[b]RZ: Czy w związku z kryzysem finansowym zmienił się rodzaj skarg trafiających do arbitra bankowego?[/b]
Katarzyna Marczyńska: Przede wszystkim jest ich więcej. W ubiegłym roku wpłynęło do mnie 930 wniosków i był to rekordowy wynik. W tym roku skarg jest już prawie 300. Liczba wniosków dotyczących lokat, rachunków i kart płatniczych utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie. Stale rośnie natomiast liczba skarg związanych z kredytami. W związku z kryzysem zwiększyła się też ilość sporów związanych z funduszami inwestycyjnymi.
[b]Czego dotyczą te spory?[/b]
Dopóki kursy na giełdzie rosły, z funduszami nie było większych problemów. Gdy tendencja się odwróciła, pojawiło się więcej skarg, co ciekawe, także od klientów inwestujących w jednostki od lat.
Skarżą się oni, że np. nie zostali poinformowani o ryzyku albo że bank nie podał im wszystkich potrzebnych informacji. Część klientów twierdzi wręcz, że gdy na giełdzie zaczęło się dziać źle, pracownicy banków powinni do nich dzwonić i namawiać do wycofania się z inwestycji. Zarzut braku wystarczającej informacji trudno będzie udowodnić. Zdecydowana większość banków sprzedających jednostki funduszy wyraźnie informuje o ryzyku na przykład na formularzu zlecenia nabycia.