Republika Mari-El od 1992 r. jest autonomiczną częścią Federacji Rosyjskiej. Prawie połowa jej mieszkańców to Maryjczycy. Są wśród nich wyznawcy prawosławia i islamu. Ale w ostatnim czasie nagminnie powracają do tradycji pogańskich.
Aleksiej Fedorczenko od dawna zafascynowany jest tym rejonem. – Rosja jest złożonym tworem, to ponad 180 różnych grup etnicznych – mówi. – Maryjczycy reprezentują największą grupę wśród plemion ugrofińskich, jedyną, która do dzisiaj kultywuje tradycję wspólnej modlitwy w gajach i prostych rytuałów, mają też lokalnych kapłanów. Ich święta góra została wysadzona w powietrze, a gaje oliwne wycięte. Jednak zniszczenie symboli nie unicestwiło tej społeczności.
Fedorczenko zrealizował kilka filmów o Uralu. W znanych polskim widzom „Milczących duszach" portretował dwóch mężczyzn – męża i kochanka, którzy wspólnie jadą do Tatarstanu, by tam, zgodnie ze starym obrządkiem ugrofińskiego szczepu, spalić ciało ukochanej kobiety i rozsypać prochy w jeziorze.
Potem wrócił do starszego scenariusza. Na „Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków" składa się 26 epizodów, poświęconych kobietom. Starym i młodym, szczęśliwym i nieszczęśliwym, pannom i mężatkom. Jedna z nich wyrywa się ze wsi, ale inne są jej wierne. Wszystkie mają imiona zaczynające się na „O". Ale łączy je też magia i nieokiełznany, bardzo naturalny erotyzm. Ten świat fascynuje, obnaża najbardziej naturalne odruchy i uczucia. Wszystko tu jest magiczne – urażona brzoza może zesłać nieszczęście, panny tańczą w kisielu dla zmarłych, milicjant zamiast broni nosi zwój paciorków do odstraszania złych duchów.