Wśród osób zainteresowanych giełdą istnieją podobne stereotypy. Niektóre branże są uznawane za relatywnie odporne na zawirowania w gospodarce. Przede wszystkim chodzi o te, gdzie popyt na produkty lub usługi jest względnie stały – niezależny od cyklu koniunkturalnego. W krajach wysoko rozwiniętych do takich sektorów zalicza się najczęściej dostawców mediów (woda, prąd, gaz, telefon, Internet), spółki zajmujące się dystrybucją podstawowych artykułów konsumpcyjnych oraz związane z podstawową ochroną zdrowia.
Inwestor angażujący kapitał w spółki „defensywne” najczęściej oczekuje, że w czasie bessy wartość jego portfela inwestycyjnego nie będzie się zmniejszać. W najgorszym z przypadków, że będzie tracić wyraźnie mniej niż gdyby kupił akcje spółek procyklicznych. Również mniej niż gdyby posiadał tzw. „rynkowy” portfel akcji - zmieniający wartość równo z głównym indeksem giełdowym. Teoretycznie ceną za mniejsze ryzyko poniesienia strat winno być zmniejszenie szans na osiągnięcie spektakularnych zysków w czasach hossy.
Prosta analiza danych historycznych spółek notowanych na GPW w Warszawie zdaje się potwierdzać istnienie sektorów bardziej odpornych na bessę. Jednak ich wyceny nie zmieniają się zgodnie ze stereotypami. Żadna z branż nie chroni przed stratami – choć owszem istnieją spółki–rodzynki, których wycena rośnie pomimo długotrwałego spadku indeksów.
Tyle tylko, że wśród spółek defensywnych wcale nie jest to regułą.Na GPW reprezentacja firm zaliczanych do branż antycyklicznych jest relatywnie skromna. Po części to relikt historii gospodarczej naszego kraju. Wiele z nich to wciąż firmy państwowe, bądź należące do samorządów. Niektóre z sektorów są reprezentowane symbolicznie – jak choćby szpitale. Praktycznie nie ma spółek, których głównym zajęciem byłaby dystrybucja wody, czy utylizacja odpadów komunalnych.
Mimo to można pokusić się o wyodrębnienie i ocenę takich branż, które spełniają większość kryteriów potrzebnych, by zaliczyć je do (teoretycznie) „dobrych na bessę”. Można zweryfikować, czy faktycznie ich zakup był korzystny, gdy było widać, że sytuacja na giełdzie niesie coraz więcej ryzyka. Dla uzyskania drugiego wymiaru można sprawdzić, czy opłacało się trzymać te akcje podczas hossy.