5,6 mld zł to wszak dwukrotnie więcej, niż wyniósł ubiegłoroczny deficyt budżetowy, i mniej więcej tyle, ile w 2007 r. zapłaciliśmy podatków osobistych. Gdyby Skarb Państwa miał wysupłać taką sumę, a wszyscy pracujący Polacy chcieliby wspomóc budżet w tym wysiłku, każdy musiałby wrzucić do kapelusza niebagatelną kwotę 2300 zł.
Na szczęście spór z Eureko nie musi przeszkodzić w realizacji ambitnych celów zmniejszania deficytu finansów publicznych. Eureko, czego dowiodło ostatnie spotkanie z nowymi władzami Ministerstwa Skarbu, wciąż ma nadzieję na pozytywne rozwiązanie konfliktu. Oczywiście z ich punktu widzenia pozytywne to takie, w którym prywatyzacja PZU zostanie zakończona, a tym samym większościowy pakiet jego akcji trafi w ręce Holendrów.
Podane dziś 35 mld zł odszkodowania to czarna alternatywa – wymierny koszt całkowitego zaniechania tej prywatyzacji. Ta suma uwzględnia wartość obiecanych jeszcze w 2001 r. akcji PZU, które nigdy nie trafiłyby do Eureko.
Wcześniej Holendrzy oceniali swoje roszczenia w arbitrażu przeciwko Polsce na 6–8 mld zł. Ale niedokończenia prywatyzacji nie brali w ogóle pod uwagę.
Teraz trzeba próbować się układać. Roszczenie Eureko pokazuje, ile mógłby kosztować brak woli porozumienia. Ale nawet jeśli porozumienie między Skarbem Państwa a Holendrami zostanie podpisane, będzie nad nim wisiał straszak tych 35 mld. Moment, w którym można się było z tej historii wyplątać z twarzą, minął bezpowrotnie.