Czy inwestycja w akcje „defensywne” chroni przed bessą?

Często można spotkać się z opinią, że istnieją zawody na które zawsze będzie popyt. Choćby grabarz i piekarz. Ludzie z chleba nie rezygnują

Publikacja: 26.01.2009 13:32

Czy inwestycja w akcje „defensywne” chroni przed bessą?

Foto: Fotorzepa, Piotr Gęsicki Pio Piotr Gęsicki

Red

Wśród osób zainteresowanych giełdą istnieją podobne stereotypy. Niektóre branże są uznawane za relatywnie odporne na zawirowania w gospodarce. Przede wszystkim chodzi o te, gdzie popyt na produkty lub usługi jest względnie stały – niezależny od cyklu koniunkturalnego. W krajach wysoko rozwiniętych do takich sektorów zalicza się najczęściej dostawców mediów (woda, prąd, gaz, telefon, Internet), spółki zajmujące się dystrybucją podstawowych artykułów konsumpcyjnych oraz związane z podstawową ochroną zdrowia.

Inwestor angażujący kapitał w spółki „defensywne” najczęściej oczekuje, że w czasie bessy wartość jego portfela inwestycyjnego nie będzie się zmniejszać. W najgorszym z przypadków, że będzie tracić wyraźnie mniej niż gdyby kupił akcje spółek procyklicznych. Również mniej niż gdyby posiadał tzw. „rynkowy” portfel akcji - zmieniający wartość równo z głównym indeksem giełdowym. Teoretycznie ceną za mniejsze ryzyko poniesienia strat winno być zmniejszenie szans na osiągnięcie spektakularnych zysków w czasach hossy.

Prosta analiza danych historycznych spółek notowanych na GPW w Warszawie zdaje się potwierdzać istnienie sektorów bardziej odpornych na bessę. Jednak ich wyceny nie zmieniają się zgodnie ze stereotypami. Żadna z branż nie chroni przed stratami – choć owszem istnieją spółki–rodzynki, których wycena rośnie pomimo długotrwałego spadku indeksów.

Tyle tylko, że wśród spółek defensywnych wcale nie jest to regułą.Na GPW reprezentacja firm zaliczanych do branż antycyklicznych jest relatywnie skromna. Po części to relikt historii gospodarczej naszego kraju. Wiele z nich to wciąż firmy państwowe, bądź należące do samorządów. Niektóre z sektorów są reprezentowane symbolicznie – jak choćby szpitale. Praktycznie nie ma spółek, których głównym zajęciem byłaby dystrybucja wody, czy utylizacja odpadów komunalnych.

Mimo to można pokusić się o wyodrębnienie i ocenę takich branż, które spełniają większość kryteriów potrzebnych, by zaliczyć je do (teoretycznie) „dobrych na bessę”. Można zweryfikować, czy faktycznie ich zakup był korzystny, gdy było widać, że sytuacja na giełdzie niesie coraz więcej ryzyka. Dla uzyskania drugiego wymiaru można sprawdzić, czy opłacało się trzymać te akcje podczas hossy.

Zestawiłem ze sobą wyniki wyselekcjonowanych spółek. Również po pogrupowaniu w branże. Jako okres reprezentatywny dla bessy przyjąłem ostatnie 12 miesięcy. Z kolei aby ocenić inwestycję w daną spółkę podczas hossy, sprawdziłem, ile dała zarobić przez pełny rok, kończący się w latem 2007 roku , czyli w ostatnim roku szalonych wzrostów wycen akcji. Wyboru dokonałem subiektywnie – głównie w oparciu o informacje o głównym profilu działalności ze stron internetowych spółek. Nie włączyłem danych o historii notowań nie obejmujących ostatniego roku hossy.

Na 17 firm które występują w zestawieniu tylko czterem udało się utrzymać wyceny powyżej tych sprzed roku. Rekordzista zarobił 37 proc., dwie spółki zyskały po około 9 proc. (+ dywidendy) i jedna 6 proc. Kupno pozostałych przyniosło straty. Zaskakująco wypada porównanie opłacalności poszczególnych inwestycji do procentowej zmiany indeksu WIG w analizowanym okresie. Aż pięć wypadło słabiej – niektóre znacznie. Dwie były bliskie benchmarku. Tak więc nabywanie akcji z szeroko pojętej kategorii spółek defensywnych w co trzecim przypadku okazało się gorsze niż posiadanie portfela rynkowego. Relatywne bezpieczeństwo takiego kryterium inwestowania wydaje się dalekie od ideału.

Jeśli chodzi o zyskowność w czasie hossy, to relacje kształtują się podobne, jak odporność na gorsze czasy. Pięć spółek pobiło benchmark, dwie były blisko. Na pięć, które straciły podczas bessy więcej niż WIG, aż cztery okazywały się równie słabe podczas hossy – osiągając wzrost wycen mniejszy niż indeks. Sam fakt prowadzenia działalności w „bezpiecznej” branży nie powoduje, że wycenę jej akcji będzie charakteryzować zmienność oczekiwana po spółkach defensywnych. W zestawieniu niełatwo zauważyć oczekiwaną tendencję – niewielkie straty podczas bessy – skromne zyski w czasie hossy. Pod tym względem ”defensywne” zachowują się podobnie jak reszta rynku.

Dopiero przy zestawieniu przeciętnych wyników dla poszczególnych branż wyraźniej widać defensywny charakter tego rodzaju inwestycji. Przy tym duży wpływ na obliczoną średnią mają wartości skrajne, zniekształcające odczyty i wnioski. Co ciekawe, mniejsze straty podczas bessy niekoniecznie są okupione słabymi wynikami podczas hossy.

Rzeczywistość inwestowania w spółki zaliczane do „defensywnych” jest trochę bardziej skomplikowana niż istniejący stereotyp. Nie każdą firmę z tej kategorii cechuje zmienność wycen, której oczekuje się po względnie bezpiecznych inwestycjach. Dopiero posiadanie szerokiego portfela tego rodzaju akcji zmniejszało ryzyko poniesienia dużych strat podczas bessy. Okazuje się również, że w polskich warunkach mniejsze ryzyko strat wcale nie musi oznaczać wyraźnie mniejszych zysków podczas hossy.

Wśród osób zainteresowanych giełdą istnieją podobne stereotypy. Niektóre branże są uznawane za relatywnie odporne na zawirowania w gospodarce. Przede wszystkim chodzi o te, gdzie popyt na produkty lub usługi jest względnie stały – niezależny od cyklu koniunkturalnego. W krajach wysoko rozwiniętych do takich sektorów zalicza się najczęściej dostawców mediów (woda, prąd, gaz, telefon, Internet), spółki zajmujące się dystrybucją podstawowych artykułów konsumpcyjnych oraz związane z podstawową ochroną zdrowia.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy