Dynamiczne osłabienie złotego wprowadziło sporo zamieszania na rynku kredytów hipotecznych. Ryzyko kursowe stało się realnym problemem, tak więc zadłużanie się w obcej walucie postrzegane jest jako mniej atrakcyjne. To założenie można jednak obalić. Doświadczenia osób od lat spłacających kredyty wskazują na coś zupełnie innego. Opinia wyrobiona na bazie analizy wysokości i sumy zapłaconych już rat mogłaby sugerować, że hegemonii franka zagraża co najwyżej dolar. Złotówka zaś – promowana hasłem "zadłużaj się w walucie w której zarabiasz" – zyskuje blasku prawie wyłącznie w ramach programu "Rodzina na swoim", o mocno ograniczonym dostępie.
[srodtytul]Długoterminowe kredyty w złotych okazywały się być znacznie gorsze od walutowych[/srodtytul]
Pomimo, że od wielu lat część ekonomistów zachęca Polaków do brania kredytów w walucie, w której otrzymują wypłatę – w złotych – w minionych latach taki wybór okazywał się zdecydowanie najmniej korzystny. Wysokość stóp procentowych cechująca Polskę - typowy kraj na ścieżce szybkiego rozwoju – nie zachęca do tego rodzaju decyzji.
[wyimek]Średnia rata modelowego kredytu zaciągniętego w 1999 r., wyniosła 536 zł, przy czym miesięczne raty różniły się od tej średniej przeciętnie o 44 zł, o ile kredyt był zaciągnięty we frankach. Analogiczny kredyt w złotych obciążał średnią ratą 1004 zł, przy czym przeciętna różnica pomiędzy płaconą ratą a średnią dla całego okresu wyniosła 389 zł.[/wyimek]
Ryzyko walutowe, o którym często wspominają ekonomiści, w przeszłości okazywało się mieć znacznie mniejsze przełożenie na wysokość płaconych rat, niż korzyści osiągnięte z niższego oprocentowania kredytu we frankach, dolarach czy euro. Nawet w sytuacjach szybkiej dewaluacji złotego! Nic dziwnego, że kredyty walutowe są wciąż tak popularne - w przeszłości okazywały się lepsze. Wystarczy porównać wysokość obciążeń kredytobiorców posiadających swe zobowiązanie w złotych, z tymi kredytującymi się w innych walutach.