Jeszcze zanim wyszliśmy na plan, zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. Woody powierzył mi nawet swoją sztukę, którą wyreżyserowałem w teatrze. Gdy dostaliśmy pieniądze na film, najpierw przeprowadziliśmy razem casting. Woody był surowym i tajemniczym egzaminatorem. W czasie prób nie odzywał się, tylko robił na kartce notatki i podsuwał mi je do przeczytania. To musiało trochę kandydatów, a zwłaszcza kandydatki, peszyć. Dlatego starałem się być dla nich szczególnie miły. W końcu sam jestem aktorem, wiem, jak bardzo stresujące są wszelkie przesłuchania. Ale na planie Allen zajmował się już tylko własną rolą. Był bardzo profesjonalny, choć sam nie uważa się za wielkiego aktora. Zawsze dobrze przygotowany, znał tekst, miał przemyślane sytuacje, a jednocześnie chętnie improwizował. I od razu zaznaczył, że nigdy nie będzie próbował reżyserować: „To twój film. Powiedz, co mam robić, a będę to robił". Byłem zdziwiony, jak dobrze współpracował z dziećmi, z którymi miał wspólne sceny. Kiedyś w czasie ujęcia jeden z chłopaków nastąpił mu na nogę. „Dlaczego to zrobiłeś?" – spytał Woody. „Bo zapomniałeś powiedzieć linijki dialogu – odpowiedział chłopiec. – Ale wy jesteście głupi!". Zamarłem. A Allen tylko się uśmiechnął: „Dziękuję, że mi to powiedziałeś, młody człowieku".
W „Casanowie po przejściach" wystąpił pan obok Allena. Trudno się gra we własnych filmach?
Nie. Przecież już Chaplin to robił. Dzisiaj po obu stronach kamery stają Clint Eastwood, Mel Gibson i wielu innych. Woody żartuje, że to korzystna sytuacja, bo nie traci się czasu na rozmowy z aktorem. On sam wie, czego oczekuje od niego reżyser.
„Casanova po przejściach" jest produkcją niezależną. To opowieść o dwóch starszych facetach, którzy średnio radzą sobie w życiu.
Pojechaliśmy z tym filmem do Toronto i sprzedaliśmy go do kilku krajów, ale wiele tytułów takiego szczęścia nie ma. Tymczasem niezależna produkcja to zabawa cudzymi pieniędzmi, a także kilkoma latami własnego życia. Kości zostają rzucone i trzeba brnąć dalej, wziąć na siebie odpowiedzialność. Będzie dobrze albo nie. Trzeba być odważnym, żeby w to wejść.
Na początku kariery, jako aktor, grał pan głównie w produkcjach niezależnych.