Europa jeszcze nie dotknęła dna

Pierwszą Ofiarą kryzysu gospodarczego jest motoryzacja. Ale najgorsze dla Unii jeszcze nie nadeszło – ostrzega komisarz Günter Verheugen

Publikacja: 13.02.2009 08:00

komisarz Günter Verheugen

komisarz Günter Verheugen

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Günter Verheugen, wiceprzewodniczący KE odpowiedzialny za przemysł, przygotował wewnętrzny dokument pokazujący skutki kryzysu dla poszczególnych branż w UE. Wnioski z analizy, do której dotarła „Rz”, są pesymistyczne. Już widać dramatyczny spadek oznaczający roczne zmniejszenie przychodów o przynajmniej 150 mld euro w produkcji i budownictwie. W listopadzie 2008 r. produkcja przemysłowa była niższa o 8,2 proc. niż rok wcześniej. Na razie nie widać znaczącego wzrostu bezrobocia, ale ten skutek odzwierciedlony jest w statystykach zwykle z półrocznym opóźnieniem.

Komisja ostrzega: spowolnienie gospodarcze w nowych państwach członkowskich nastąpiło później niż na bogatszym Zachodzie, na pełne skutki załamania trzeba jeszcze poczekać.

Analiza koncentruje się na produkcji przemysłowej, która stanowi 20 proc. unijnego PKB i daje zatrudnienie 35 mln ludzi. Najważniejszą europejską branżą jest motoryzacja i to ona najbardziej teraz cierpi. Spada liczba nowych rejestracji aut – w 2008 r. było ich o 1,2 mln mniej niż w 2007 r. W 2009 r. rynek samochodowy w UE może się skurczyć o dalsze 12 – 18 proc. KE przewiduje, że część fabryk zostanie po prostu zamknięta. W Polsce fabryki samochodów już ograniczają produkcję. Opel w Gliwicach od października do końca grudnia miał pięć tygodni przerwy. W styczniu wyprodukował 5164 samochody – ponadtrzykrotnie mniej niż w podobnym okresie rok wcześniej. Na początku lutego o trzydniowym przestoju zadecydował Volkswagen w Poznaniu, a kolejna przerwa w produkcji zaplanowana jest na koniec miesiąca. – Jeśli kryzys się przedłuży, będzie coraz gorzej – potwierdza Jakub Faryś, dyrektor Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Kurczy się także rynek krajowy. W styczniu sprzedaż samochodów osobowych spadła o 5,3 proc. rok do roku i o 9,6 proc. w stosunku do grudnia 2008 r. Jeszcze gorzej jest z ciężarówkami. Sprzedaż pojazdów powyżej 16 ton była mniejsza niż przed rokiem o 75,6 proc.

Załamanie w motoryzacji i budownictwie już wpływa na przemysł chemiczny. W niektórych przypadkach spadek produkcji wynosi od 30 do 60 proc., a koncerny, np. BASF, ogłaszają skrócenie czasu pracy. Producenci cierpią też z powodu spadku popytu ze strony krajów szybko rozwijających się, jak Chiny. Polskie firmy, jak Zakłady Azotowe w Policach czy Azoty Tarnów, już w ubiegłym roku ograniczyły produkcję o 30 proc. Zapaści doświadcza przemysł stalowy. ArcelorMittal ogłosił program cięć w zatrudnieniu, które w Polsce dotkną około tysiąca osób.

W coraz gorszej kondycji znajduje się międzynarodowy transport. Ograniczenia liczby przewozów szczególnie mocno dotknęły Polski. – Liczba naszych kontrahentów zmniejszyła się o 50 – 60 proc. – alarmuje Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. Jego zdaniem do końca roku z polskiego rynku może zostać wycofane nawet 30 proc. taboru, a część firm zlikwiduje lub zawiesi działalność. W dramatycznej sytuacji znajduje się także inna polska specjalność – produkcja mebli, których ponad 90 proc. eksportowanych jest na rynki Europy Zachodniej. Popyt na nie w takich krajach jak Niemcy czy Francja praktycznie zamarł.

Na razie mniej widać kryzys w produkcji żywności czy kosmetyków. W niezłej kondycji powinna przetrwać branża telekomunikacyjna. W polskich warunkach nieźle powinna sobie radzić także branża nowoczesnych usług. Zdaniem eksperta Ernst & Young Marcina Kaszuby to właśnie kryzys sprawi, że zachodnie firmy będą przenosić do Polski centra obsługi dla obniżenia kosztów.

Różne kraje UE próbują, każdy na swój sposób, radzić sobie z kryzysem. Teoretycznie UE zatwierdziła na szczycie w grudniu 2008 r. pakiet ratowania gospodarki, ale w szczegółach nie został on nigdy zaakceptowany.

Günter Verheugen, wiceprzewodniczący KE odpowiedzialny za przemysł, przygotował wewnętrzny dokument pokazujący skutki kryzysu dla poszczególnych branż w UE. Wnioski z analizy, do której dotarła „Rz”, są pesymistyczne. Już widać dramatyczny spadek oznaczający roczne zmniejszenie przychodów o przynajmniej 150 mld euro w produkcji i budownictwie. W listopadzie 2008 r. produkcja przemysłowa była niższa o 8,2 proc. niż rok wcześniej. Na razie nie widać znaczącego wzrostu bezrobocia, ale ten skutek odzwierciedlony jest w statystykach zwykle z półrocznym opóźnieniem.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy