Pierwszy rok kadencji Donalda Trumpa to wojny handlowe z niemal całych światem, w tym silne spory i cła w relacjach z Unią Europejską. Jaki to ma wpływ na polskich eksporterów?
Najgorsza jest niepewność, a niestety obecna amerykańska administracja potrafi ciągle zaskakiwać swoimi decyzjami. Dodatkowo na kwestie gospodarcze nakłada się silnie polityka. Chwilowo mamy odprężenie na głównej osi globalnej rywalizacji, czyli USA–Chiny. Wydaje się, że jest też jasność co do ceł dla Europy z jednolitą stawką 15 proc. Ważne, że zniesiono 25-proc. cła dla sektora motoryzacyjnego, co szczególnie mocno uderzyłoby w Niemcy i Europę Środkową, gdzie przecież trafia ponad jedna trzecia polskiego eksportu. Z różnych raportów wynika, że większość szkód wywołanych nową polityką handlową USA już się uwidoczniła, świat nie wpadł w spiralę ceł odwetowych. W naszym regionie przejściowo obniżyło się tempo wzrostu ekonomicznego, ale ograniczenie niepewności powinno przełożyć się na wzmocnienie aktywności inwestycyjnej i wyższy wzrost w przyszłym roku. Z drugiej strony WTO prognozuje, że w 2026 r. import do Ameryki Północnej spadnie aż o 6 proc., podczas gdy reszta świata będzie rosła, choć słabiej niż w tym roku. Eksporterzy będą mieli więc trudniej, ale za to spodziewam się wysypu informacji o kolejnych inwestycjach polskich firm w USA.
Swoją zdecydowaną politykę handlową prowadzą też Chiny. Czy Polska jest dla nich w ogóle zauważalnym podmiotem?
Wszyscy zwracają uwagę, że Chiny prowadzą coraz bardziej asertywną politykę w rywalizacji z gospodarczymi potęgami, umacniając przy tym wpływy na Globalnym Południu. Natomiast UE wciąż nie wypracowała strategicznego podejścia i działa reaktywnie. Niestety, ciekawa inicjatywa EU Global Gateway, która polega na wspólnym wspieraniu ekspansji eksportowej i inwestycyjnej krajów członkowskich, jest nadal w powijakach. Polska pozostaje w głównym nurcie unijnej polityki, a Chiny dokonują wyłomów w Europie, np. przez Węgry, które od dekady ściągają chińskie inwestycje, w tym motoryzacyjne. Część analiz wskazuje, że sprowadza się to do bycia montownią, więc wartość dodana dla gospodarki z tego typu projektów nie jest duża. Polska niestety nie odgrywa żadnej znaczącej roli. Naszym aktywem jest lądowy szlak komunikacyjny z Chin do Europy Zachodniej, ale nieprzewidywalność i całkowite uzależnienie władz Białorusi od Moskwy nie sprzyjają utrzymaniu płynnej wymiany handlowej z Chinami, zresztą praktycznie jednostronnej. Chiny nawet bez tego szlaku radzą sobie doskonale, ich nadwyżka w handlu zagranicznym przekracza już bilion dolarów, czyli jest wielkości gospodarki Polski.
Mówimy o USA i Chinach, tymczasem według OECD pałeczkę lidera globalnego wzrostu przejmują Indie. Coraz bliżej jest umowa handlowa z UE. Indie to gospodarczy potentat nadchodzącej dekady. Co to oznacza dla polskich firm?