Jarosław Szmidt, współautor scenariusza, autor zdjęć i reżyser, urodził się w 1978 r., zaledwie kilka miesięcy przed wyborem Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Przez większość życia nie wyobrażał więc sobie, że przywódcą Kościoła katolickiego może być ktoś inny niż Jan Paweł II.
Jego film o polskim papieżu zrealizowany jest z młodzieńczą żarliwością i dociekliwością. Szmidt próbuje zrozumieć tajemnicę człowieka, który „zmienił oblicze świata". Jednocześnie skutecznie broni się przed nadaniem swej opowieści wymiaru hagiograficznego. Dociera zarówno do wielkich przywódców, jak i do zwykłych ludzi, którzy dobrze pamiętają „przybysza z dalekiego kraju". Nie ma w tym filmie patosu, próżno szukać też pustych słów.
Ojciec Święty jest w tej opowieści kimś bliskim, kimś, kogo można uznać za przyjaciela, duchowego przewodnika. Człowieka żarliwie wierzącego w Boga i próbującego się tą wiarą podzielić z innymi. To właśnie w tym duchu wypowiada się m.in. Dalajlama, mówiąc: „Kiedy miałem jakieś trudności i potrzebowałem pomocy, mówiłem sobie: Jest przecież mój papież. On mógłby mi pomóc".
W dokumentach biograficznych rolę narratorów grają zwykle aktorzy. Tu przewodnikiem jest Krzysztof Ziemiec. To nabiera dodatkowego znaczenia. Dziennikarz ten prowadził telewizyjne „Wiadomości" w dniu śmierci papieża, sam też przez wiele tygodni walczył o życie. Ziemiec wędruje więc teraz wraz z kamerą papieskim szlakiem. Odwiedza miejsca na świecie szczególnie silnie związane z jego obecnością.
Dokument, który właśnie wchodzi na ekrany, jest owocem ponad czterech lat pracy. Zdjęcia realizowane były w 13 krajach. Twórcom udało się dotrzeć także do miejsc, do których kamera zazwyczaj nie ma wstępu. Szmidt jako twórca interesujących etiud filmowych już podczas studiów udowodnił, że doskonale potrafi budować nastrój, grać światłem. Te doświadczenia procentują właśnie w tej produkcji. Dodatkowym atutem filmu jest muzyka Michała Lorenca.