Nie myślimy o podbojach

W Polsce od 2000 r. wydatki na badania i rozwój w przeliczeniu na mieszkańca wzrosły o ok. 50 proc., w Estonii – o 380 proc. Nic dziwnego, że ciągle pod względem innowacyjności ciągniemy się w ogonie Europy i od dłuższego czasu nic się nie zmienia

Publikacja: 23.11.2009 18:50

Polska z nakładami na badania i rozwój na mieszkańca jest w ogonie europy (dane za 2007 r.)

Polska z nakładami na badania i rozwój na mieszkańca jest w ogonie europy (dane za 2007 r.)

Foto: Fotorzepa

Przeciętne wydatki na badania i rozwój w przeliczeniu na jednego Polaka wynoszą 46,3 euro – wynika z danych Eurostatu, unijnego urzędu statystycznego, za 2007 r. (są to najświeższe, opublikowane w październiku informacje). Sytuuje nas to na trzecim miejscu od końca. Mniej wydaje się jedynie w Rumunii i Bułgarii. Największą wagę do działań z zakresu B+R przywiązują takie państwa jak Szwecja – ok. 1300 euro na głowę, Luksemburg (1240 euro) czy Finlandia (1180 euro).

[srodtytul]Prywatni nie inwestują [/srodtytul]

Co gorsza, z obszarem badań i rozwoju (B+R) w Polsce w porównaniu z innymi państwami jest coraz gorzej. Tzw. nowi członkowie UE też mają ogromne zapóźnienia w tej kwestii, ale starają się je jak najszybciej nadrobić. W stosunku do 2000 r. w Estonii nakłady na strefę B+R wzrosły aż o 380 proc., a w Rumunii o 360 proc., w Czechach – o 160 proc, a na Węgrzech – o 145 proc. Na tle tych państw Polska z ok. 50-procentową dynamiką po prostu stoi w miejscu. Co prawda możemy pochwalić się, że to szybszy przyrost niż w Szwecji, ale o 2 – 3 razy wolniejszy niż w Irlandii czy Hiszpanii, które wciąż czują się zobligowane gonić europejską czołówkę.

Niezwykle interesujące jest także to, że nakłady na badania i rozwój ponoszone przez prywatne przedsiębiorstwa rosną w Polsce wolniej niż te ponoszone przez sektor publiczny (dynamika per capita od 2000 r. wyniosła odpowiednio 25 oraz 64 proc.). Zupełnie inaczej sprawa wygląda w Estonii, Litwie czy Portugalii, gdzie to firmy mają największą motywację, by zwiększać swój potencjał rozwojowy. Dynamika nakładów w przedsiębiorstwach i w sektorze rządowym w tych krajach przedstawia się następująco: 900 i 70 proc., 335 i 65 proc., 270 i minus 23 proc.

Czyżby polskim przedsiębiorstwom nie zależało na poprawie swojej pozycji konkurencyjnej? Z wielu ekspertyz wynika prosty wniosek: mamy tak duży rynek wewnętrzny, że zdecydowana większość małych i średnich firm uważa, że i tak znajdzie na nim swoje miejsce. Inaczej jest np. w malutkich krajach nadbałtyckich. Tam, by zaistnieć, trzeba od razu myśleć o podboju rynków zewnętrznych.

[srodtytul]Kopiuj i wklej[/srodtytul]

– Działalność z zakresu B+R prowadzona w firmach świadczy o poszukiwaniu nowatorskich, nieznanych jeszcze na świecie, rozwiązań – mówi Małgorzata Krzysztoszek, ekonomista Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”. – Polskie firmy wolą stosować inny rodzaj innowacyjności, bardziej odtwórczej – kupować i wdrażać u siebie to co jest na światowym poziomie, ale jest sprawdzone – dodaje.

Inaczej mówiąc, boją się podjąć ryzyko wysokich nakładów na badania, nie mając gwarancji, że to przyniesie oczekiwane rezultaty w postaci zwiększonych zysków. A ryzyko jest spore, bo zdarza się, że nowy produkt po prostu nie spełnia oczekiwań, albo nie zostanie zaakceptowany przez konsumentów. – Nasze przedsiębiorstwa nie chcą być liderami, m.in. ponieważ nie są na tyle mocno rozwinięte pod względem kapitałowym – zauważa Krzysztoszek.

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Lewiatana, firmy skupiają się na podnoszeniu swojej konkurencyjności poprzez wprowadzenie takich rozwiązań, których nie ma jeszcze w danej branży czy innych przedsiębiorstwach. Są to innowacje produktowe, procesowe, marketingowe czy organizacyjne. – Tu czasami nie potrzeba wielkich nakładów, a efekty są szybko zauważalne – dodaje.

Problem jednak w tym, że także pod względem tego typu innowacji też ciągniemy się w ogonie Europy. Według Eurostatu (badania za lata 2006 – 2008), za innowacyjne uznano ok. 24 proc. przedsiębiorstw. Gorzej było tylko na Litwie, w Rumunii, Bułgarii, Węgrzech i Łotwie; najlepiej jest w Niemczech – ponad 60 proc. Tylko 7,5 proc. polskich firm wprowadziło na rynek nowy lub znacznie ulepszony produkt (piąte miejsce od końca, liderem jest Luksemburg – 28,5 proc.). Innowację organizacyjną lub marketingową stosuje ok. 18 proc. naszych spółek, co daje nam szóstą pozycję od końca (w tej klasyfikacji także najlepsze są Niemcy – ponad 50 proc.).

[srodtytul]Ma być lepiej, będzie lepiej[/srodtytul]

Rząd i eksperci mają jednak nadzieję, że wkrótce nasze wskaźniki zaczną się poprawiać. A to za sprawą ogromnych unijnych funduszy na lata 2007 – 2013. Do dyspozycji mamy z Unii Europejskiej 67,3 mld euro, z czego ok. 10 – 15 proc. przeznaczonych jest na wsparcie firm, w tym także na badania i rozwój, tworzenie innowacyjnych produktów, itp. Kolejne 5 – 10 proc. dostaną uczelnie i naukowcy, tak by efekty ich pracy bardziej wpływały na konkurencyjność naszej gospodarki.

– Takie wsparcie musi odbić się w statystykach – prognozuje dr Tomasz Perkowski, wiceprezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. – Za rok, dwa, gdy biznes i nauka będą w trakcie realizacji swoich projektów, powinniśmy odnotować znaczną poprawę naszej pozycji na tle innych krajów UE – mówi. I dodaje, że o ile wykorzystamy unijną pomoc mądrze i efektywnie, nie będzie to tylko zmiana w statystykach. – Nasza gospodarka naprawdę powinna charakteryzować się wyższym poziomom innowacyjności – podkreśla.

[ramka]Opinia

Joanna James, partner i wiceprezes ds. Europy Centralnej w funduszu Advent InternationalFirmy, mając na uwadze długoterminowy rozwój, muszą być o krok do przodu przed konkurencją. Polskie przedsiębiorstwa powinny rozważyć włączenie do swoich planów inwestycji w badania i rozwój oraz innowacyjne projekty. Proszę popatrzyć na przykład Szkocji z lat 80. Szkocja przeżywała wówczas głęboką recesję, podczas której wiele przedsiębiorstw zbankrutowało. Lokalny rząd, chcąc zaradzić tej sytuacji, stworzył specjalne strefy ekonomiczne i obniżył podatki. Międzynarodowe koncerny zachęcone tymi działaniami zaczęły otwierać swoje fabryki. Jednakże ich działy R&D pozostały w pierwotnych siedzibach. Kilka lat później fabryki przeniesiono do regionów, gdzie siła robocza była tańsza, kurs walutowy niższy, a rząd jeszcze bardziej wspierał zagraniczne inwestycje. Choć ułatwienia szkockiego rządu dały rezultaty w krótkim okresie, to w długim okazały się nietrafione – obecnie działa tam jedynie kilka fabryk. Polska ma jeden z najniższych w Unii Europejskiej wskaźników nakładów na badania i rozwój. W 2007 r. wydała na ten cel niewiele powyżej 0,5 proc. PKB. wobec unijnej średniej 1,8 proc. PKB. Może obecny moment jest dobrym czasem, aby polskie firmy postawiły na innowacje i jakość produktów, a nie tylko konkurencyjną wobec zagranicy politykę płacową? [/ramka]

—Anna Cieślak-Wróblewska

Przeciętne wydatki na badania i rozwój w przeliczeniu na jednego Polaka wynoszą 46,3 euro – wynika z danych Eurostatu, unijnego urzędu statystycznego, za 2007 r. (są to najświeższe, opublikowane w październiku informacje). Sytuuje nas to na trzecim miejscu od końca. Mniej wydaje się jedynie w Rumunii i Bułgarii. Największą wagę do działań z zakresu B+R przywiązują takie państwa jak Szwecja – ok. 1300 euro na głowę, Luksemburg (1240 euro) czy Finlandia (1180 euro).

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy