Powstanie warszawskie trafi na ekrany

Po kilku latach pracy Leszek Wosiewicz kończy „Taniec śmierci”, a Jan Komasa zaczyna kręcić „Miasto”

Aktualizacja: 29.07.2011 22:28 Publikacja: 29.07.2011 00:44

Magdalena Cielecka w scenie z filmu „Taniec śmierci” Leszka Wosiewicza

Magdalena Cielecka w scenie z filmu „Taniec śmierci” Leszka Wosiewicza

Foto: Archiwum

Ten temat powraca przed każdą rocznicą powstania warszawskiego. Mamy świadomość, że o sierpniu 1944 r. trzeba opowiedzieć współczesnym językiem, ożywić historyczną pamięć, przywołać z przeszłości obrazy, które dla młodego pokolenia już niedługo będą tylko kolejnym rozdziałem z podręcznika.

Czytaj więcej - Młode Kino

Z prób przeniesienia na ekran scenariuszy, które przed pięcioma laty wygrały konkurs ogłoszony przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, nic nie wyszło. Nie powstał ani wielki fresk „1944. Warszawa" Juliusza Machulskiego, ani „Ostatnia niedziela" Dariusza Gajewskiego. Produkcje te wymagają nakładów w wysokości 50 – 80 milionów zł, a sponsorzy, którzy szumnie zapowiadali wsparcie, wycofali się z obietnic. Na mur niemożności trafili też inni twórcy. Dziś zostali tylko dwaj najwytrwalsi.

Z Kulturą na Ty - poleć swoje wydarzenie kulturalne

Leszek Wosiewicz, twórca „Kornblumenblau" i „Rozdroża Cafe", od kilku lat przygotowuje „Taniec śmierci. Sceny z powstania warszawskiego".

Młody chłopiec zagląda w wizjer fotoplastikonu. Kiedyś wkładał do tej zabawki bajki, fotografie rodzinne, wszystko, co było dotąd najważniejsze. Teraz jest rok 1944, powstanie. Więc chce jeszcze raz spojrzeć na coś, co być może odchodzi na zawsze. Za chwilę razem z matką musi opuścić mieszkanie. Kto wie, czy do niego wróci?

Bez publicystyki

Widz ma poczuć się tak, jakby w tym fotoplastikonie patrzył na świat sprzed blisko 70 lat. Bohater filmu (Rafał Fudalej) piwnicami przedziera się do Śródmieścia, do pracującego w ratuszu ojca. Po drodze spotyka kobietę (Magdalena Cielecka), piękną i dojrzałą, której ratuje życie. Zakochuje się w niej. Kobieta okaże się folksdojczką.

– Nie chciałem mędrkować, czy powstanie było potrzebne – mówi Leszek Wosiewicz. – To zajęcie dla publicystów. Zadałem sobie pytanie, jak funkcjonuje nasza cywilizacja i czym jest wolność. Próbowałem zmierzyć się z mitem, z naszą pamięcią i stosunkiem do przeszłości. Chciałbym uruchomić wyobraźnię widza, który wejdzie w dawny świat, a jednocześnie dostrzeże w nim swoje rozterki. Ten film jest dla mnie ważny. Podczas pracy nad nim zmieniało się moje myślenie o Sierpniu '44 i o dzisiejszym świecie, w którym ludzie walczą o swoją wolność i prawo do bycia sobą.

Budżet filmu wynosi 2,4 mln zł. PISF dał 1,425 tys., wkład reżysera wynosi 800 tys., jedynym koproducentem filmu jest Perspektywa Janusza Morgensterna. Wydawałoby się, że za tę sumę nie da się zrobić obrazu o powstaniu. Ale Wosiewicz się uparł.

– Wymyślałem kino na nowo – mówi. – Nie miałem pieniędzy, żeby wybudować dekorację, a potem ją zburzyć. Posługiwałem się archiwalnymi zdjęciami, wiele rzeczy powstało w komputerze. Ten film stał się bardzo autorski.

Trwają ostatnie prace nad koloryzacją obrazu. „Taniec śmierci" ma być gotowy we wrześniu.

Oczami młodego człowieka

Wyprodukowanie filmu o powstaniu warszawskim stało się ambicją producenta Michała Kwiecińskiego z Akson Studio, który zainteresował się scenariuszem „Miasta" Jana Komasy.

– Zafrapowało mnie, że ten tekst napisał młody człowiek – mówi Kwieciński. – Mam wrażenie, że „Miasto" to scenariusz stworzony nie dla celów politycznych czy propagandowych, lecz z potrzeby serca.

– Moje pokolenie nie miało swojego powstania, a nawet grudnia czy sierpnia – twierdzi 29-letni twórca „Sali samobójców". – Zastanawiam się, jak ja zachowałbym się w takiej sytuacji. Nasze czasy nie wymagają od nas bohaterstwa, ale chciałbym wiedzieć, czy nas na nie stać.

„Miasto" jest opowieścią o młodym warszawiaku, który po śmierci ojca w 1939 r. dba o byt rodziny. Na prośbę matki trzyma się z daleka od walki. Przez przypadek wchodzi w środowisko ludzi związanych z podziemiem, zakochuje w dziewczynie i idzie do powstania.

– W „Mieście" znajdą się duże sekwencje walki i bombardowań – mówi reżyser. – Będą jednak też sceny w piwnicach, gdzie chcemy pokazać strach. Powstanie ma setki twarzy. Czytam i oglądam wszystko, co się da, i stale mnie coś zaskakuje. Nazywam swój film eposem heroicznym, ale nie stawiam pomnika. Chciałbym, żeby widz spojrzał na tamtych chłopaków i dziewczyny współcześnie.

W ostatnich tygodniach ekipa filmu szukała plenerów. – Warszawską Wolę znaleźliśmy w Łodzi – mówi Komasa. – Fragmenty ruin stolicy – na Dolnym Śląsku. Ale oczywiście wiele prac zrobimy na komputerze.

Scenografię projektuje Marek Ogiński, za kamerą stanie zapewne Paweł Edelman. Zorganizowano już kilka castingów, jesienią będą następne. Film ma budżet ok. 16 mln zł. z czego 6 mln to dotacja PISF. Powstała spółka Miasto, w której skład weszli koproducenci – Akson Studio, TVN, ATM. Zdjęcia mają ruszyć na przełomie kwietnia i maja 2012 roku.

Ten temat powraca przed każdą rocznicą powstania warszawskiego. Mamy świadomość, że o sierpniu 1944 r. trzeba opowiedzieć współczesnym językiem, ożywić historyczną pamięć, przywołać z przeszłości obrazy, które dla młodego pokolenia już niedługo będą tylko kolejnym rozdziałem z podręcznika.

Czytaj więcej - Młode Kino

Pozostało 93% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów