Decydując się na łączony produkt typu lokata plus fundusz, część środków wpłacamy w banku na zwykły depozyt, a za część (równą tej pierwszej lub nawet większą) kupujemy jednostki wybranego funduszu. Tym, co ma przyciągać klientów do tej formy pomnażania oszczędności, jest przede wszystkim oprocentowanie depozytu, zwykle znacznie wyższe od stawek rynkowych. Proste wyliczenie pokazuje jednak, że to stopa zwrotu z funduszu decyduje o tym, jak bardzo opłacalna okaże się cała inwestycja.
Szczegóły obliczeń zależą oczywiście od konstrukcji danego produktu, m.in. od tego, jaką kwotę można wpłacić na promocyjny depozyt i jak długo trzeba przetrzymać jednostki.
Lokata z oprocentowaniem wyższym od rynkowego jest zwykle zakładana na krótko, np. na trzy miesiące. Nawet jeśli nominalna roczna stawka oprocentowania jest bardzo kusząca, przez kwartał nie da się zarobić zbyt wiele. Natomiast jednostki trzeba przetrzymać znacznie dłużej, np. przez rok (wycofanie się z inwestycji przed terminem wiąże się z karną opłatą).
Taka konstrukcja oznacza, że zarabiając na lokacie z oprocentowaniem 5 proc. w skali roku i tracąc 5 proc. w funduszu, wcale nie wyjdziemy na zero. Faktyczny zysk z lokaty, po odliczeniu podatku Belki, wyniesie nieco ponad 1 proc. wpłaconego kapitału. A 5-proc. straty z części funduszowej nie będzie można uwzględnić w ostatecznym rozliczeniu z fiskusem. Widać więc, że to od funduszu zależy, czy inwestycja okaże się udana. Po łączony produkt powinny więc sięgać osoby świadome ryzyka, jakie wiąże się z inwestowaniem w fundusze.
Poziom tego ryzyka można w pewnym zakresie kontrolować. Instytucje oferujące produkty łączone pozwalają zwykle wybrać typ funduszu, do którego inwestor wpłaci pieniądze. Ale zazwyczaj są to fundusze choć część środków inwestujące w akcje.