Gospodarka się schłodzi

W 2009 roku czeka nas wolniejszy wzrost PKB, niższa inflacja i wyższe bezrobocie. Ekonomiści nie mają złudzeń – ten rok będzie gorszy niż poprzedni. Ale na tle sąsiadów i tak wypadamy nieźle

Publikacja: 02.01.2009 10:02

Nowy Rok nad katedrą św. Wita w Pradze

Nowy Rok nad katedrą św. Wita w Pradze

Foto: AFP

Po raz pierwszy od lat to ekonomiści mają bardziej konserwatywne założenia na przyszłość niż rząd.

Przyszłoroczny wzrost gospodarczy będzie się wahał w granicach 2 – 2,2 proc. PKB – wynika z ankiety przeprowadzonej przez „Rzeczpospolitą”. Inflacja wyniesie 2,4 proc., a bezrobocie wzrośnie nawet do 11 proc. Ekonomiści patrzą na nadchodzący rok znacznie bardziej pesymistycznie niż rząd, który ma obecnie jedną z bardziej optymistycznych prognoz wzrostu PKB – 3,7 proc. i bezrobocia – 8,5 proc.

I jedni, i drudzy tak naprawdę jednak przyznają, że nie potrafią przewidzieć, jak będzie wyglądała polska gospodarka w najbliższym czasie. Nie wiadomo, czy Polacy nadal chętnie będą wydawali wszystkie zarobione pieniądze, co zrobią banki z kredytami w przyszłym roku, czy firmy odważą się inwestować w rozwój. – Właśnie dlatego mamy dziś szacunki dotyczące tempa wzrostu PKB w bardzo szerokim przedziale od -1 proc. do +4 proc. – mówi prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.

Wszyscy ankietowani przez „Rz” ekonomiści zgadzają się co do jednego – inflacja będzie spadać w całym 2009 roku, a nawet w następnym. Może osiągnąć w 2010 roku nawet poziom 1,5 proc. – Wyraźny spadek dynamiki inflacji zawdzięczać będziemy niższym niż w analogicznym okresie poprzedniego roku cenom paliw, cenom regulowanym oraz niektórym cenom żywności – twierdzi Jarosław Janecki z Societe Generale.

Poza tym ekonomiści podkreślają, że nie będzie już presji na płace, którą obserwowaliśmy jeszcze parę miesięcy temu. Słabszy popyt oznacza bowiem niższe zamówienia dla krajowych firm, co przekłada się m.in. na mniejszą zdolność tych firm do dawania podwyżek własnym pracownikom. – Do końca 2009 r. ceny powinny spaść w okolice celu inflacyjnego RPP (2,5 proc.), co już teraz daje podstawy do cięcia stóp procentowych – twierdzi Marcin Mrowiec.

Prawie wszyscy ekonomiści oczekują też wzrostu bezrobocia do poziomu dwucyfrowego. Powszechne są zapowiedzi zwolnień, a poza tym na rynek pracy napływać będą kolejne roczniki wyżu demograficznego, który zderzy się z sytuacją spadającej skłonności przedsiębiorców do zatrudniania.

Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium uważa, że w pierwszej kolejności redukcje zatrudnienia pojawią się w branżach zorientowanych na eksport oraz produkujących dobra inwestycyjne. – Wzrost stopy bezrobocia będzie również efektem powrotu do Polski emigrantów z Wielkiej Brytanii i Irlandii, którzy nie zawsze znajdą pracę w Polsce – wyjaśnia ekonomista.Dariusz Winek z BGŻ prognozuje, że spadek zatrudnienia może sięgnąć 1,7 proc., zaś tempo wzrostu wynagrodzeń obniży się do zaledwie 1,6 proc.

[ramka][srodtytul]Prognozy ekonomistów: Czego możemy oczekiwać w 2009 r. [/srodtytul]

- Spowolnienia wzrostu PKB (z rosnącym ryzykiem recesji).

- Walki o 3 proc. wzrost, która może zostać przegrana, jeśli skala recesji na świecie będzie większa od bieżących przewidywań, a w kraju zabraknie chęci lub umiejętności zarządzania kryzysem.

- Dużych zmian popytu, stóp procentowych i kursów walutowych, a czasem także cen surowców i półproduktów.

- Rekordowo wysokich wahań złotego.

- Znacznej zmienności na rynku finansowym oraz redukcji stóp procentowych w Polsce do 4 proc.

- W dłuższym okresie umocnienia złotego.

- Bankructw firm, przejęć i fuzji. Redukcji zatrudnienia.

- Burzliwej dyskusji dotyczącej wejścia Polski do strefy euro i przystąpienia w 2009 r. do mechanizmu ERM2. W efekcie możliwe, że będziemy musieli się pożegnać z wizją wejścia do systemu. Taką wizję roztaczają przed nami prawie wszyscy ekonomiści ankietowani przez „Rz”, większość z nich podkreśla jednak, że należy trzymać się mapy drogowej wejścia Polski do unii walutowej.

- Pogorszenia sytuacji fiskalnej, zwiększenia niepewności odnośnie do możliwości utrzymania deficytu budżetowego zgodnie z kryterium z Maastricht.

- Sporych kłopotów z realizacją budżetu w drugiej połowie roku.

- Recesji wśród naszych największych partnerów handlowych.

- Ograniczenia akcji kredytowej sektora bankowego.

- Silniej redukcji inwestycji, szczególnie w sektorze mieszkaniowym.

- Wyższego od planowanego deficytu budżetowego.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Ekonomiści proponują: Co rząd powinien zrobić w 2009 r.[/srodtytul]

- Rząd musi przygotować się na czarny scenariusz zakładający spadek dochodów budżetu rzędu 20 mld zł.

- Trzeba już dzisiaj zaplanować pakiet ustaw redukujących wydatki państwa na wypadek kryzysu w finansach publicznych.

- Poważnie podejść do kwestii zarządzania kryzysem makroekonomicznym; przygotować programy punktowego wspierania gałęzi najsilniej dotkniętych kryzysem.

- Rząd powinien pamiętać, że dla efektywnego wzrostu najważniejsze jest podtrzymanie popytu inwestycyjnego, bo to pozwoli utrzymać stopy procentowe na niskim poziomie przez dłuższy czas.

- Wprowadzić agresywne ulgi inwestycyjne w podatku CIT, dedykowane na najbliższe 4 lata.

- Wykorzystać środki z UE, co może okazać się kluczowe z punktu widzenia dynamiki inwestycji.

- Oszczędnie gospodarować pieniędzmi podatników. Przygotować się na możliwy duży wzrost bezrobocia i napięć społecznych.

- Rząd powinien jasno pokazać, że stawia na przedsiębiorczość, inwestycje i modernizację gospodarki, w czym pomoże wprowadzenie na czas kryzysu (2009 – 2010) ulgi inwestycyjnej z odroczonym okresem jej rozliczania.

- Kontynuować strukturalne reformy deregulacyjne w zakresie prawa pracy, podatków, prawa budowlanego, inwestycji publicznych itp.

- Nie bać się wydać więcej pieniędzy. I nie bać się zrewidować prognoz wzrostu gospodarczego i inflacji. Lepiej zrobić to zawczasu, niż uciekać się do dotkliwej nowelizacji budżetu pod koniec roku.

[/ramka]

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=e.glapiak@rp.pl]e.glapiak@rp.pl[/mail]

Po raz pierwszy od lat to ekonomiści mają bardziej konserwatywne założenia na przyszłość niż rząd.

Przyszłoroczny wzrost gospodarczy będzie się wahał w granicach 2 – 2,2 proc. PKB – wynika z ankiety przeprowadzonej przez „Rzeczpospolitą”. Inflacja wyniesie 2,4 proc., a bezrobocie wzrośnie nawet do 11 proc. Ekonomiści patrzą na nadchodzący rok znacznie bardziej pesymistycznie niż rząd, który ma obecnie jedną z bardziej optymistycznych prognoz wzrostu PKB – 3,7 proc. i bezrobocia – 8,5 proc.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy