Filmowe pasje demiurga z Drohobycza

Nowe próby przybliżenia dzieła Brunona Schulza ukazują jego mało znane konteksty

Publikacja: 02.12.2012 15:00

Erupcja imprez związanych z niedawną 70. rocznicą śmierci Brunona Schulza (1892–1942) dowodzi niesłabnącej pamięci o tym arcymistrzu polskiego słowa i niezwykłym grafiku.

W stolicy trudno było nadążyć za wykładami, projekcjami filmów, koncertami. Wrażenie zrobiły na mnie wciąż czynne wystawy: „W stronę Schulza" oraz „Bruno Schulz. Rzeczywistość przesunięta".

„Zainfekowany" Schulzem przez polonistkę Marię Sarnecką chłonąłem pierwsze po październiku 1956 r. edycje „Sklepów cynamonowych" i „Sanatorium pod klepsydrą" (tomy te, docenione przed wojną, w czasach stalinowskich nie były wydawane i traktowano je jako literaturę zdegenerowaną, niegodną nowej epoki). Z czasem obejrzałem wiele spośród licznych adaptacji scenicznych dzieł Schulza. Zachwycił mnie film „Sanatorium pod klepsydrą" Wojciecha  Hasa z 1973 r., widziałem też „Ulicę krokodyli" braci Quay z 1986 r., która rosnącemu zainteresowaniu Schulzem  nadała nowy impet.

Z dużymi więc oczekiwaniami szedłem na Zamek Królewski. W labiryncie nad Arkadami  Kubickiego, do 19 grudnia czynna jest tu wspomniana wystawa „W stronę Schulza". Narratorem plastycznym projektu jest znany performer Robert Kuśmirowski. Do dialogu z magicznym światem wyobraźni Schulza włączył on dzieła kilkudziesięciu twórców, takich jak Jan Lebenstein, Jerzy Duda-Gracz, Edward Dwurnik, Piotr Dumała. Na wernisażu koncert „Pieśni według Schulza" dał rewelacyjny zespół Marcina Kulwasa z Sopotu z wokalistką Edytą Janusz-Ehrlich.

W Muzeum Literatury oglądałem ekspozycję „Bruno Schulz. Rzeczywistość przesunięta". Podejmuje ona próbę pokazania twórczości plastycznej Schulza na tle sztuki europejskiej – od Goi, Velasqueza po Muncha, Grosza, Dixa  i polskiej – od Weissa po Linkego, Lillego, Włodarskiego. Szczególnie trafnie podsuwa wzory czerpane z kultury popularnej z intrygującym artystę światem filmu. Asta Nielsen z duńskiego obrazu „Otchłań" jawi się jako pierwowzór  masochistycznych motywów władczych kobiet w prozie i grafice Schulza.

Z kolei w licznym gronie artystów, których Schulz inspirował, wyjątkowe miejsce zajmuje Tadeusz Kantor. Z jego teatrem Cricot 2 objechałem świat. Krążąc teraz po schulzowskiej wystawie, wracałem do szkolnych ławek z „Umarłej klasy" Kantora i siedzących w nich manekinów – starych ludzi w czarnych ubraniach, taszczących ze sobą lalki – siebie samych z czasów młodości. Wydaje się, że jak w pamiętnym spektaklu lada moment zabrzmi walc „Francois" i zmartwychwstali na chwilę bohaterowie ruszą do tańca. Ale nic takiego się nie dzieje. Ciszę przerywa tylko  mechaniczny dźwięk, jakby nakręcała się sprężyna starego zegara.

Symbol czasu. W puszczanym w innej części wystawy filmie Joanny Żamojdo „Prośba o zmartwychwstanie Brunona Schulza" sędziwy dziś wychowanek artysty z drohobyckiego gimnazjum opowiada, jak w południe 19 listopada 1942 r.  na jego oczach gestapowiec zastrzelił idącego ulicą  genialnego artystę.

Erupcja imprez związanych z niedawną 70. rocznicą śmierci Brunona Schulza (1892–1942) dowodzi niesłabnącej pamięci o tym arcymistrzu polskiego słowa i niezwykłym grafiku.

W stolicy trudno było nadążyć za wykładami, projekcjami filmów, koncertami. Wrażenie zrobiły na mnie wciąż czynne wystawy: „W stronę Schulza" oraz „Bruno Schulz. Rzeczywistość przesunięta".

Pozostało 87% artykułu
Film
Laureaci Oscarów, Andrzej Seweryn, reżyserka castingów do filmów Ridleya Scotta – znamy pełne składy jury konkursów Mastercard OFF CAMERA 2024!
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Film
Patrick Wilson odbierze nagrodę „Pod Prąd” i osobiście powita gości Mastercard OFF CAMERA
Film
Nominacje do Nagrody Female Voice 2024 Mastercard OFF CAMERA dla kobiet świata filmu!
Film
Script Fiesta 2024: Damian Kocur z nagrodą za najlepszy scenariusz
Film
Zmarła Mira Haviarova