Kwestie zadłużonej Europy ze zdwojoną siłą powróciły w minionym tygodniu na rynki kapitałowe. Już nie tylko problemy Irlandii oraz pozostałych peryferyjnych członków Unii spędzały sen z powiek inwestorom, którzy pozbywali się ryzykownych aktywów. Doszła do tego piątkowa decyzja rządu Węgier, która rzuciła cień na giełdy krajów wschodzących. Swoje zrobił też konflikt na Półwyspie Koreańskim.
Węgrzy zamierzają znacjonalizować tamtejszy system emerytalny, gdzie zgromadzone są aktywa sięgające 14,6 mld dol. W ten sposób chcą obniżyć poziom deficytu budżetowego. Te kroki nie spodobały się inwestorom, ekonomistom i analitykom. Bardzo szybko pojawiły się rekomendacje, by pozbywać się węgierskich aktywów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Ceny akcji poleciały w dół. W całym tygodniu spadki sięgnęły 8 proc. (z czego prawie 3 proc. w piątek), na wartości znacznie stracił też forint.
W Polsce również toczy się ożywiona dyskusja na temat funkcjonowania OFE. Wprawdzie tak radykalne jak na Węgrzech pomysły raczej nie zostaną zrealizowane, jednak bez względu na to, które z zaproponowanych propozycji zostaną wybrane, pewne jest jedno: na giełdę i jej otoczenie będzie to miało negatywny wpływ. Ale to dość odległa perspektywa. Na razie WIG20 w minionym tygodniu stracił 0,5 proc. Obroty w końcówce tygodnia były niewielkie, co pozwala przypuszczać, że w ciągu najbliższych dni możliwe jest odreagowanie spadków. Warto dodać, że wskaźnik WIG zdołał się utrzymać powyżej istotnego poziomu 2600 pkt, co wskazuje, że popyt tak łatwo nie zamierza odpuścić.
O wyjątkowo słabych nastrojach na rynkach mogą też świadczyć notowania na giełdzie tureckiej, gdzie straty z akcji (po giełdzie węgierskiej) były największe. Notowaniom nie pomógł raport agencji Fitch, w którym podwyższono perspektywę ratingu ze stabilnej do pozytywnej.