łatwiej dostosować się do oczekiwań dużych firm.

Ekspert SGH zwracał też uwagę na inną pozytywną zmianę: podczas gdy wcześniej ESG było kojarzone głównie z kwestiami klimatycznymi, to teraz mówimy wreszcie o wszystkich trzech obszarach zrównoważonego rozwoju – w tym o obszarze społecznym (S) i obszarze zarządczym (G). Z tej perspektywy ESG to nie jest raportowanie, lecz włączanie zasad zrównoważonego biznesu do strategii firmy.

Gdzie kierować dotacje

– Proponowałabym, byśmy przestali używać skrótu ESG, tym bardziej że w dyrektywie CSRD pojawia się on tylko raz – zwracała uwagę Jacqueline Kacprzak, ekspertka Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Przypominała, że według zawartej w CSRD definicji (powtórzonej w polskiej ustawie o rachunkowości) kwestie zrównoważonego rozwoju oznaczają czynniki środowiskowe, społeczne i z zakresu praw człowieka oraz kwestie zarządcze.

Zdaniem ekspertki widoczne w ostatnich latach uproszczenie tematyki ESG może być efektem braku zrozumienia, czym jest zrównoważony rozwój i o co chodzi w regulacjach dotyczących jego raportowania. Teraz więc, gdy firmy zyskały trochę więcej czasu, powinny zacząć wdrażać procedury należytej staranności. – Zrównoważony rozwój czy odpowiedzialny biznes to nic innego jak identyfikacja potencjalnych i faktycznych negatywnych skutków, które wynikają z działalności przedsiębiorstwa, a także szans – podkreślała Jacqueline Kacprzak. Zachęcała też firmy do przeprowadzenia dobrej analizy ryzyka, gdyż świadomość tego, czy i jak firma może negatywnie oddziaływać na swoje otoczenie, pozwala także dostrzegać szanse.

W ocenie Tomasza Mironczuka, dyrektora zarządzającego Banku Ochrony Środowiska, nacisk na kwestie środowiskowe w dyskusjach o ESG (E – ang. environmental, S – ang. social responsibility, G – ang. corporate governance) wynikał m.in. z tego, że zmiany w tym zakresie wymagają większych nakładów finansowych niż w obszarach społecznym i zarządczym.

Z obserwacji banku wynika, że postęp transformacji w obszarze E jest wprost proporcjonalny do kosztów, w tym do cen energii. Im są wyższe, tym większa motywacja firm, żeby coś zmienić. Jednak nie tylko koszty źródeł energii, ale też wody czy transportu, mobilizują firmy do szukania środków na inwestycje środowiskowe.

Można je finansować środkami z banków, a konkretnie z bankowych depozytów czy funduszy inwestycyjnych, albo z dotacji. Zdaniem dyrektora zarządzającego BOŚ dotacje – choć popierane przez wiele osób – nie są idealnym rozwiązaniem. Pochodzą bowiem z podatków, więc wzrost dotacji oznacza, że jako podatnicy będziemy bardziej obciążeni.

Inaczej może być w przypadku komercyjnych funduszy z banków. Jeśli firma inwestuje je w bardziej wydajną linię produkcyjną, to korzysta na tym zarówno ona sama, jak i inwestorzy. – Nie twierdzę, że dotacje są złe, tylko trzeba je dobrze wyważyć – podkreślał Mironczuk. Według niego w obszarach, w których można policzyć zwrot z inwestycji, dotacje powinny być co najwyżej dodatkowym bodźcem motywującym. Natomiast mogą być głównym źródłem finansowania w obszarach, w których nie da się zmonetyzować tak zwanych efektów zewnętrznych, np. w inwestycjach wodnych.

Świadomość eksperta

– Bardzo ważne i potrzebne są dotacje dla samorządów a także dla organizacji pozarządowych, które realizują różne działania nieprzynoszące zysku, ale będące realizacją określonej misji – podkreślała Maria Andrzejewska, dyrektor generalna UNEP/GRID w Warszawie. Zwracała też uwagę, że wprawdzie to, w jaki sposób firmy funkcjonują, najbardziej zależy od ich zarządów, ale duży wpływ mają także pracujący w firmie na różnych stanowiskach eksperci, którzy albo podpowiadają pewne działania ESG, albo przyjmują założenie, że odpuszczamy zmiany.

Andrzejewska wspomniała o niedawnym raporcie z badania ponad 800 ekspertów z 70 krajów. Badanie pokazało, że aż 96 proc. z nich jest za utrzymaniem działań na rzecz zrównoważonego rozwoju, przy czym 49 proc. ekspertów, nazwanych w raporcie buntownikami, opowiada się za przyspieszeniem tempa transformacji ESG.

Jak zaznaczała ekspertka, bardzo ważne są tu nowe technologie i innowacyjne rozwiązania, gdyż cyfrowa transformacja skutecznie wspiera zieloną transformację. Dlatego też UNEP/GRID w Warszawie stworzyło Let’s TECH UP! – partnerstwo technologiczne z firmami.

Irena Pichola przypominała, że również ogłoszony na tegorocznym Forum w Karpaczu raport Chapter Zero Poland i SGH o budowaniu konkurencyjności polskiej gospodarki w oparciu o strategię zrównoważonego rozwoju podkreśla strategiczne znaczenie danych ESG, a także innowacji cyfrowych. Wielką rolę mają tu do odegrania duże firmy.

Jak zaznaczała Marcelina Wojciechowska, kierownik Działu Zrównoważonego Rozwoju Biznesu w spółce Orlen, w przypadku tak dużych firm oczekiwania rynku wyprzedzają regulacje. Orlen, który już wcześniej mierzył się z całą listą oczekiwań, wymogów stawianych przez inwestorów, partnerów handlowych, nie odczuł poluzowania unijnych regulacji w pakiecie Omnibus. – Dla tak dużej grupy, która działa w wielu różnorodnych segmentach rynku, te uproszczenia są niezauważalne – wyjaśniała Wojciechowska. Zwracała też uwagę, że przy dużej skali działalności Orlenu nie ma obszaru, który nie wymagałby zaangażowania i działań ESG.

Grupa jest jednym z największych w Europie Środkowo-Wschodniej dostawców energii (w tym paliw), która pochodzi dziś głównie ze źródeł kopalnych. Oznacza to konieczność transformacji energetycznej, co wymaga też przebudowania modelu biznesowego, w tym zmian w ofercie produktów. A to wiąże się z olbrzymimi nakładami finansowymi i kompetencyjnymi. Podobnie jest w bardzo różnorodnym obszarze transportu (od lądowego, po lotniczy i morski), gdzie to konieczność dostosowania się do zmian po stronie odbiorców determinuje tempo i sposób przeprowadzania transformacji.

Nowy sposób myślenia

Zdaniem szefowej Działu Zrównoważonego Rozwoju Biznesu w koncernie Orlen na transformację energetyczną nie powinniśmy patrzeć wyłącznie przez pryzmat klimatu i środowiska, bo np. organizacja transportu, w tym komunikacji autobusowej, ma olbrzymi wpływ społeczny na funkcjonowanie lokalnych społeczności.

– Jest bardzo ważne, by rozmawiając o kwestiach związanych z dekarbonizacją, strategiami transformacji, zwracać również uwagę na ich wpływ społeczny. I to nie tylko wpływ na lokalne społeczności, ale też globalnie – zaznaczała Jacqueline Kacprzak, przypominając, że działania firm wpływają na wiele aspektów naszego życia. Dlatego tak ważne jest, by wprowadzając zmiany, łączyć umiejętnie te wszystkie trzy obszary.

Problem w tym, że specjaliści i menedżerowie, którzy w przedsiębiorstwach zajmują się ESG, to zwykle pojedyncze osoby. Duże zespoły są w działach biznesowych, w tym produkcyjnych, i to ich pracownicy powinni umieć oceniać całościowo sposób oddziaływania przedsiębiorstwa. – To jest nowoczesny sposób myślenia dzisiaj o odpowiedzialnym biznesie i o zrównoważonym rozwoju – podkreślała Kacprzak.

Ewa Sowińska, biegła rewident i członkini rady nadzorczej Orlenu, która należy też do Stowarzyszenia Niezależnych Członków Rad Nadzorczych, zaznaczała, że rady poświęcają coraz więcej uwagi tematowi zrównoważonego rozwoju.

Również ona uważa, że ESG ma się dziś bardzo dobrze – znacznie lepiej niż wcześniej. Jesteśmy już na innym etapie, mamy dużo większą wiedzę o ESG, do czego bardzo przyczyniły się regulacje.

Lekcje do odrobienia

– Historia pokazuje, że codzienność jest często tak wymagająca, że jeśli nie musimy czegoś zrobić albo nie widzimy oczekiwanych efektów, to odkładamy te działania na jutro. Tymczasem wiele rzeczy związanych z ESG powinno być zrobionych wczoraj czy przedwczoraj – mówiła Ewa Sowińska. Zwracała uwagę, że wprawdzie jest wielu liderów, którzy już wcześniej zaczęli rozpoznawać kwestie ESG, to nie brakuje takich, którzy nadal tego nie robią. – Dlatego też – w zależności od tego, w jakim środowisku będziemy funkcjonować, z kim będziemy się komunikować – możemy mieć inny obraz przygotowania polskiego biznesu do ESG. W tym do zrozumienia kwestii społecznych – zauważała członkini rady nadzorczej Orlenu, dodając, że uczelnie, instytucje finansowe, Chapter Zero i duże firmy, w tym Orlen i instytucje finansowe, powinny połączyć siły, by wypracować rozwiązania, które pozwolą zrozumieć, co dokładnie kryje się w literze S (kwestie społeczne i prawa człowieka), jakie działania powinien podjąć biznes i jak to komunikować.

Zdaniem Sowińskiej, o ile z kwestiami związanymi ze środowiskiem już sobie radzimy, o tyle dużo gorzej jest z ładem korporacyjnym, będącym fundamentem zmian ESG. Według jej obserwacji – jako biegłego rewidenta – przy doborze organów firm (zarządów, rad nadzorczych) nadal dominuje stare branżowe myślenie. W tej sytuacji trudno o różnorodność rozwiązań czy myślenie o kwestiach społecznych.

Zdaniem Marceliny Wojciechowskiej wyzwaniem jest też brak wymiernych wskaźników, które pomogłyby firmom ocenić społeczny wymiar ESG w odniesieniu do zewnętrznych interesariuszy.

Tomasz Mironczuk podał tu przykład Banku Ochrony Środowiska, który w grudniu ubiegłego roku przyjął nową strategię. Jej ważnym elementem jest współpraca ze spółdzielniami energetycznymi, bankami spółdzielczymi – także w zakresie transformacji energetycznej. Zaznaczał, że to właśnie spółdzielnie bankowe, rolnicze czy spożywcze dobrze sobie radzą z kwestiami zarządczymi (czyli w obszarze G). Budują też kapitał społeczny (S), gdyż nie są inicjatywą służącą maksymalizacji zysku.

Ewa Sowińska zwracała uwagę, że mamy też ogromną lekcję do odrobienia, jeżeli chodzi o procedury należytej staranności, szczególnie w łańcuchach dostaw. Specjaliści zajmujący się procesami zakupowymi często nie rozumieją, że zamówienia na potrzeby inwestycyjne, szczególnie te związane z transformacją energetyczną, wymagają innego podejścia. Dobrze, jeżeli zamawiający jest w dialogu z dostawcami: zanim zaprosi ich do złożenia oferty, rozpoznaje najlepsze możliwe rozwiązania. Krótko mówiąc, jest tu uczniem w relacji z dostawcami.

Duże firmy mają też lekcję do odrobienia w obszarze współpracy z lokalnymi dostawcami. To także kwestia odpowiedzialności społecznej, którą firmy powinny uwzględniać, dając małym dostawcom czas na przygotowanie oferty. – Jeśli nie zadbamy o rozwój naszych dostawców, to możemy stracić swoją szansę jako Polska – podkreślała Sowińska, dodając, że teraz jest dobry czas na zdobywanie wiedzy i budowanie świadomości ESG, a przede wszystkim na budowanie partnerstwa dla osiągania celów.

Jacqueline Kacprzak zaznaczała, jak bardzo ważna przy inwestycjach środowiskowych jest kwestia zrównoważonego rozwoju. Przy ich realizacji firmy powinny zadbać o odpowiedzialność w łańcuchu dostaw, w tym o to, jak są produkowane rury na budowę i na jakich warunkach są zatrudniani pracownicy przysłani przez agencję pracy tymczasowej. Konieczne jest szersze patrzenie na łańcuch dostaw i na zależności w tym łańcuchu.

Irena Pichola przypominała, że część dużych firm prowadzi już dialog ze swoimi dostawcami, zastanawiając się, co wspólnie mogą zrobić lepiej. Zwracała też uwagę, że w całym łańcuchu wartości bardzo ważne są również relacje z klientami, będące szansą dla wzajemnej nauki, a także innowacji. To właśnie w relacjach z dostawcami i klientami firmy mogą szukać nowych pomysłów. Dobrze więc, że poluzowanie regulacji nie objęło największych firm, które – chcąc spełnić regulacyjne obowiązki – będą musiały zadbać o współpracę ze swymi dostawcami.

Czas budowania mocy

Jacqueline Kacprzak przypominała, że wytyczne OECD wyraźnie mówią o tym, że w pierwszej kolejności przedsiębiorstwa powinny inwestować i czerpać z lokalnego kapitału, zatrudniać lokalnych pracowników. Zastrzegła też, że nie można dopuścić do sytuacji, gdy cały ciężar związany z regulacjami zostanie przerzucony na małe firmy.

Wobec wyzwań związanych z transformacją ESG Maria Andrzejewska proponowała, by obecną sytuację określać jako czas budowania mocy.

– Z naszej dyskusji wynika, że dzisiaj jest czas przemyśleń i poszukiwania najlepszych rozwiązań, w tym innowacji, które pozwolą budować naszą konkurencyjność. To także czas, kiedy odpowiedzialni, duzi przedsiębiorcy edukują swoich podwykonawców, a nie tylko stawiają im wymagania – podkreślała dyrektor generalna UNEP/GRID w Warszawie.

Na edukację swoich dostawców stawia też Szkoła Główna Handlowa, która opracowuje teraz swoją politykę zakupową. Jak zaznaczał Piotr Glen, przy podejmowaniu decyzji o zakupach, wyborze kontrahentów i przy przeprowadzaniu procesów przetargowych SGH będzie uwzględniać kwestie zrównoważonego rozwoju. – Firmy, które będą chciały z nami współpracować, będą musiały dostarczać i potwierdzać rzetelne dane dotyczące kwestii poszanowania praw pracowniczych, praw człowieka, posiadania określonych polityk wewnętrznych, podejścia do kwestii środowiskowych czy klimatycznych – wyjaśniał dyrektor Centrum Zrównoważonego Rozwoju SGH.

Ewa Sowińska zwracała jednak uwagę, że zbyt rozbudowane i skomplikowane zapytania ofertowe zniechęcają do udziału w przetargach nawet duże firmy, które mają już gotowe dane z obszaru ESG. Tym większym wyzwaniem mogą być więc dla MŚP.

Piotr Glen zapewniał, że nowy system zakupowy SGH będzie to brał pod uwagę. Zwracał jednocześnie uwagę na strategiczne znaczenie danych ESG – podkreślane także w raporcie Chapter Zero Poland i SGH na temat budowania konkurencyjności polskiej gospodarki w oparciu o strategię zrównoważonego rozwoju. Jedną z zawartych tam trzech kluczowych rekomendacji jest stworzenie centralnego systemu zarządzania danymi ESG HUB, który byłby dostępny dla banków, inwestorów i partnerów handlowych firm.

Drugą kluczową rekomendacją raportu jest aktywne i mądre wykorzystanie sztucznej inteligencji, którą trzeba „karmić” wiarygodnymi, rzetelnymi danymi.

Wielu ekspertów ESG z branży technologicznej czy budowlanej już zresztą korzysta z potencjału AI przy zbieraniu, agregowaniu i przetwarzaniu danych związanych ze zrównoważonym rozwojem tych branż – zaznaczał Piotr Glen.

Trzecią kluczową rekomendacją raportu jest budowanie świadomości wagi danych ESG w sektorze MŚP. Jak przypominał ekspert SGH, małe i średnie firmy często nie są świadome tego, że mając rzetelne dane z obszaru ESG, zbudują swoją przewagę konkurencyjną, będą lepszym partnerem biznesowym dla dużych graczy, mogą też liczyć na lepszą pozycję przetargową.

Marcelina Wojciechowska zaznaczała, że duże firmy nie zawsze są w stanie korzystać z lokalnych dostawców. Jako przykład podała pakiet legislacji klimatycznych wymuszających na dużych firmach przyspieszoną transformację energetyczną, co – w przypadku koncernu Orlen – wiąże się z rozszerzeniem działalności i wprowadzaniem nowych technologii. Dlatego niezbędne są partnerstwa z firmami, które już działają i mają doświadczenie w tym obszarze, a dziś są to głównie duże międzynarodowe firmy. Natomiast tam, gdzie jest to możliwe, Orlen mocno stawia na współpracę z lokalnymi firmami.

Świadomość liderów

Komentując rolę danych ESG, Tomasz Mironczuk podkreślał, że bardzo ważnym czynnikiem, który może rozstrzygać o wyborze w przetargach, jest dobre raportowanie śladu węglowego – niski ślad węglowy oznacza dobrą efektywność energetyczną firmy. Zaznaczał też, że transformację energetyczną firm warto finansować przy mądrym połączeniu środków prywatnych i publicznych. Z tych ostatnich można by udzielać dotacji do oprocentowania kredytów dla firm osiągających postępy w obszarze ESG. Na razie jednak środki publiczne, które wypływają różnymi kanałami, niekiedy wręcz kanibalizują pieniądz prywatny.

Zdaniem Tomasza Mironczuka warto byłoby więc wprowadzić systemowe rozwiązanie łączące oba te strumienie pieniędzy, by narodowy fundusz, np. typu NFOŚiGW, rozdysponowywał środki publiczne przeznaczone na ESG we współpracy z bankami. Każda inwestycja przynosząca postęp w tym obszarze (np. ograniczenie śladu węglowego) byłaby premiowana dotacją, a banki wzięłyby na siebie monitoring postępów firm, czym dziś zajmuje się wiele różnych instytucji.

Tomasz Mironczuk przypominał też, że część transformacji ESG odbywa się na poziomie lokalnym. I to tam powinna być przekierowana znaczna część środków dotacyjnych, by sfinansować rozwój lokalnych systemów energetyczno-ciepłowniczych, oczyszczalnie ścieków czy sieci wodociągowe. Bardzo ważne jest więc budowanie kompetencji ESG u liderów – w biznesie i w samorządach.

– Mając kompetencje ESG, liderzy będą wiedzieli, że trzeba zarządzać ryzykami niefinansowymi i szukać szans w zrównoważonej transformacji – oceniała Irena Pichola, podkreślając rolę rad nadzorczych. Jak jednak zauważała Jacqueline Kacprzak, legislacyjne tsunami, które w ostatnich latach zmusiło liderów firm do zainteresowania się ESG, nie zmieniło wielu z nich. Może więc bardziej niż o budowanie kompetencji liderów chodzi o ich świadome podejście do odpowiedzialnego biznesu – a tu dużą rolę do odegrania mają uczelnie.

Kacprzak przypominała też, że również administracja publiczna – obok wdrażania do polskiego prawa międzynarodowych regulacji – stara się upowszechniać wiedzę w tym obszarze. Na przykład Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej przygotowuje teraz badanie, w którym chce sprawdzić, czy duże przedsiębiorstwa w Polsce wiedzą, czym są wytyczne OECD dotyczące odpowiedzialnego prowadzenia działalności biznesowej w kluczowych obszarach i co znaczy należyta staranność.

opinia partnera debaty

Marcelina Wojciechowska

Marcelina Wojciechowska

Marcelina Wojciechowska, kierownik, Działu Zrównoważonego Rozwoju Biznesu, Orlen

Grupa Orlen jest jednym z największych dostawców energii w Europie Środkowej. W tym momencie jest to energia, której produkcja w dużej mierze oparta jest na paliwach kopalnych. Większość całkowitych emisji GHG Grupy Orlen pochodzi z użytkowania sprzedanych produktów przez klientów końcowych (tzw. emisje pośrednie), a nie emisji bezpośrednich z prowadzonych procesów wytwórczych.

Z perspektywy sektora paliwowo-energetycznego skala transformacji energetycznej i czas, w jakim musi ona nastąpić, są ogromnym wyzwaniem. Musimy mieć na uwadze, że transformacja energetyczna obejmuje nie tylko sektor energetyczny i inwestycje w odnawialne źródła energii, ale także sektor transportu, sektor przemysłu oraz związaną z tym infrastrukturę przesyłową i dystrybucyjną. Transformacja napędzana jest m.in. rozwojem nowych technologii, oczekiwaniami interesariuszy oraz regulacjami. Co najważniejsze, i wielokrotnie przez nas podkreślane, transformacja energetyczna nie może być sprintem – to maraton z dobrze przemyślaną strategią. Jej powodzenie zależy od dobrze przygotowanego planu i zdolności do dialogu między biznesem, państwem a społeczeństwem. To długi proces, który wymaga nie tylko wizji, ale też czasu, ogromnych nakładów i odpowiedzialności.

Szczególnie istotne jest spojrzenie na ten proces nie tylko przez pryzmat działań z obszaru ochrony klimatu i środowiska, ale również uwzględniające jej społeczny wymiar i czynniki społeczno-ekonomiczne, które w dużym stopniu determinują tempo transformacji energetycznej danego regionu.

Transformacja energetyczna, bez odpowiedniego przygotowania społeczeństwa i dostosowania infrastruktury do nowych źródeł energii, może okazać się nie tylko niesprawiedliwa, ale i głęboko destabilizująca społecznie i gospodarczo.

Każda poważna transformacja niesie ze sobą konsekwencje społeczne. Sektor energetyczny i paliwowy to nie tylko infrastruktura, ale przede wszystkim ludzie – tysiące pracowników, dostawców, lokalne społeczności, klienci biznesowi i indywidualni.

Dlatego tak ważne jest podejście zakładające sprawiedliwą transformację – taką, która dba nie tylko o klimat, ale także o ludzi.